Przed wami ukazało się rozległe lotnisko , z wieloma pasami startowymi , będącymi pozostałością po prymitywnych samolotach nie posiadających technologii pionowego startu.
Za lotniskiem była wielka baza , budynek przystosowany swoją budową do ewentualnej obrony jak i do kierowania atakiem. Owalny kształt siedziby nadawał jej charakteru typowo wojskowego.
Liczne symbole orła siedzącego na ziemi - Zjednoczonego Dyrektoratu Ziemi , nie pozostawiały złudzeń co do tego iż jest to jedyna frakcja , która ma prawo istnienia w promieniu wielu tysięcy kilometrów.
Na lotnisku roiło się od ludzi . W większości byli to żołnierze , którzy wykonywali swoje obowiązki , ładując sprzęt do stojących na pasach dwóch "zjaw" i transportowca , którym przed chwilą przylecieliście. Część z nich na wasz widok zatrzymywała się i przyglądała z ciekawością , lecz po chwili wracali do pracy. Koło was jakiś niski pracownik lotniska z okularami i czarnym beretem podszedł do transportowca z wielkim wężem paliwowym , wszedł pod statek , coś poszperał na dole , po czym podłączył węża i zaczął tankować.
Gdy napotkał wasz wzrok , speszył się trochę i uciął tylko krótko
"Ciekły Vespeane" , po czym odszedł.
Z bazy wojskowej wyszedł mężczyzna po 40-stce , krótko ścięty , wojskowy mundur ZDZ , z oznaczeniami kapitana. Jego postura i wzrost były przeciętne , oczy miał brązowe , a twarz gładko ogoloną.
Wyglądał jak zwykły żołnierz , nie wyróżniał się niczym spośród tłumu pracowników lotniska ... poza jednym.
Sam widok jego oczu napawał głębokim szacunkiem. Trudno było opisać to uczucie , ale ten człowiek rozpościerał wokół siebie atmosferę powagi i profesjonalizmu. Miał te oczy.... oczy które wiele w życiu widziały.
Bez żadnych zbędnych grzeczności podszedł do oddziału , szybkim i zdecydowanym krokiem i powiedział głosem twardym , szorstkim i zarazem przepełnionym smutkiem.
-
Witam , nazywam się James Dustwalker i będę waszym dowódcą podczas misji , wierzę , że później będzie czas na bliższe poznanie , teraz proszę za mną , dowództwo wprowadzi was w szczegóły.
Po tych słowach nie czekając na waszą reakcję ruszył z powrotem w stronę bazy.
Chcąc , nie chcąc musieliście podążyć za nim.
Wchodząc do bazy czuliście się nieswojo. Ziemski smród co prawda zaczynał być wam obojętny , jednak centrum dowodzenia , wywołało w was uczucia klaustrofobiczne. Było niezwykle surowe , większa część kompleksu w białym kolorze , z licznymi czerwonymi orłami siedzącymi na Ziemi
Podążając za Jamesem , skręciliście pierw w lewo , przechodząc obok rzędu metalowych drzwi , potem poszliście schodami na górę , po pokonaniu których ukazały się wam wielkie drewniane drzwi. Dustwalker wszedł do środka , jednocześnie zachęcając was machnięciem ręki , abyście poszli za nim.
Sala miała dość staromodny wystrój. Na białych ścianach wisiały portrety nieznanych wam ludzi , w większości w mundurach wojskowych. Na prostopadłej do was ścianie wisiała wielka czarno czerwona flaga ZDZ. Na środku pomieszczenia stał dębowy stół , przy którym siedziała piątka wysokich rangą oficerów.
Jeden z nich , blondyn , dobrze po pięćdziesiątce wstał i powiedział :
- Witam was , na pewno zastanawiacie się po co was tu ściągnęliśmy. Mianowicie zostaliście wybrani spośród naszych oddziałów , aby wykonać pewną misję. Potrzebujemy kilku dobrze wyszkolonych ludzi na których możemy polegać. Ludzi , którzy niczego nie spartaczą.
Jego głos stopniowo przybierał barwę nie znoszącą sprzeciwu , a jego Skandynawski akcent pogłębiał to uczucie.
-
Tak więc...
Zaczął ponownie generał , biorąc do ręki pilota i kierując go w stronę wyświetlacza slajdów , który wisiał nad drzwiami.
Strumień światła uderzył o białą plansze , która nie wiadomo kiedy została przyniesiona obok niego przez jednego z jego dwóch asystentów.
Waszym oczom ukazał się obraz układu słonecznego.
-
... W naszym układzie odnotowano ostatnio wzmożoną aktywność Zergów , z nieznanego nam roju. Po porażce Admirała Du`Gallea moglibyśmy się spodziewać kontrataku Kerrigan , lecz to z pewnością nie jej rój.
Jak wiecie , jedyne planety w naszym układzie na których pozostali jeszcze ludzie to Mars , Jowisz i dwie planety na pierścieniu Saturna - K 23 i K24.
tydzień temu straciliśmy łączność z K24 , a na K23 jedna , z trzech kolonii ludzkich nie odpowiada. Niestety dwie pozostałe bazy nie posiadają tak nowoczesnego sprzętu aby mogły się z nami skontaktować. I tu zaczyna się wasza rola. Macie lecieć na K23 , ostrzec , jeśli to możliwe wszystkie trzy kolonie o niebezpieczeństwie i ewakuować je na Ziemię. Trzeba to zrobić szybko i sprawnie. Ten rój jest kierowany przez ambitnego Cerebratora , skoro odważył się wtargnąć tak blisko nas . Nie możemy mu pozwolić zawładnąć naszymi koloniami. Są jakieś pytania?