Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-07-2008, 18:51   #11
 
krismilka's Avatar
 
Reputacja: 1 krismilka nie jest za bardzo znany
Micha szedł dalej gdy usłyszał za sobą
-Obywatelu dokumenciki proszę.
Odwrócił się i ujrzał zmęczonego człowieka w znajomym niebieskim uniformie
-Dzień doberek co tu robimy aaa ze sklepu wracamy? A cóż w taki dzień robimy w sklepie kiedy okno w mieszkaniu wybite?
Demon odpowiedział
-Co jedynym gościem ubranym w dres jestem? Do mnie musiałeś się przyczepić?
Policjant nerwowo rozejrzał się czy nie widać reszty stada troglodytów bez szyi. Niestety nie zauważył nikogo takiego (Chłopaki pewnie na siłce w piwnicy wyciskali sztangi. Nic nie jest w stanie im przeszkodzić no chyba że ktoś ich solidnie zirytuje)
-Nie tak ostro młody człowieku na tym osiedlu zdarzył się poważny wypadek i zachodzi podejrzenie że brałeś w nim udział.
-Coo ja udział? Nie dość że nie tak dawno mandat wlepiliście mi za obnażanie się w miejscu publicznym to teraz jeszcze współudział? Nie nic nie podpiszę i dupy ci też nie pokażę bo znowu mnie zamkniecie na 48 godzin. Jak zachodzi podejrzenie to je rozwiej a jak nie masz dowodów tylko niepewne zeznania kogośtam kto niby mnie widział. Siedziałem w domu. Przy najmniej po południu. A rano spałem. Coś jeszcze? Bo się śpieszę ze szklarzem się umówiłem żeby okno mi naprawił.
Mundurowy coś tam zapisał w swoim kajeciku.
-Proszę nie opuszczać miasta i pragnę zaznaczyć młody człowieku że nikt jeszcze nie uciekł sprawiedliwości. A niedługo wszystkie niejasności się rozwieją.... sprawiedliwość zwycięży...blebelebe
W końcu po paru minutach mielenia ozorem starszy aspirant oddał Michałowi dowód osobisty i ruszył z powrotem do zbiegowiska i radiowozu aby zdać raport przełożonym.

W mieszkaniu przywitał go przyjemny chłodek. Demon posprzątał do końca szkło i zaczekał na szklarza. Popijał piwko oglądając komedię za oknem. Jeden z policjantów intensywnie mu się przyglądał ale po chwili zmienił obiekt zainteresowania. "Taak Jolka z pod szóstki niezły widok. Tym bardziej jak idzie tym swoim szybkim kroczkiem a jej piersi same chcą przebić bluzkę. Nie trzeba za bardzo im pomagać."
Po paru minutach (i dalej rozkoszując się niedawnym widokiem) demon usłyszał dzwonek do drzwi. Otworzył i kogo tam zastał? Szklarz
-Szafrański jestem
i cholerny smerf
-Ja chciałem jeszcze....
Michał przerwał wypowiedź policjanta
-Pana szklarza zapraszam a pana nie.
Wciągną zdezorientowanego szklarza do mieszkania i zamkną drzwi.
-Zapraszam to jest to okno proszę sobie pomierzyć i mam nadzieję że za chwilę będzie kłopot z głowy.
-Tak ale to potrwa wie pan kit musi stwardnieć pomalować trzeba itd
- Wiesz co kit wciskać to ja mam a nie mi... za ile mi to zrobisz w miarę szybko? O 19 jestem umówiony z panienką. Postaraj się a może ci się to opłaci?
Szklarz z większą energią zabrał się do mierzenia okna. Po chwili spytał
-Pomoże mi pan to zdjąć? O właśnie teraz tylko przytnę szybę na dole i szybciutko ją wstawię. A swoją drogą co to za zbiegowisko na dole? Jakiś wypadek był ktoś z dachu skoczył?
Demon się zamyślił
-Można powiedzieć że wypadek, i wiesz pan co? Jak coś się dzieje w okolicy coś wyleci w powietrze czy spali to zawsze jest to wina pierwszego napotkanego dresa.
Michał głębiej usiadł w fotelu i nerwowo poprawił paski na swoim uniformie. Rozmowa urwała się a po chwili szklarz wyszedł przyciąć szybę. Po chwili wrócił z kolegą który sprawnie założył szybę i okitował ją. Szklarz wyszedł i został sam pomocnik.
-To co szef tak bardzo ci ufa?
- Jaki tam szef to tajniak był dał mi dwie bańki żeby pomierzyć okno i nie wlepił mandatu za rozbite kierunkowskazy


Michał nieznacznie zesztywniał ale na szczęście przeanalizował swoją rozmowę i doszedł do wniosku że nic strasznego nie powiedział.
-To ile płacę?
-Pan? 40 złotych za szyby i 60 za robociznę po godzinach.
-Trzymaj stówę i szerokiej drogi


Demon odetchną z ulgą i przygotował się do wyjścia. Prysznic ubrać się (Jeansy Wranglera bluza big stara buty nike - trójca jest ze mną) uperfumował (Puma Jamaica - nie wie czemu ale panienkom się podoba ten zapach może to wina syntetycznych odpowiedników feromonów?) i ruszył na dół. Zbiegowisko już się powoli rozchodziło dzieciaki trafiły do izby dziecka a Michał do swojego samochodu.
Stacyjka - Kluczyk - keirunek "Red Drop". Przez chwilę zastanawiał jak się nazywa jego kontakt "Shigurui? Shigutarh czy jakoś tak?
 
__________________
Dziś z życia się nie odchodzi, dziś wyrywają cię z życia...

Ostatnio edytowane przez krismilka : 08-07-2008 o 19:00.
krismilka jest offline  
Stary 12-07-2008, 12:18   #12
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Zostawiając wspomnienia o taksówkarzu za sobą Devil szybkim krokiem udała się do wnętrza klubu Red Drop. O tej porze słońce nie zdobiło już nieboskłonu, ale leniwie przesuwające sie chmury pozwalały dojrzeć gdzieniegdzie pierwsze gwiazdy. Wraz ze zbliżającą się nocą powracał chłód, jak zaklęcie, które działa tylko gdy słońce kryje się za horyzontem.

Lokal był jeszcze zamknięty, tego typu miejsca otwiera się gdy dzieci już śpią. Co prawda żadne dziecko i tak nie dostałoby sie do środka... a szkoda, piękny sposób deprawowania młodzieży od lat najwcześniejszych. Jakiś chłopczyk mógłby sobie przedłużyć tu życie, przecież patrzenie na kobiece piersi, jak twierdzą naukowcy, dobrze wpływa na długość życia mężczyzna. W Red Drop nagich piersi ci pod dostatkiem.

Ale jeszcze nie teraz. W tej chwili w lokalu była tylko Magda i tajemniczy gość, oraz oczywiście Aniela, która pewnym krokiem szła przed siebie. Krok przestał być taki pewny, gdy rozpoznała kto jest jej gościem. Andromalius... "No to mam przejebane".

- Witaj, Shigurath, całkiem ładnie się tutaj urządziłaś... Jak Ci się wiedzie?
- Dobry Wieczór. Może podać jeszcze cos do picia?
- spytała siadając na fotelu - Rzeczywiście, klub prosperuje. Czemu zawdzięczam tę wizytę?

Demon podniósł rękę, dając do zrozumienia, że już nic nie chce, po czym z uśmiechem odpowiedział.
- Dziękuję. A jak sądzisz. Shigurath? Być może sprawdzam, jak działasz, a może coś więcej... Możesz mi powiedzieć co ostatnio udało Ci się w mieście zdziałać?
Upił mały łyczek odstawiając kieliszek na stolik. Magda zniknęła na zapleczu, a i miałam przeczucie, że za szybko się nie pojawi. Jednak Książę Sądu wzbudzał ogólną panikę między Demonami.

I co biedna Devil mogła na to odpowiedzieć? Przed oczami jej wyobraźni przesunęły się obrazy z ostatnich tygodni. Co zrobiła? Na pewno nie piekła ciasta czy inne bzdury, coś przecież robiła. No właśnie, tylko co? Było się tu i tam... ale jakoś dziwnie za każdym razem była to głównie dobra zabawa zamiast coś poważnego. Trzeba grać na zwłokę.

- A takie tam... Sprowadziłam parę osób na złą drogę, udało mi się w klubie zorganizować kilka spotkań dla naszych. Zauważyłam niszę na rynku, nie było miejsca gdzie nasi mogliby spotykać swoje kontakty. I oto jest, Red Drop.

Niezbyt wiele, właściwie nic, ale jak ładnie powiedziane. Aniela czuła że to za mało, może jej się oberwać za leniuchowanie. Jeśli dostanie teraz jakieś zadanie będzie musiała wziąć się za nie sporo do roboty, nie uśmiechało jej się wracanie na dół, tutaj było zbyt fajnie.

Do głowy przychodziły jej słowa, które może będą dla niej ratunkiem, Słowa gospelowej pieśni.
I once was lost, but now I'm found. Bo przecież zawsze może zacząć się kajać i błagać o wybaczenie mówiąc, że rzeczywiście mało się starała, ale teraz chce to naprawić. Kobieta z niecierpliwością czekała na reakcję swojego Księcia.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
Stary 12-07-2008, 14:58   #13
 
Manni's Avatar
 
Reputacja: 1 Manni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputację
Krzysztof „Chris” Skórzewski

- Było ich pięciu... - opowiadała Nila chłodnym (jeżeli można tak nazwać ton rozmowy umysłowej) głosem.
- Jeden w długich włosach i płaszczu, jedna kobieta, całkiem niezła swoją drogą, reszta ubrana w wojskowe uniformy, niewiele więcej mogę Ci powiedzieć... szukali czegoś, każdy kto ma choć trochę inteligencji wiedział by po napisie na ścianie, że nie znaleźli...
Kotka spojrzała z wyrzutem na swego pana.
- Gadali w niebiańskim, nic nie zrozumiałam.
Na tym rozmowa się skończyła, kotka nie zapamiętała szczegółów z wyglądu rządnego z nich, zarzekała się jedna, że gdyby jakiegoś zobaczyła, na pewno by go rozpoznała.
Zabraliście się za sprzątanie, zeszło wam na to prawie cały dzień, bałagan był straszny, żadna szafka czy szuflada nie ostała się nienaruszona, wszystko było powywalane na podłogę. W trakcie sprzątania, gdzieś koło trzeciej, może czwartej godziny zadzwonił telefon.
- Samsaviel, mamy dla Ciebie kolejna misję, masz zgłosić się o 20 w klubie Red Drop, będzie tam na Ciebie oczekiwać kontakt, rozpoznasz ja po imieniu Shigurath.
Nie zdążyłeś odezwać się nic ponad "halo", rozmówczyni nie dała Ci też szans na odpowiedzenie. Zazwyczaj tak było, wredne urzędy. Sprzątanie zajęło Wam jeszcze kilka dobrych godzin, chciałeś jeszcze wejść do sklepu, ale sam nie poczułeś upływu jakże cennego czasu. O 18 Zdążyłeś coś szybko zjeść po czym zpojechałeś do Red Drop. Znalazłeś się w końcu pod Klubem, drzwi były lekko uchylone, wszedłeś powoli do środka. Red Drop urządzony był w stylu który można by nazwać połączenie klimatów World of Darkness i francuskich motywów. Czerń i czerwień poprzeplatana koronkami i stylowymi abażurami. Było w nim pusto, nie licząc jednego stolika przy którym siedziała kobieta razem z jakimś starszym facetem. Podszedłeś ostrożnie, nim zdążyłeś coś powiedzieć starszy facet przemówił w Demonicznym.
- Witaj, Samsaviel, oczekiwaliśmy Cię, możesz mnie nie rozpoznać, jestem Andromalius, to jedna z moich Demonic, Shigurath. Spocznij proszę.
Książę Sądu, mimo spokoju dawał polecenia tak pewne, że wydawało się, że sama myśl o nie zastosowaniu się mogła doprowadzić do katastrofy.

