Ellander
Mówca wzdrygnął się i machnął ręka na Padwena.
-
Kat,odejść.Ułaskawienie.Wypuście ich.
Jego głos nie był ludzki,raczej jakby mówił ze zdartym gardłem.No,ale podziałało.Kat rzucił topór i zdenerwowany ruszył do domu.Ilva wstała,masując nadgarstki i wymówiła jakieś zaklęcie.Wszystko przesłoniła ciemność.
Dom
Znaleźliście się w przestronnym salonie z dwoma,obdartymi i starymi, fotelami.Oprócz nich w pokoju znajdował się kominek i stół z dwoma krzesłami.Całość oświetlała cała masa świec.Ilva odwróciła się do was i zaczęła:
-
Cholera,ale szopka.Ja chciałam was uratować od kary,a wy omal nie sprowadziliście na mnie i na samych siebie śmierci.Zostańcie tu.To dom Gwydnieja.Spotkamy się jutro w Karczmie "Pod Bażantem".Nie ruszajcie się stąd do poranku.
Elfka odwróciła się i wyszła z gracją,cicho zamykając drzwi na klucz.