Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2008, 23:21   #118
Makuleke
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
Zimno, wiatr i deszcz. Uczucie kompletnego przemoczenia i przewiania wyczerpywały niziołka, który dotychczas uważał się za w miarę odpornego na trudy podróży. Jednak pomimo zmęczenia przyspieszał razem z innymi, strach przed zostaniem choćby na chwilę samemu dodawał sił. Panująca ponura pogoda nasuwała wspomnienia z nocy, kiedy zaatakowały duchy mgły, Telio starał się pokrzepić zapewnieniami Orendila:
"Póki co w centrum zainteresowania upiorów, a raczej tego, kto nimi steruje, jest mała mieścinka Bree." - mówił czarodziej.
Ale czy już są bezpieczni? Starał się odpędzać te niewesołe myśli, ale nie do końca mu to wychodziło.
"Jak ty się zachowujesz? Pomyśleć by można - panienka żabę zobaczyła!" - ganił się w myślach. - "Ot, deszcz i wszystko. Tylu wojaków jedzie, zbrojnych jak armia krasnoludów, a na dodatek mistrz Galdor jest z nami. Cóż się może stać? A w razie czego to i ja tanio skóry nie sprzedam, ha!" - myślał poklepując nowy mieczyk i prostując się dziarsko.
Ten nagły przypływ odwagi zbiegł się z momentem, kiedy dojechali do zrujnowanej gospody, co sprawiło, że hobbit wpadł niemal w zachwyt w porównaniu do poprzedniego nastroju. Jednak stan ten nie utrzymał się długo.
Widok zapuszczonych pomieszczeń i rozklekotanych mebli każdego hobbita przyprawiłby conajmniej o dreszcze. Skrzypiące podłogi i drzwi, zakurzone blaty, powiewające w przeciągach pajęczyny a przede wszystkim połamane łóżka rozwiały resztki nadzieji, jakie mógł mieć Telio na w miarę przyzwoity odpoczynek po ciężkim dniu. W takim stanie przeszywający krzyk niemal powalił hobbita na ziemię. Podskoczył i krzyknął z przerażenia po czym skulił się za najbliższym krzesłem. Po kilku chwilach jednak wstał i, ciągle blady jak kreda, rozejrzał się po towarzyszach. Szybka reakcja Valina nieco go podbudowała, przypominając, że jest komu ich bronić.
"Nie rozdzielać się, nie uciekać..." - powtarzał pod nosem rady Orendila. - "Całemu Shire wstyd przyniesiesz, jak tak będziesz ze strachu drżał niby ta osika na wietrze. Cały ród Brandybucków pogrążysz przed takimi zacnymi ludźmi." - starał się podtrzymać na duchu, niby ściskając spoconymi dłońmi mieczyk, ale czekając na reakcję pozostałych.
 
Makuleke jest offline