Michał "Mongoł" Zagórny

Później już żaden policjant nie zawracał Ci gitary, chyba dali Ci spokój, w sumie nie mieli żadnych dowodów, mogli Cię najwyżej zamknąć (znowu) na 24h. To jednak nikomu nie było na rękę... Dzień zleciał straszliwie szybko, w końcu jechałeś w stronę Red Drop, mając mieszane uczucia, być może zapowiadała się dobra zabawa, a być może nudne siedzenie, lub nie daj Boże, tfu, Lucyferze - praca. Zadrżałeś na ta myśl. Wysiadłeś z samochodu powoli wchodząc do klubu, było w nim pusto, poza jednym stolikiem. Teraz siedziała tam niczego sobie kobieta, jakiś starczy facet i jeden nieco młodszy, na oko gdzieś w twoim wieku. Podszedłeś szybkim krokiem, nim jeszcze zdążyłeś dojść, starszy facet przemówił dość ostro i wystarczająco władczo, byś od razu usłuchał. W dodatku Demonicznym językiem.
- Siadaj, Demonie Oiukki i staraj zatrzymać język przed zbędnymi słowami, sama twoja obecność jest wystarczającym uniedogodnieniem.
Co mogłeś zrobić? Usiadłeś spokojnie na całkiem wygodnych fotelach.

Aniela „Devil” Święcicka

Cała sytuacja była trochę napięta, choć Andromalius wydawał się być "wyluzowany", jeżeli w ogóle można to o nim powiedzieć. Po Twojej wypowiedzi zapadła cisza, strasznie dla Ciebie niezręczna i trochę przerażająca. Twój przełożony zdawał się zastanawiać nad czymś. Ciszę tą przerwało dość dynamiczne uderzenie dźwięków z głośników ustawionych na cały regulator.
[MEDIA]http://www.wrzuta.pl/aud/file/hbmlR15wYN/why_don_t_you_get_a_job.mp3[/MEDIA]
Sama aż podskoczyłaś, choć Książę Sądu zdawał się zachować powagę, może poza lekkim, dość ironicznym spojrzeniem. Ty za to zaczęłaś się zastanawiać komu wywiesz za to serce i czy użyć do tego łyżeczki czy wykałaczki. Andromaliusowi za to muzyka zdawała się nie przeszkadzać, jego noga nawet zdawała się chodzić lekko w takt. Po chwili się odezwał przerywając tą straszny klimat winy, który zaczął Cię otaczać.
- Tak, wiem doskonale co zawdzięczamy "Red Drop" w tej okolicy. W końcu takie miałaś zadanie. Stworzyć takie miejsce w tym rejonie. Spisałaś się znakomicie. Jesteś już ustawiona, tak więc możemy przekazać Ci kolejne zadanie, wypadło ono dość nagle...
Zrobił efektowną pauzę biorąc kolejny łyczek drinka.
- Dostaniesz kilka Demonów do pomocy, właściwie to zadanie będzie dla Was teraz priorytetem. Zaraz reszta powinna się zjawić.
Nie minęło kilka sekund gdy drzwi klubu otworzyły się i do środka wszedł około 22 letni brunet, włosy miał średniej długości, oczy niebieskie, dobrze zbudowany, na oko miał gdzieś 180cm wzrostu, 79 kg wagi. Bez słowa podszedł do stolika, po czym Andromalius zabrał głos.
- Witaj, Samsaviel, oczekiwaliśmy Cię, możesz mnie nie rozpoznać, jestem Andromalius, to jedna z moich Demonic, Shigurath. Spocznij proszę.
Osobnik nazwany Samsaviel wykonał polecenie. Chwilę później wszedł kolejny mężczyzna. Tym razem był to dres mający około 165cm wzrostu, brązowe oczy oraz ciemne włosy, budowy raczej dobrej. Tym razem jednak Książę Sądu nie był taki grzeczny, również jemu nie dał dojść do słowa.
-Siadaj, Demonie Oiukki i staraj zatrzymać język przed zbędnymi słowami, sama twoja obecność jest wystarczającym uniedogodnieniem.
Sama rozglądałaś się dookoła czując się lekko zgubiona.

Wszyscy

Dla każdego z Was sytuacja była nieco niezręczna, choć Andromalius (którego już wszyscy rozpoznaliście). Zdawał się być nieco rozbawiony, dziwne było to wrażenie, bo miał on pokerowy wyraz twarzy. W tle leciała muzyka. Chwilę później drzwi otworzyły się ponownie.
Do lokalu wszedł znów facet, miał on średniej długości włosy, bródkę, oczy koloru srebrnego(prawe) i jasno-żółtego (lewe) - co było dość dziwacznym zjawiskiem do oglądania. Ubrany był jak klasyczny metal lub tego podobny osobnik (glany, stare znoszone spodnie wojskowe i czarny t-shirt) miał też na sobie czarny płaszcz. Podszedł do stolika siadając między Anielą a Chrisem, bez słowa. tym razem nawet Andromalius był cicho. Jednak nie za długo. Po chwili się odezwał do wszystkich obecnych.
- Jesteśmy już w komplecie. Ja jestem Andromalius, Książę Sądu. Obecni tutaj to dwa moje Demony, Tranquillus oraz Shigurath, jeden Demon Kronosa, Samsaviel i demon od "Ouikki", Kazgaroth...
Przedstawiając Kazgaroth'a oraz przy słowie "Oiukka" lekko zaakcentował, chyba nie przepadał za nim.
- Rade Wam się poznać, przyjdzie Wam razem pracować.
Rozsiadł się lekko biorąc drink do ręki.
- Shigurath, może poczęstujesz naszych gości czymś do picia?
 
__________________
"If you want to know where your heart is,
look where your mind goes when it wanders"
Manni jest offline  
Stary 12-07-2008, 16:33   #14
 
Medivh's Avatar
 
Reputacja: 1 Medivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodze
Tranquillus zatrzymał się swoim Indianem przed lokalem Red Drop. Wyłączył silnik schował kluczyki do wewnętrznej kieszeni swojej skórzanej kurtki. Idąc w stronę wejścia rzucił mu się w oczy wyłączony neon :Red Drop. "Jestem za stary na takie zabawy...oby to bylo warte mojego czasu".
Wszedł przez drzwi frontowe Lokalu. Od razu rzuciła mu się w oczy Kobieta. "Zapowiada się ciekawe spotkanie..." Starał się utrzymac "pokerową" twarz. Ruszył w strone jedynego zajętego stołu. Zmierzył pobieżnie pozastałych mężczyzn wzrokiem. Widząc, ze zdziwił ich lekko jego wzrok wyjął swoje lennonki z wewnętrznej kieszeni kurtki i włożył na nos. Usiadł między kobietą a mężczyzną w średniej długości włosach. Siedział przez chwile nie odzywając się ani słowem. Głowa patrzała na przód lecz jego wzrok spoczywał na starszym gościu siedzącym przed nim. "Hmm...Ja go chyba znam." Nagle Odezwał się.
- Jesteśmy już w komplecie. Ja jestem Andromalius, Książę Sądu.
Darth nagle osłupiał. Teraz dopiero rozpoznał starszego mężczyzne. "Andromalius...No to zaczyna się robić ciekawie" Dobrze że założył okulary inaczej wszyscy by zobaczyli jego przerażenie w oczach.
- Obecni tutaj to dwa moje Demony, Tranquillus oraz Shigurath, jeden Demon Kronosa, Samsaviel i demon od "Ouikki", Kazgaroth... Radze Wam się poznać, przyjdzie Wam razem pracować. Shigurath, może poczęstujesz naszych gości czymś do picia?

- Eee...Ja dziękuje. Nie moge pić do końca Tygodnia, bo...zresztą nieważne
Jego głos drżał. Starał się powstrzymać to na tyle aby nikt tego nie zauważył. "Darth zbierz się do kupy...Jest tylko spokuj." Uspokoił się.
- Witam Cię Książe. Do czego jestem Ci potrzebny ?
 
__________________
..::// "Release Your ANGER ! Come to THE DARK SIDE !" \\::...
Medivh jest offline  
Stary 12-07-2008, 17:07   #15
 
Vincent's Avatar
 
Reputacja: 1 Vincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodze
- Halo? - powiedział Chris beznamiętnie do telefonu. Zdążył się trochę uspokoić po ostatnich wydarzeniach.

- Samsaviel, mamy dla Ciebie kolejna misję, masz zgłosić się o 20 w klubie Red Drop, będzie tam na Ciebie oczekiwać kontakt, rozpoznasz ja po imieniu Shigurath… pik… pik… pik…
– odpowiedział telefon. Krzysiek nie miał zamiaru próbować odpowiedzieć. Wiedział, że nie zdąży. „O dwudziestej… więc wyjdę o osiemnastej, wciągnę po drodze jakiegoś hamburgera”.

O godzinie 19:25 Chris zobaczył zgaszony neon nad uchylonymi drzwiami klubu Red Drop. Było za wcześnie, aby zjawiać się na spotkanie więc postanowił znaleźć sobie inne zajęcie. Rozejrzał się wokoło, jednak nikt nie przykuł jego spojrzenia. Usiadł na ławce i po paru chwilach zobaczył niską blondynkę, w czarnej spódniczce i czerwonej bluzce. Włosy miała spięte wysoko, wyglądała dość atrakcyjnie. Czytała gazetę idąc powoli w butach na pięciocentymetrowych obcasach. „Idealny obiekt na te kilka minut”. Chris wstał i ruszył powoli w jej stronę. Wpadli na siebie i gdyby młody demon nie podtrzymał kobiety, ta na pewno by upadła.

- Bardzo pana przepraszam… zaczytałam się – powiedziała po chwili konsternacji

- Jasne – w głosie Chrisa czuć było nieskrywaną ironię. Dziewczyna otworzyła usta ze zdziwienia

- Słucham?

- Wy… kobiety… ciągle to robicie
– chłopak wypuścił ją z delikatnego, lecz pewnego uścisku i spojrzał jej w oczy

- Robimy… co?

– Wpadacie na mnie. W klubach, na ulicy. Dotykacie mnie w barach, niby przypadkiem. Myślicie, że nie wiem, o co chodzi? – wypalił, a blondynka zaczęła się śmiać. Chris także się uśmiechnął, podniósł gazetę, którą upuściła i kontynuował:

- Dobrze, że masz poczucie humoru. Kobiety biorące wszystko na serio są strasznie nudne. – spojrzał na tytuł gazety – Interesujesz się modą? Ja nigdy nie potrafiłem dobrać krawata do koszuli. Powiedz, czy ten jest w porządku?

- Taaak…
- powiedziała przeciągle, lustrując wzrokiem świetnie dobrany krawat w paski, leżący na białej koszuli – Dobrze – tym razem zmierzyła go całego wzrokiem. Czarny, gładki garnitur idealnie leżał na przystojnym demonie, a elegancki zegarek na lewym nadgarstku, wyglądający, na znacznie droższy, niż cena, jaką zapłacił Chris, utwierdził kobietę w przekonaniu, że jej rozmówca ma poczucie stylu . Oczywiście spojrzała jeszcze na buty, szukając jakiejś niezgodności, ale modny fason czarnych „pantofli” wyszedł obronną ręką - Ma pan na jakieś spotkanie? – Krzysztof spojrzał na zegarek, a kobieta przygryzła delikatnie dolną wargę.

- Tak… spotkanie… w interesach, za pół godziny. Tu, niedaleko.

- Więc ma pan czas na kawę?


Po dwudziestu minutach Chris opuścił swoją rozmówczynię, lekko zawiedzioną, że nie dostała jego numeru telefonu. O 19:57 stanął ponownie przed drzwiami klubu, w którym miało dojść do spotkania z kontaktem. „Jak ona miała? Shigurath? Tak, chyba tak”. Odczekał minutę, aby być dokładnie na czas i powolnym krokiem wszedł do środka. Tylko przy jednym stoliku ktoś siedział.

- Witaj, Samsaviel, oczekiwaliśmy Cię, możesz mnie nie rozpoznać, jestem Andromalius, to jedna z moich Demonic, Shigurath. Spocznij proszę. – przemówił Książę Ciemności. Chris chciał się przedstawić, tak, jak nakazuje tego etykieta, ale tylko skinął głową. Raz w stronę Księcia, a drugi do demonicy. Skoro Andromalius sam go przedstawił, nie miał na razie nic do powiedzenia. Poszedł posłusznie, luźnym krokiem i zajął miejsce wskazane przez demona. Idąc przyglądał się Shigurath, raczej z zaciekawienia niż sympatii czy antypatii.

- Nasze spotkanie powinno zacząć się dopiero o dwudziestej, prawda? - zapytał lekko zdziwiony tym, że uczestnicy na niego czekali.



Gdy byli w komplecie, Książę Sądu przedstawił wszystkich krótko, a potem powiedział:

- Radzę Wam się poznać, przyjdzie Wam razem pracować. Shigurath, może poczęstujesz naszych gości czymś do picia?

- Eee...Ja dziękuje. Nie moge pić do końca Tygodnia, bo...zresztą nieważne
- Chris uśmiechnął się delikatnie do sługi Andromaliusa. Jego wypowiedź wyraźnie rozbawiła Krzyśka.

- Poproszę Old Canada Whisky z Coca-Colą.
– powiedział Chris spokojnym tonem, patrząc na demonicę, a gdy się odwróciła rozsiadł się wygodniej w fotelu, idąc za przykładem Andromaliusa. „To chyba nie będzie proste zadanie, skoro Książę Sądu pofatygował się do nas osobiście. Chociaż zespół nie jest najgorszy, przydałby się jeszcze ktoś od Baala... ale cóż, nie można mieć wszystkiego.”
 

Ostatnio edytowane przez Vincent : 12-07-2008 o 17:26.
Vincent jest offline  
Stary 12-07-2008, 21:47   #16
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Devil już długo nie czuła się tak skrępowana, i nie mogła uwierzyć ze wyszła z tego obronną ręką. Bez tłumaczeń, przeprosin... po prostu następne zadanie. I do tego będzie mieć pomocników, więc chyba nie będzie tak źle.

Pierwszy zjawił się niejaki Samsaviel. Aniela musiała przyznać, ze facet wyglądał nieźle. Z kimś takim można pokazać się na mieście bez obaw, będzie się trzeba bliżej nim zainteresować jeśli okoliczności na to pozwolą.

Potem demon od Ouikki... No to fajnie, zawsze znajdzie się jakaś czarna owca. A ten nawet nie wyglądał dobrze. Dresy? Jaki dorosły mężczyzna chodzi w dresach? Jedynie nauczyciel WFu ale ten tu na takiego nie wyglądał. Porażka, jeden fajny facet i jeden niekoniecznie, a chyba przyjdzie ktoś jeszcze bo Andromalius nadal czeka.

