Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-07-2008, 00:13   #109
DrHyde
 
DrHyde's Avatar
 
Reputacja: 1 DrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłość
Podporucznik Marti Wolf

- Wolf, przestań się wreszcie wydzierać – złapała chłopaka za rękę i spojrzała mu w oczy – To tylko cholerna mucha a zachowujesz się jakbyś oberwał postrzał! Patrz mi w oczy. Nazywasz się Marti Wolf, jesteś podporucznikiem Armii Amerykańskiej. Obecnie służysz jako pierwszy pilot w misji pod dowództwem majora O'Hrurga, pamiętasz? Nie jesteś dzieckiem do jasnej cholery! Oprzytomniej wreszcie!

Mały Marti poczuł się tak jakby cały świat za chwilę miał się zawalić. Czuł jak serduszko zaczyna mu szybko bić. Ona na niego nakrzyczała. Tak po prostu zachowała się jak dorosła. „Nie jesteś dzieckiem…!”




„Nie jesteś dzieckiem…!”





-Nie jesteś dzieckiem! Rozumiesz gówniarzu! Dorośnij wreszcie!ojciec podniósł kij i zamachnął się na rozleniwionego Martiego, który właśnie skończył rysować swoje nowe dzieło sztuki. Tak piękne. Przecież chciał tylko mu pokazać, żeby się ucieszył ...był dumny... Łzy stanęły mu w oczach.





Rysunek Martiego




– Znowu będziesz beczał?! – kij z hukiem uderzył w teczkę z rysunkami, którą w porę osłonił się dzieciak. Marti zerwał się na równe nogi niczym postać z bajki i zaczął biec, kurczowo trzymając rysunek w ręce. Biegł…biegł ile tylko sił w nogach…


„Oprzytomniej wreszcie!”



Wolf nagle jakby przebudził się z zimowego snu, zamroczony dziwnymi wspomnieniami, które nasunęły mu łzy do oczu. Wspomnieniami, których nie chciał pamiętać. Nie wiedział kompletnie co się dzieje. Wszytsko było takie dziwne jak w bajkach, które mamusia czytała mu do poduszki. Wiedział, że chce mu się płakać i że zaraz umrze jeśli nikt mu nie pomoże. W końcu z Zabójczą Muchą Z Dżungli nie ma żartów. Odsunął się od Kate na dystans i nagle z krzaków wyskoczyło dwóch dzikusów. Marti tak sie przestraszył, że aż proca wypadła mu z ręki. Nie wiedział czy to Zły Wilk czy Potworny Potworniak z lasu. Już sam nie wiedział co gorsze.


- Ha! Mam cię terrorystko! – krzyknął z satysfakcją O’hrurg do Kate – Zostaw go, bo... bo cię rozstrzelam! W wojsku nie ma miejsca dla kobiet!

Gdyby nie to… Gdyby nie to, że był ranny to by mu pokazał czyje to podwórko i kto tu rządzi! Jaka terrorystka? W jednej chwili Wolf poczuł jakąś wieź, coś co go do niej ciągło… Dlaczego? Przecież ona zachowuje się jak dorosła. Jak mama...?

Nagle wszystko się wyjaśniło. Drugi chłopak, którego nazywali Kent wytłumaczył co się dzieje. W końcu ktoś zaczął interesować się jego raną. Bardzo go to ucieszyło. Nawet odechciało mu się płakać i już nie chciał się bawić w wojsko. Kent zbadał ranę jak Pan Doktor i już było lepiej. Ale…ale coś dalej było nie tak. Natłok myśli uderzył w głowę Juniora. Coś kłóciło się w jego głowie z tym co działo się dookoła. Nagle przypomniał sobie… helikopter… lądowanie… Kate…

- Kate? James? … Co… co się dzieje…
 
DrHyde jest offline