Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-07-2008, 17:07   #15
Vincent
 
Vincent's Avatar
 
Reputacja: 1 Vincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodze
- Halo? - powiedział Chris beznamiętnie do telefonu. Zdążył się trochę uspokoić po ostatnich wydarzeniach.

- Samsaviel, mamy dla Ciebie kolejna misję, masz zgłosić się o 20 w klubie Red Drop, będzie tam na Ciebie oczekiwać kontakt, rozpoznasz ja po imieniu Shigurath… pik… pik… pik…
– odpowiedział telefon. Krzysiek nie miał zamiaru próbować odpowiedzieć. Wiedział, że nie zdąży. „O dwudziestej… więc wyjdę o osiemnastej, wciągnę po drodze jakiegoś hamburgera”.

O godzinie 19:25 Chris zobaczył zgaszony neon nad uchylonymi drzwiami klubu Red Drop. Było za wcześnie, aby zjawiać się na spotkanie więc postanowił znaleźć sobie inne zajęcie. Rozejrzał się wokoło, jednak nikt nie przykuł jego spojrzenia. Usiadł na ławce i po paru chwilach zobaczył niską blondynkę, w czarnej spódniczce i czerwonej bluzce. Włosy miała spięte wysoko, wyglądała dość atrakcyjnie. Czytała gazetę idąc powoli w butach na pięciocentymetrowych obcasach. „Idealny obiekt na te kilka minut”. Chris wstał i ruszył powoli w jej stronę. Wpadli na siebie i gdyby młody demon nie podtrzymał kobiety, ta na pewno by upadła.

- Bardzo pana przepraszam… zaczytałam się – powiedziała po chwili konsternacji

- Jasne – w głosie Chrisa czuć było nieskrywaną ironię. Dziewczyna otworzyła usta ze zdziwienia

- Słucham?

- Wy… kobiety… ciągle to robicie
– chłopak wypuścił ją z delikatnego, lecz pewnego uścisku i spojrzał jej w oczy

- Robimy… co?

– Wpadacie na mnie. W klubach, na ulicy. Dotykacie mnie w barach, niby przypadkiem. Myślicie, że nie wiem, o co chodzi? – wypalił, a blondynka zaczęła się śmiać. Chris także się uśmiechnął, podniósł gazetę, którą upuściła i kontynuował:

- Dobrze, że masz poczucie humoru. Kobiety biorące wszystko na serio są strasznie nudne. – spojrzał na tytuł gazety – Interesujesz się modą? Ja nigdy nie potrafiłem dobrać krawata do koszuli. Powiedz, czy ten jest w porządku?

- Taaak…
- powiedziała przeciągle, lustrując wzrokiem świetnie dobrany krawat w paski, leżący na białej koszuli – Dobrze – tym razem zmierzyła go całego wzrokiem. Czarny, gładki garnitur idealnie leżał na przystojnym demonie, a elegancki zegarek na lewym nadgarstku, wyglądający, na znacznie droższy, niż cena, jaką zapłacił Chris, utwierdził kobietę w przekonaniu, że jej rozmówca ma poczucie stylu . Oczywiście spojrzała jeszcze na buty, szukając jakiejś niezgodności, ale modny fason czarnych „pantofli” wyszedł obronną ręką - Ma pan na jakieś spotkanie? – Krzysztof spojrzał na zegarek, a kobieta przygryzła delikatnie dolną wargę.

- Tak… spotkanie… w interesach, za pół godziny. Tu, niedaleko.

- Więc ma pan czas na kawę?


Po dwudziestu minutach Chris opuścił swoją rozmówczynię, lekko zawiedzioną, że nie dostała jego numeru telefonu. O 19:57 stanął ponownie przed drzwiami klubu, w którym miało dojść do spotkania z kontaktem. „Jak ona miała? Shigurath? Tak, chyba tak”. Odczekał minutę, aby być dokładnie na czas i powolnym krokiem wszedł do środka. Tylko przy jednym stoliku ktoś siedział.

- Witaj, Samsaviel, oczekiwaliśmy Cię, możesz mnie nie rozpoznać, jestem Andromalius, to jedna z moich Demonic, Shigurath. Spocznij proszę. – przemówił Książę Ciemności. Chris chciał się przedstawić, tak, jak nakazuje tego etykieta, ale tylko skinął głową. Raz w stronę Księcia, a drugi do demonicy. Skoro Andromalius sam go przedstawił, nie miał na razie nic do powiedzenia. Poszedł posłusznie, luźnym krokiem i zajął miejsce wskazane przez demona. Idąc przyglądał się Shigurath, raczej z zaciekawienia niż sympatii czy antypatii.

- Nasze spotkanie powinno zacząć się dopiero o dwudziestej, prawda? - zapytał lekko zdziwiony tym, że uczestnicy na niego czekali.



Gdy byli w komplecie, Książę Sądu przedstawił wszystkich krótko, a potem powiedział:

- Radzę Wam się poznać, przyjdzie Wam razem pracować. Shigurath, może poczęstujesz naszych gości czymś do picia?

- Eee...Ja dziękuje. Nie moge pić do końca Tygodnia, bo...zresztą nieważne
- Chris uśmiechnął się delikatnie do sługi Andromaliusa. Jego wypowiedź wyraźnie rozbawiła Krzyśka.

- Poproszę Old Canada Whisky z Coca-Colą.
– powiedział Chris spokojnym tonem, patrząc na demonicę, a gdy się odwróciła rozsiadł się wygodniej w fotelu, idąc za przykładem Andromaliusa. „To chyba nie będzie proste zadanie, skoro Książę Sądu pofatygował się do nas osobiście. Chociaż zespół nie jest najgorszy, przydałby się jeszcze ktoś od Baala... ale cóż, nie można mieć wszystkiego.”
 

Ostatnio edytowane przez Vincent : 12-07-2008 o 17:26.
Vincent jest offline