Zsiadł z konia, który najwyraźniej miał jeszcze pewne nadzieje na zmianę swego losu, bo zatruchtał szybko, ale gwałtowne ściągnięcie wodzy jakoś odebrało mu ochotę na harce. Paskudne miejsce, paskuni goście. Jeszcze paskudnego powitania trzeba...
Przerażony koń szarpnął, ale Szrama go mocniej przytrzymał i zaraz odjął od siodła topór. Uśmiechnął się przy tym lekko a grymas ten raczej nie przydał mu uroku. W szczególnym był widać humorze, skoro go dźwięk taki rozbawił. Długouchy, długouchy... Bacz, żeby ci uszy krótszymi stać się nie zechciały, kiedy im co koło nich zaśpiewa. He he...
- Tak, jaśnie panie.
Ostatnio edytowane przez Betterman : 12-07-2008 o 16:45.
|