- Ja nie mam nic przeciw miesu z niedzwiedzia... i nie trzeba by daleko scigac a dla wszystkich starczy na dlugo... - mowiac to Lunar nie kierowal sie do swoich towarzyszy lecz obserwowal reakcje niedzwiedzia dajac mu do zrozumienia ze nie ma zamiaru pozostawic staruszka samego sobie. Moze to wewnetrzny instynkt laczacy go wciaz z "dwunogami" ale...
- w bialym sniegu slady dwa
jeden krwawy kolor ma
drugi w glebie kniej prowadzi
...mysl niedzwiedziu nim uradzisz
zwaz te chwile na myslenie
nim podejmiesz zle skinienie
...gdy na sfore sie unosisz
z calym futrem nie uchodzisz
To mowiac Lunar odslonil szeregi zebow i groznie warczac wyszedl lekkim lukiem kilka krokow w strone niedzwiedzia po czym zatrzymal sie dajac mu... dajac wszystkim czas na podjecie decyzji...
- stare mieso i stary gnat...
w zamian za wiele krwawych strat...
slowa kolejnego rymu wyplywaly powoli, jakby saczyly sie wraz z niskimi warknieciami z wilczego pyska...
Ostatnio edytowane przez luiner : 07-07-2008 o 00:37.
|