Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-07-2008, 19:32   #25
Yarot
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
(LI, RE, MI) reszta Szok

Napastnik szarpnięciem pociągnął za sobą trzymanego w ręku człowieka. Ten nie mógł i nawet nie próbował się przeciwstawić - tak jak to robił od jakiegoś czasu. Jedyne co mu pozostało to cichutkie jęki i sapanie.
"...Po prostu chcieliśmy WAM pomóc. To wszystko..."
"...Pozwól mu pomóc. Przecież to twój rodak..."
"...Wam przyświeca jakaś inna, głębsza idea. Mam rację?..."
Zmierzając w stronę kontuaru nie zwracał uwagi na to, co do niego mówiono. Jednak po ostatniej, z wyraźną złością cisnął trzymanym w ręku zakładnikiem. Twarz wyraźnie mu poczerwieniała a usta ścisnęły się w wąską kreskę. Podniósł karabin na wysokość klatki. Wyjął z trzaskiem magazynek i ponownie umieścił go w korpusie jakby upewniając się, że wszystko jest na miejscu i jest gotowe do użycia. Przeładował a metaliczny zgrzyt rozległ się z okrutną głośnością po całym pomieszczeniu.

- Nam pomóc? - zrobił kilka kroków w stronę leżących i klęczących zakładników. - Nam? Wy macie tylko leżeć i nie prowokować. To jest to, co macie robić. Nic więcej, żadnego pieprzonego gadania o pomocy!!! Jasne!!! Cholerni samarytanie!!!
Zwrócił się do Eryka. Lufa karabinu podniosła się i celowała w pierś chłopaka.
- Bohaterze...taki jesteś domyślny? Taki jesteś sprytny?
A potem odwracając się już do wszystkich dodał:
- Tak bardzo chcecie pomóc? To dajcie nam pracować i zrobić swoje!!! Czy to kurwa jest jasne!!! I mam coś, co pomoże wam wyciągnąć wnioski odnośnie pytań, bo każda sekunda będzie cenna. Zapamiętajcie to dokładnie, bardzo dokładnie...

Podszedł wolnym krokiem do leżącego przy kontuarze.
- Entschuldigung - szepnął i przystawił karabin do lewej stopy. Nacisnął spust, gdy lufa była oddalona od niej o kilka centymetrów. BAM...BAM...BAM... trzy pociski wystrzelone w krótkim odstępie czasu roztrzaskały stopę na miazgę. Ręka strzelającego odskoczyła i karabin z trzaskiem uderzył w marmurową ścianę przegrody.
- Arrrrhhhhhhhhhh....... - zdążył krzyknąć leżący. Chlipał, ale słabo. Jakby cały pokład bólu i łez wyczerpał już poprzednio. Wokół jego nogi robiła się powolutku kałuża krwi. Widać, że nie ma za dużo czasu zanim wykrwawienie spowoduje, że mężczyzna umrze.
- Jeszcze jakieś pytania czy jesteście usatysfakcjonowani?

Wtem odezwał się dzwonek w komórce. Napastnik sięgnął leniwie do kieszeni i wyciągnął aparat. Położył go na blacie i nie wyłączał. Dzwonek ciągle grał i grał jakby miała być to najważniejsza rzecz w danej chwili.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=60UJ7Qc4_E0[/MEDIA]

- Wreszcie... - westchnął mężczyzna. I uśmiechnął się, ale nie był to uśmiech kogoś, kto właśnie postrzelił człowieka i strasznie się tym przejął. Wręcz przeciwnie. Zupełnie przeciwnie.
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline