Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-07-2008, 13:55   #32
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Powóz zatrzymał się przed budynkiem Białej Fundacji. Rebeka spojrzała przez okno na znajome mury. Kilkakrotnie odwiedzała to miejsce. Głównie, żeby spotkać się ze swoją córką. Kobieta westchnęła ciężko na samo wspomnienie swojej małej Violet. Łzy same napłynęły do oczu. A przecież obiecała sobie, że nie będzie płakała. Łzy nie przywrócą życia jej dziecku.
Stangret otworzył drzwi. Pani Aitken otarła wilgotny policzek chusteczką. Wysiadła z powozu.

Wyprostuj się!! Pierś do przodu!! Zganiła się w myślach.

Prężnym krokiem ruszyła do drzwi. Ujęła wielką kołatkę w dłoń i zastukała. Po chwili drzwi otworzyły się.
Proszę… – głos uwiązł Rebece w gardle. Odkaszlnęła. – Proszę powiadomić pannę Whitehous, iż przybyła pani Rebeka Aitken.
Niestety, panienki nie ma. – odparła służąca.
Rebeka zamrugała pytająco oczami.
I co ja teraz pocznę?? Zapytała samą siebie.
Panienka Lukrecja jest z doktorem McAlpinem. Proszę chwileczkę poczekać. Przyniosę bilecik z adresem jego klubu. – wręczyła Rebece karteczkę z adresem. – Tam na pewno pani ją znajdzie.
Dziękuję – odparła cicho pani Aitken i ruszyła z powrotem do powozu. Stangret otworzył drzwi i pomógł kobiecie wejść do środka. Sam usadowił się na koźle.

Strzał z bata i konie ruszyły. Pojazd kołysał się na brukowanych ulicach Londynu. Z dwojga złego, to lepsze niż kurz. Pomyślała Rebeka.

Stolica imperium, w którym nigdy nie zachodziło słońce, wydawała się ponura, przytłaczająca. Ale może to tylko takie złudzenie. Może tylko dla Rebeki miasto takim było. Widziała przez okno śmiejących się ludzi. Przechadzających się. Oglądających witryny sklepowe. Dla tych wszystkich ludzi to miasto było piękne. A dla niej?? Dla niej też kiedyś było piękne. Czas uleczy rany.

Powóz stanął. Lady Aitken podeszła do drzwi. Wyciągnęła dłoń, by zastukać, ale cofnęła ją spoglądając jeszcze raz na bilecik.

Klub dla dżentelmenów…

Kobieta wzięła głęboki oddech i zastukała do drzwi. Jakież było zdziwienie lokaja, gdy nie czekając na zaproszenie lady Aitken weszła do środka.
Ależ, madame…– zaczął mężczyzna, ale Rebeka przerwała mu w pół słowa.
Proszę zaprowadzić mnie do doktora Bernarda McAlpina!! – powiedziała stanowczo.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny

Ostatnio edytowane przez Efcia : 08-07-2008 o 21:16.
Efcia jest offline