-
Niaa nie rozumie. Co się z Niaa dzieje? – zapytała z wyrzutem w głosie kocica, spoglądając wystraszonymi oczami na dziewczynkę z parasolką.
Ta tylko westchnęła ciężko. No tak, nie mogła spodziewać się od tej istoty jakiejkolwiek pomocy...
Niaa była na to zbyt głupia. Wobec tego
Karolinka mogła polegać tylko na jednej osobie: na sobie samej.
- Nie wiem, co się stało Koteczku. – mimo ściskającego gardło płaczu, dziewczynka starała się mówić spokojnie. Troskliwym gestem dłoni odgarnęła pukiel włosów ze spoconego czoła kocicy. –
Ty tu zostań Niaa i odpocznij, ja się rozejrzę. Sprawdzę, gdzie jesteśmy. Rozumiesz?
- Niaa rozumie. Niaa poczeka. Karolina uśmiechnęła się widząc jak kocica skwapliwie kiwa głową. Kiedy była trochę młodsza, bardzo chciała mieć jakieś zwierzątko. Może wreszcie jej nadzieje się spełniły? Pytanie tylko czy
Kapelusznik pozwoliłby jej zatrzymać tę istotkę po misji? Trudno powiedzieć, był całkowicie nieprzenikniony...
Idąc przed siebie i przyglądając dziwnemu światu, dziewczynka przypomniała sobie, co powiedział jej kiedyś „jajogłowiec” o szefie. Ponoć
Kapelusznik nie zawsze był taki zimny. Kiedyś potrafił się śmiać i cieszyć życiem, tworząc tak piękne światy, że od samego patrzenia na nie zapierało dech w piersiach. Ale potem... potem coś się stało, coś bardzo złego i... dobry czas się skończył. Skończył się nie tylko dla
Kapelusznika, ale i dla wszystkich innych opiekunów.
Karolinka znów westchnęła. Wolałaby się teraz pobawić z kotkiem niż ratować system. No, ale co poradzić?
***
Niaa, zamknąwszy oczy, starała się wyrównać oddech.
To nagłe sprzężenie było pewnie reakcją na jej wnętrze. Znów musiała skryć się głębiej we wnętrzu istoty, którą obrała za nosiciela. To spowodowało, że jeszcze bardziej sie z nią splotła. Ich reakcje stawały sie identyczne. Musiała uważać. Niaa mogła ją zdradzić! Ale żeby wyrzuciło ją i tę smarkulę do innego uniwersum tak od razu z powodu sprzeżenia? System faktycznie musiał być obciążony.
Kocica zagryzła wargi.
Z trudem powstrzymywała w sobie chęć spojrzenia w strukturę tej planety. Istniała jednak możliwość, że
Kapelusznik podejrzewając podstęp, wysłał ją tutaj, aby ukazała swe prawdziwe oblicze. Musiała być naprawdę ostrożna!
Widząc zbliżającą się
Karolinkę, kocica usiadła na ławce i wyciągając wysoko nogę do góry, zaczęła się iskać po wewnętrznej stronie uda.
-
Fuuuj przestań! – krzyknęła zbulwersowana dziewczynka.
Kocica podniosła zdziwiony wzrok, nawet nie schowała języczka, którym się czyściła.
- Niaa?
- Niaa nie może takich rzeczy robić publicznie! Później będą z nami panowie i... i... no, to brzydkie.
- Niaa ma śmierdzieć?
- No nie... – na policzkach
Karolinki wykwitły wstydliwe rumieńce. –
Ale widzisz Koteczku... no po prostu... rób to, jak będziesz sama, dobrze?
- Ale Niaa była sama.
- A, no tak. Fakt. W każdym razie już przyszłam, więc koniec toalety, rozumiesz?
- Niaa rozumie, Niaa fajna! – krzyknęła z entuzjazmem kocica, załamując tym samym całkowicie dziewczynkę.
"I jak my się stąd wydostaniemy?!" - zachlipała w duchu
Karolinka.
Nagle podniosła głowę i zaczęła rozglądać się z uwagą.
- To nasze! Są tu! – krzyknęła wyraźnie zaskoczona i uradowana zarazem.
Niaa z ledwością powstrzymała w sobie chęć sprawdzenia, kogo też przyniosło do tego melancholijnego świata. Na szczęście już po chwili zobaczyła w gęstej mgle dwie sylwetki, z których jedna wydawała się znajoma... Bardzo znajoma.
To była
Karolinka! Ale jak to, druga? Dziewczynki wyglądały identycznie. Ta stojąca obok
Niaa rzuciła się drugiej na szyję.
- Hurrraa jesteś! Tak się bałam, zgubiłam się!
- Ale jesteśmy razem, poradzimy sobie. Hurrraaa!
Dziewczynki trzymając się za ręce, podskakiwały teraz radośnie, na chwilę zapominając przedstawić swoje towarzyszki. Wobec tego kocica zeskoczyła z ławki i podeszła do
Lorelei. Przez chwilę obwąchiwała kobietę, gotowa od razu odskoczyć na jakiś gwałtowny ruch.
Lodowa Róża przyjęła jednak jej zachowanie ze spokojem, co wyraźnie spodobało się kocicy.
- Czeeeść, jestem Niaa, a ty jesteś panią czarodziejką?