I rzeczywiście w końcu wszedł kolejny mężczyzna, jak się okazało kolega po fachu, od Andromaliusa. Ciekawe, ciekawe. I ma interesujące oczy, fajna powłoka. Aż strach pomyśleć jak wygląda w swojej demonicznej postaci.

Sytuacja nie wyglądała więc aż tak źle. Tego całego Kazgarotha Aniela skreśliła już na początku, choć miała nadzieję, że nie sprawi im kłopotów. Może się jednak do czegoś nada? Devil zebrała zamówienia i poszła osobiście zrobić drinki, Magda nadal wolała się nie pojawiać.

Demony mogły zobaczyć jak zręcznie Aniela porusza się za barem. Szybko stawiane szklanki nie wydawały głośnych stukotów, butelki wirowały w je jdłoniach niczym katana w ręku samuraja. Wkrótce drinki zostały zrobione i zaserwowane, a Devil ponownie usiadła na swoim miejscu.

- Jeśli nasze zadanie nie przewiduje natychmiastowych działań, zapraszam wszystkich na dzisiejszy pokaz, dziewczyny mają dziś specjalny spektakl. Będzie okazja by się lepiej poznać.

Kobieta założyła nogę na nogę i zerkała na nowych towarzyszy.

"Tak, ciekawe..."
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
Stary 13-07-2008, 11:56   #17
 
krismilka's Avatar
 
Reputacja: 1 krismilka nie jest za bardzo znany
Kazgaroth czuł się nieswojo. O wiele lepiej maskował się w towarzystwie dresików i koksików, zadymiarze stadionowi potrafili znaleźć z nim wspólny język a normalne lambadziary oglądały się za nim. Tu jednak było inaczej cholerne "high society" czy co? Ubrał się przecież w najlepszy swój strój Jeansy Wranglera bluza Big Star buty nike ale dalej tu nie pasował. Poza tym Andromalius, Książę Sądu, już gorzej nie mógł trafić. Cóż jak pech to pech. Ale będą darmowe drinki przynajmniej jeden plus. Zamówił coś do picia.
- Gin z tonikiem
Teraz tyko czekał co to "high society" wymyśli i jakie w końcu mamy to zadanie. Akcja wyburzania Wawelu czy co? Kazgaroth czuł się nieswojo w tym towarzystwie i zastosował się do dobrej rady jedynego księcia w towarzystwie czyli milczał.
 
__________________
Dziś z życia się nie odchodzi, dziś wyrywają cię z życia...
krismilka jest offline  
Stary 13-07-2008, 13:46   #18
 
Vincent's Avatar
 
Reputacja: 1 Vincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodze
- Obecni tutaj to dwa moje Demony, Tranquillus oraz Shigurath, jeden Demon Kronosa, Samsaviel i demon od "Ouikki", Kazgaroth... Radze Wam się poznać, przyjdzie Wam razem pracować. Shigurath, może poczęstujesz naszych gości czymś do picia?

- Witam Cię Książe. Do czego jestem Ci potrzebny ?
- odpowiedział dziwnie wyglądający demon, który wcisnął się pomiędzy Chrisa i gospodynię tego lokalu. Chris uznał te zachowanie za wybitnie nieadekwatne do sytuacji. „Pogania swojego najwyższego zwierzchnika. I w dodatku zachowuje się, jakby był niewiadomo kim, a założę się, że jego ranga jest zerowa. W sumie, tak jak moja, ale gdyby była ujemna skala na pewno by się na nią załapał ” – pomyślał, jednak nie wytknął mu tego. To nie było spotkanie Krzyśka, ani jego lokal. „Ale jeśli będzie się tak zachowywał ciągle, będę musiał jakoś zareagować”.

Shigurath zwinnie uwijała się za barem, jej ruchy były szybkie i dokładne , a Chris po chwili miał przed sobą swojego ulubionego drinka.

- Jeśli nasze zadanie nie przewiduje natychmiastowych działań, zapraszam wszystkich na dzisiejszy pokaz, dziewczyny mają dziś specjalny spektakl. Będzie okazja by się lepiej poznać. - powiedziała jedyna kobieta w towarzystwie

- Ja bardzo chętnie skorzystam, moje plany na dzisiejszy dzień szlag trafił. W dodatku nie jestem zwolennikiem nieprzemyślanych akcji. - Samsaviel poprawił bransoletę zegarka. – Kiedy zacznie się pokaz?
 
