Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-07-2008, 19:20   #5
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Jedna z pierwszych sesji, fallout.
Gracze podbili właśnie bunkier, po drodze wybijając mutków. W środku znaleźli jednego supermutanta technika. Dogadali się z nim, mutek obiecał im zrobić ładunek wybuchowy aby mogli odgruzować szyb windy. Po zrobieniu ładunku, instaluje go i tłumaczy dla graczy jak zdetonować. Jeden z nich musiał uderzyć w cylinder (tu mg opisuje spłonkę) potem szybko podskoczyć, wtedy drugi gracz miał go chwycić i wciągnąć. Jeden z graczy zszedł na dno i deklaruje, że wykonuje instrukcje mutka. Wszystko pięknie, uderzył podskoczył, drugi gracz go złapał a dokładnie złapał jego górną połowę. Na to drugi gracz puścił go. Pierwszy z nadąsaną miną pyta się mg:
-Żyje jeszcze?
-Tak.
-To jak ja mam umrzeć to niech i oni umierają, wyciągam granat i rzucam do nich.
Mg akurat miał sadystyczny humor i granat odbił się i spadł prosto na rzucającego. I tak o to pewien żołnierz zakończył życie.
Potem gdy już uporali się z mutkami i przybyli zleceniodawcy jeden z graczy (ten który nie zdążył wciągnąć) oprowadza szefa.
-A tu Bob sie rozbiegł.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem