Kate spoglądała na całą scenę a jej oczy w wyrazie zdziwienia robiły się coraz większe i większe.
Najpierw motyle zmieniają się w fajerwerki a później Wolf zaczyna panikować jak dzieciak z powodu przeklętego owada! Ale, zaraz, zaraz. Wolf jest przecież dzieciakiem! - prychnęła do siebie zirytowana – na dodatek nie tylko wygląda jak szczeniak ale jeszcze się tak zachowuje! I w jaki u diabła sposób udało mu się „wyczarować” te cuda? Magia wyspy? Nie dość, że odmłodnieliśmy to jeszcze zostaliśmy wyposażeni w dziwne...umiejętność?
- Świetnie – powiedziała nagle entuzjastycznie i spojrzała na swoją koszulkę – zupełnie jak X-Men! - przez chwilę na jej twarzy błądził podejrzany uśmieszek lecz zaraz potrząsnęła zdecydowanie głową i znów zaczęła racjonalnie myśleć.
- Wolf, przestań się wreszcie wydzierać – złapała chłopaka za rękę i spojrzała mu w oczy – To tylko cholerna mucha a zachowujesz się jakbyś oberwał postrzał! Patrz mi w oczy. Nazywasz się Marti Wolf, jesteś podporucznikiem Armii Amerykańskiej. Obecnie służysz jako pierwszy pilot w misji pod dowództwem majora O'Hrurga, pamiętasz? Nie jesteś dzieckiem do jasnej cholery! Oprzytomniej wreszcie!
Polubiła Wolfa ale w tej chwili miała ochotę przełożyć go przez kolano i dać mu kilka solidnych klapsów. Żeby wreszcie dotarło do niego co tu się naprawdę dzieje. Żeby przestał wreszcie się mazać. Nie miała dobrego podejścia do dzieci i nie przychodziło jej do głowy żaden rozsądny pomysł jak go uspokoić.
I wtedy pojawiła się kolejna dwójka chłopców. Czyżby tym, który wygłaszał groźby pod jej adresem był sam major? Z tym, że teraz jego wiek opiewał co najwyżej na 8 lat. Istne szaleństwo! Wydawało jej się, że to ona cierpi na psychozę a wygląda na to, że jej jako jedynej zostały resztki zdrowego rozsądku. Po rysach twarzy czwartego z chłopców wywnioskowała, że to Kent. Posłała mu idiotyczny uśmiech i zapytała:
- Kent, tobie też do reszty odbiło czy masz świadomość kim naprawdę jesteśmy? Bo im – spojrzała na O'Hrurga i Wolfa – to się chyba wydaje, że mamusia ich zaraz zawoła na obiad a później pobawią się w ogrodzie. Szlag! - przetarła dłonią oczy – Trzeba odnaleźć pozostałych i zobaczyć jak się z nimi sprawy mają.
Czekała na reakcję Kenta w napięciu. Jeśli się okaże, że on też zdolny jest co najwyżej do zabawy w berka to się chyba zupełnie załamie.