Ciemność owinęła ją szczelnie i nie chciała wypuścić ze swych objęć... Otworzyła oczy i zobaczyła mnóstwo świec. Zamrugała szybko i potrząsnęła głową, jakby odganiała muchy. Słowa Ilvy z trudem do niej dochodziły, jakby znajdowała się głęboko pod wodą. Gdy zgrzyt klucza w zamku usłyszała, westchnęła cicho i usadowiła się wygodnie na drugim z foteli. -Cholera jasna, co za idioci... Odstawili takie widowisko, że miejscowa ludność długo będzie to wspominała a trubadurzy pieśni będą o tym śpiewali.
Zamilkła, wpatrując się w chybotliwy płomyk świecy. Wyglądała na pogrążoną w myślach, lecz ona umysłem błądziła wokół domu Gwydnieja, szukając kogoś kto chciałby ich skrzywdzić lub zabić. |