Vincent jest offline  
Stary 13-07-2008, 22:13   #19
 
Manni's Avatar
 
Reputacja: 1 Manni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputację
Andromalius spokojnie poczekał, aż każdy będzie miał przed sobą swój trunek. Sam też zamówił specjał lokalu (widać mu smakował). Założył nogę na nogę czekając chwilę aż rozmowy ucichną.
- Spokojnie Tranquillus'ie, właśnie do tego zmierzamy. Wasze zadanie. Sami nie wiemy jak trudne ono będzie ani jak ważne one jest, ktoś je musi wykonać, niewiele mnie obchodzi jak to zrobicie, macie to zrobić. Nie lubimy czegoś nie wiedzieć, to dość...- Książę Sądu przez chwilę szukał słowa - ...irytujące.
Zrobił małą pauzę chwytając kieliszek do ręki. Potrafił budować napięcie, wszyscy z zaciekawieniem wpatrywali się w Księcia.
- Wasze zadanie będzie się składać z kilku punktów. Po pierwsze...
Książę spojrzał na Chrisa.
- Samsaviel'u, jesteś w posiadaniu pewnej wiadomości, mam rację, pokaż ją nam.
Wszystkie oczy skierowały się w stronę Demona Kronosa. Ten podniósł brwi w zdziwieniu i i odstawił szklankę na stół, lekko trzęsącym się głosem zapytał.
- Słucham? - powiedział po chwili z nieukrywanym zdziwieniem.
Ręka Chrisa szybko zaczęła przeszukiwać wszystkie możliwe miejsca w których mogła by być wiadomość, zaniepokojenie księcia było... złym pomysłem, po chwili jednak trafiłeś na staranie złożoną kartkę w prawej kieszeni spodni, nie masz pojęcia skąd się tam znalazła.
- Ah, oczywiście. - powiedział Chris z udawanym spokojem i odczytał.
Przynajmniej starał się odczytać. Jego oczy już wcześniej były duże, teraz powiększyły się jeszcze bardziej. Bez słowa podał kartkę Księciu. Andromalius ze spokojem przejrzał wiadomość, po czym położył ją otwartą na stół, tak by każdy mógł jej sie przyjrzeć.
- No cóż, to trochę utrudni Wam zadanie...
W kilku miejscach wiadomość zdaje się być pokreślona, jak by na złość.

Z lekkim ironicznym uśmiechem zadał kolejne pytanie.
- Powiedz, skąd ją masz?
Chris wydawał się dość zakłopotany, nie dziwiliście się mu, sami nie chcieliście być teraz w jego skórze.
- Też się nad tym zastanawiam, ale miałem nadzieję, że Książę udzieli mi odpowiedzi na to pytanie.
- Wchodzisz w posiadanie, nie ukrywając, ważnej wiadomości i nie wiesz skąd ją masz?
Książę uniósł brwi w zdziwieniu, jednak uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Ludzie często posiadają ważne wiadomości, choć nie zdają sobie z tego sprawy. Demonom, najwidoczniej, też się zdarza... - odpowiedział chłopak trochę nie wprost. Który zdawał się niemal maleć w oczach.
Książę roześmiał się w głos.
- Spokojnie, dostaliśmy tylko cynk, że masz coś takiego. Sami tez nie wiemy skąd, tym bardziej ty pewnie nie wiesz. To jest jedna część waszego zadania, dowiedzieć się skąd "to" znalazło się w "jego" kieszeni. Nie mówiąc już o przetłumaczeniu.
Z Chrisa niemalże zeszło powietrze, rozsiadł się nieco a na skroni było widać krople potu.
- Ci z góry najwidoczniej też dostali taki cynk. Rano wywrócili moje mieszkanie do góry nogami, wyglądało gorzej niż World Trade Center 12 września 2001 - powiedział Chris ponownie podnosząc szklankę do ust.
Andromalius podniósł brwi patrząc na Demona z lekkim nieukrywanym zdziwieniem.
- To trochę komplikuje sprawę, ale to tylko część waszego zadania. Te sprawy są powiązane. Jakiś czas temu zniknął jeden z moich Demonów. Devehers, zaginął w Warszawie. Nie zginął, bo wrócił by na dół. Nie wiemy czy Zdezerterował czy niebiańscy się nim zajęli. Wiedział coś ważnego, coś co wiąże się też z tą wiadomością.
Wzrokiem wskazał na leżącą kartkę.
- Jego ostatni kontakt jest w mieście. Spotkać go można w niektórych opuszczonych kościołach, ale to już sami musicie załatwić. Nie dam wam jego imienia bo nawet ja go nie znam.
Książę upił mały łyczek po czym rozejrzał się po wszystkich.
- Jakieś pytania? Co do imprezowania, dzisiaj jeszcze możecie poszaleć, aż tak nam się nie pali. Ja za to mam niewiele czasu i dużo spraw...
 
__________________
"If you want to know where your heart is,
look where your mind goes when it wanders"

Ostatnio edytowane przez Manni : 13-07-2008 o 23:05.
Manni jest offline  
Stary 14-07-2008, 04:34   #20
 
Vincent's Avatar
 
Reputacja: 1 Vincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodze
Chris znów był spokojny, tak jak przed tą nieoczekiwaną sytuacją. Okrągła, stylowa szklanka do whisky, w której otrzymał drinka była nadal w połowie pełna, więc pociągnął z niej niewielki łyk.

- Jakieś pytania? Co do imprezowania, dzisiaj jeszcze możecie poszaleć, aż tak nam się nie pali. Ja za to mam niewiele czasu i dużo spraw...
– powiedział Książę, a Chris szybko zaczął wypytywać o rzeczy, które wydały mu się niejasne lub niedopowiedziane. „Później nie będzie kogo pytać”.

- Tak, książę… ten kontakt jest tutaj, w Krakowie, nie w Warszawie, dobrze zrozumiałem?

- Zgadza się.

- On jest demonem czy śmiertelnym? Kiedy miało miejsce to spotkanie? Czy wie książę, jak on wygląda, albo gdzie dokładniej ostatnio go widziano? –
wypytywał młody demon, zastanawiając się nad tym, jakie jeszcze informacje, które ułatwią im zadanie, może wyciągnąć z Andromaliusa.


Gdy Książę Sądu opuścił zgromadzonych, Samsaviel przemówił do pozostałych, przejmując rolę organizatora. Od początku wiedział, że to on będzie się tym zajmował. Dźwięki wypełniające pustawą salę trochę mu nie pasowały… nie przepadał za muzyką, wolałby ciszę, ale nie dał tego po sobie poznać.

