- - Takie działania są ... paskudne i obrzydliwe! A co z uczciwą walka? Pyzatym choroba mogłaby się samo iście rozprzestrzenić i po naszych oddziałach, nie wspominając już o kobietach i dzieciach! Nie da się kontrolować choroby bez szczepionki lub dobrego zaklęcia a na to trzeba czasu, którego nie mamy... – odpowiedziała mu z samego rana Amillay
- Myślę, że dowództwo jest wstanie podjąć takie ryzyko. Spójrz na to jak na bitwę, gdzie dwie strony się ścierają. Jedna jest o połowe mniej liczna. Dowódca tej słabszej strony wydaje rozkaz łucznikom do strzelania, mimo, że tam są jego ludzie. Powód jest prosty. Szanse na trafienie przeciwnika są jak 2:1. Poświęcenie jednostek dla dobra kraju jest ważniejsze niż twoje bezpodstawne obawy.
Akvilla ruszył za korowodem. Niespodziewanie tyły karawany zostały zaatakowane.
Garret pierwszy zareagował wypowiadając słowa, w które Metellus zabardzo nie chciał wierzyć. „Mam szczęście… może przeżyje…” Za dużo niewiadomych.
- A poza tym ja nie mam żadnych planów, marzeń ani życia po wojnie. Tak, więc nie martwcie się o mnie. Po prostu ucieknijcie jak najdalej stąd i wykonajcie misję. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. Do zobaczenia.
- Nie ma mowy, ja stąd nie odejdę bez jakiegoś fragmentu ciała, jednego z tych potworów. To może zmienić bieg wojny. – szybko odparł Metellus chwytając jednocześnie za rękojeść miecza. – Do ataku! – ruszył biegiem z tarczą w lewej dłoni i nagim ostrzem w prawej.
Na okrzyk Metellusa odpowiedziały niespodziewanie inne głosy. Zaskoczony odwrócił się w stronę harmidru i ujrzał małe knypki w zbrojach, atakujące potwory.
- Kawaleria przybyła! – zawołał radośnie i rzucił się do ataku by pomóc wsparciu.
Z rozbiegu po pochyłej drodze wpadł z kopniakiem w jedno z stworzeń. Siła uderzenia odrzuciła wroga, a sam Akvila poślizgnął się na oblodzonej ścieżce i się przewrócił.
- Do stu zawszonych kroczy! – zawył z wściekłości i podniósł swój obolały tyłek znad ziemi.
Ledwo podniósł się z lodowatej powierzchni, gdy obok niego przeleciała głowa Erma.
- Ciekawe jak długo człowiek widzi po utracie głowy… - naszła go nagle ta jakże dziwna myśl. – Oby nie było mi dane tego prędko sprawdzać.
Zaatakował ponownie.
__________________ "War. War never changes" by Ron Perlman "Fallout" |