Valin wszedł cicho do "gospody". Poprawił miecz na pasie, prawie niezauważalnie wysunął ostrze na taką odległość, by w razie potrzeby uniemożliwić zaklinowanie się w pochwie. Zapach starego drewna roznosił się wszędzie, a połączony z zapachem starości i zatęchłych starych sprzętów nie dawał przyjemnego rezultat. Wzrok przesuwał się po ścianach. Drzwi do mniejszych pomieszczeń wyglądały tak, jakby od dwudziestu lat nich ich nie używał. Z niektórych pozostały tylko ramy. Kilka kroków po skrzypiącej podłodze, uchylenie drzwi, chwila napięcia i kolejne pomieszczenie stoi otworem. Wygląda na to, że wszystko jest w porządku... Valin wziął głębszy oddech i właśnie kiedy miał usiąść, kiedy już wyciągał fajkę, usłyszał to.
-Co u diabła..?
Od razu się poderwał, wpakował fajkę do kieszeni i szybko podszedł do drzwi. Tym razem ostrze wyskoczyło z pochwy, a rękojeść pewnie schwytały obie dłonie. Wpatrywał się w ciemność usiłując dojrzeć to, co usłyszeli. Słyszał tylko deszcz, nieustannie spadający na ziemię i drzewa w oddali, kołysane przez wiatr. Spierał się z myślą, czy zaryglować drzwi. I co było cenniejsze. Konie, czy oni.
__________________ Fanuilos heryn aglar
Rîn athar annún-aearath,
Calad ammen i reniar
Mi ‘aladhremmin ennorath!
Ostatnio edytowane przez Keledrall : 12-07-2008 o 10:25.
|