- Mówcie mi Chris, albo Krzysiek. Używanie demonicznych imion może być... kłopotliwe, szczególnie gdy ludzie słuchają, więc lepiej od razu nabierzmy dobrych nawyków. Proponuję też przejść na polski – zaproponował i wykonał natychmiast, resztę wypowiedzi kontynuując po polsku – Skoro Książę Andromalius nie nalegał na natychmiastowe wykonanie zadania, nie widzę sensu podejmować dzisiaj żadnych akcji. Chętnie obejrzę pokaz, o którym wspomniała nasza gospodyni, jednak porozmawiajmy najpierw o naszym zadaniu. Okej?

- Możemy próbować rozszyfrować wiadomość, którą miałem w kieszeni, choć miejsce ani oświetlenie temu nie sprzyjają… Ktoś chce obejrzeć? Jak nie, to chowam do zegarka.
– po czym ustawił zegarek równo na 12 godzinę, aby wskazówki były ładnie złożone w jedną, wyjął baterię i zaaplikował tam złożoną karteczkę - Myślę, że to dość bezpieczne miejsce. Ja ją dostałem, więc będę jej pilnował. W końcu to ja miałbym kłopoty, gdybyśmy ją stracili, a za krótko was znam, żeby stwierdzić, kto lepiej sobie z tym poradzi. - zmierzył wszystkich poważnym spojrzeniem, jednak ani w tonie głosu, ani w oczach nie kryły się zarzuty czy próba obrazy. Miało ono raczej potwierdzić jego tezę.

- Moje mieszkanie nie jest najbezpieczniejszym miejscem, niebiańscy namalowali mi na ścianie ogromny napis głoszący, że jeszcze do mnie wrócą… dlatego byłbym wdzięczny, gdyby ktoś udzielił mi schronienia. A dokładniej: mi i mojej kotce.- sprostował. - Ale ona jest bardzo grzecznym zwierzątkiem - powiedział uśmiechając się przyjaźnie, a przez myśl mu przebiegło: " Przynajmniej od dzisiaj. Chyba ma wystarczająco oleju w głowie, żeby się nie wychylać przez jakiś czas. Jeśli nie, to będziemy musieli zmierzyć, kto ma dłuższe pazury i jestem pewny, że tą osobą będę ja".

- Jeśli nie będzie chętnych, będę musiał zamieszkać w hotelu. Przynajmniej do czasu pozbycia się tej kartki ze szlaczkami.
- powiedział, ponownie schodząc trochę z oficjalnego tonu, żeby rozluźnić atmosferę… i żeby nie zanudzić reszty. Szczególnie obawiał się o zaangażowanie dresiarza, bo był pewny, że reszta jakoś zniesie dopracowywanie planu. W końcu przecież nie będzie przedstawiał wszystkiego szczegółowo, razem z czasami na wykonanie podzadań, ale poruszy najistotniejsze figury w tej rozgrywce.


- Przechodząc do kolejnej rzeczy, którą musimy omówić… musimy sprawdzić wszystkie opuszczone kościoły, może stare budynki... Ktoś, kto ma komputer w domu mógłby poszperać w Internecie, znacznie ułatwiłoby to nasze zadanie…-
tutaj spojrzał na demonicę, a potem przeniósł wzrok na siedzącego trochę bliżej demona w okularach. Był raczej pewny, że fan dresów nie jest zainteresowany informatyką. – Jakiś chętny?


- Pozostaje jeszcze ostatnia sprawa – sprawa podziału.
- Krzysiek opróżnił swoją szklankę i ostawił ją na stół. – Świetny drink. Idealnie zrobiony - pochwalił właścicielkę lokalu, ale zaraz wrócił do rzeczy - Możemy wszędzie chodzić razem, czteroosobową grupą, ale to zmniejszy znacznie naszą efektywność. Możemy też rozłożyć pracę na czterech, wtedy szybko się uwiniemy, ale możemy przeoczyć… albo napotkać różne, nieprzewidziane trudności. Najlepszym, według mnie, rozwiązaniem, jest podzielenie się na dwie grupy po dwie osoby, choć nie będę nalegał. Jeśli komuś ten pomysł wydaje się kiepski, proszę o plan zastępczy. Najsprawniej będzie, jeśli ja ruszę z tym, kto mnie ugości.


- Proponowałbym zbiórkę o godzinie dwudziestej, jutro, najlepiej tutaj. Wtedy podzielimy się informacjami i podyskutujemy o dalszych krokach... Może uda nam się odczytać wiadomość. Jeśli dzisiaj wszystkiego nie ustalimy dobrze byłoby spotkać się jutro z samego rana. Jestem zajęty od dziewiątej trzydzieści do osiemnastej. Na wszelki wypadek wymieńmy się numerami telefonów. Mój to 555 – 666 – 325. –
Samsaviel uśmiechnął się do swoich wspólników. „Krzysiu miał poczucie humoru, wybierając sobie numer… sam nie wybrałbym lepszego”

- To chyba wszystko, czy o czymś zapomniałem? Aha… poproszę jeszcze jednego drinka -
powiedział w stronę Sigurath – Dzisiaj jestem wyjątkowo wyspany, więc mogę sobie pozwolić... i należy mi się. Szczególnie dzisiaj - ostatnie zdania rzucił trochę w powietrze, do nikogo… albo do siebie samego.
 

Ostatnio edytowane przez Vincent : 14-07-2008 o 04:50.
Vincent jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:32.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172