Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-07-2008, 21:09   #110
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Strzał, drugi głowa poszła jak arbuz. Trzybociskowa w sola, padł, podobnie jak dla Mike wcześniej życie uratowała kamizelka tak dla ochroniarza teraz jego pancerz. Mimo to dłoń nie zdążyła nawet dotknąć pistoletu, nie mówiąc o wyszarpnięciu. Ledwo drgnęła nim pozostałe 25 kul opuściło lufę famasa. Część uśmierciła sola, część wybiła szybę w drzwiach i podziurawiła płytki chodnikowe. W tym czasie zamachowiec zdążył wyłączyć opcje lunety w oku i zbiec z dachu. Mike nie czekał na windę co to jest dziesięć pięter. Biegłeś ile sił w nogach a dopalacz dawał kopa.
Jeszcze dwa piętra, jeszcze jedno. Ktoś otworzył drzwi, kilka metrów. Facet, nie rozległ się strzał, zaciśnięta pięść trafiła go w przelocie prosto w tchawice wgniatając ją. Drzwi od klatki, zamknięte, kop i już nie były. Mocno nie zwolniłeś. Ulica, samochody. Wypatrzyłeś swój podszedłeś do niego chowając rękę z karabinkiem pod płaszcz. Jakiś młody chłopak na Twój widok sięgnął pod kurtkę. Strzał, kolejna głowa pękła jak arbuz. Gdzie są te cholerne kluczyki? Są. Drzwi się otworzyły, wskoczyłeś za kierownice, karabinek wylądował obok na siedzeniu, żeby nie przeszkadzał. Ruszyłeś w momencie gdy seria wybiła szybę. Docisnąłeś gaz i ruszyłeś. Dopiero kilka ulic dalej zwolniłeś, sandevistan już dawno przestał działać. Serce i oddech wróciły do normalnego rytmu. Obejrzałeś się, nikt Ciebie nie śledził.
 
Szarlej jest offline