Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-07-2008, 21:59   #21
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
- Ona ma rację ... pozwólcie mu pomóc. To wy macie broń i dyktujecie warunki. Nie róbcie mu krzywdy. Pozwólcie się nim zająć. Przecież nie jesteśmy w stanie wam w żaden sposób zagrozić. Proszę... - usłyszała damski głos i odetchnęła z ulgą.

A więc ktoś się za nią ujął. Poczuła wdzięczność dla tej dziewczyny. A później odezwał się jeszcze jakiś mężczyzna. Nie była więc zdana wyłącznie na siebie. Ktoś jeszcze w tym tłumie miał ludzkie odruchy, to pocieszające i budujące zarazem. W sytuacjach kryzysowych ludzie potrafią współdziałać i wykazywać się niebywałą szlachetnością. Obudził się w niej jeszcze większy hart ducha.

Napastnik wyglądał jednak na niereformowalnego zajadłego sukinsyna. Na dodatek niezrównoważonego psychicznie, a tacy zazwyczaj bywają niebezpieczni. Kiedy zaczął krzyczeć donośnie, aby nie mówiono mu co ma robić, Joannę obleciał strach. Może już dość zgrywania chojraka? Może faktycznie nadszedł czas aby przyjąć rolę pokornej zakładniczki?

- Chyba nie zmieni zdania – pomyślała jeszcze Joasia – Czy jest w ogóle szansa, że się ugnie? Czy narażać się dalej i kontynuować ten niekonstruktywny dialog? Balansuję na linie i obawiam się, że mogę niechybnie runąć w dół. I o co mu chodzi z tą niemiecką świnią? Jacyś ortodoksyjni polscy nacjonaliści? Popieprzone to wszystko...

Mimo to postanowiła ostatni raz spróbować. Skoro powiedziało się „A”, trzeba teraz powiedzieć „B”. A jeśli jej się przy tym dostanie – trudno. Będzie miała przynajmniej pewność, że się starała. Postanowiła uderzyć, w jej mniemaniu, w drażliwą nutę. Nie była tylko pewna czy bardziej go to rozsierdzi, czy może odrobinę złagodzi jego nastawienie. Fanatyzm, który wyzierał z jego oczu, gdy nazywał tamtego niemiecką świnią, sugerował dobitnie, że Niemców nienawidzi. Trzeba spróbować wykorzystać ten czuły punkt. A tak w ogóle, skąd mu przyszedł do głowy pomysł, że tamten jest właśnie Niemcem?

- Niemiecka świnia? - odczekała chwilę i znów się odezwała unosząc się na łokciach – Musiała zajść pomyłka. Ten człowiek jest z pewnością Polakiem. Tak jak my wszyscy tutaj – powiedziała łagodnie chcąc go nieco udobruchać. Celowo chciała podkreślić, że wszyscy obecni, wraz z samym napastnikiem, są częścią tego samego jednorodnego matematycznego zbioru. Może jeśli poczuje z nim choć nikłą więź łatwiej będzie go przekonać – Pozwól mu pomóc. Przecież to twój rodak, to Polak. Nie daj mu zginąć.
 
liliel jest offline  
Stary 04-07-2008, 09:48   #22
 
Xawante's Avatar
 
Reputacja: 1 Xawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwu
Nie jestem zainteresowany? Niemiecka świnio? O co tu chodzi, kim do cholery jest ten niezrównoważony palant???- Kaśka czuła, że sytuacja ją przerasta.
Sposób zachowania, mówienia, ton głosu to wszystko bardzo wyraźnie mówiło jej, że facet jest zdecydowany i raczej nie ulegnie żadnym argumentom.
Powróciło poczucie bezsilności. Dziewczyna która zareagowała jako pierwsza próbowała jeszcze "pograć na patriotyzmie ".

-Nikt nie podważa Twojego autorytetu, Ty tu rządzisz. Po prostu chcieliśmy WAM pomóc. To wszystko- powiedziała kładąc się powoli na podłodze.

Boże, jak tak dalej pójdzie to to wszystko skończy się jakąś tragedią. Już słychać syreny.Jeśli zostaną otoczeni, są bez masek, zamknięci tutaj z nami będą naprawdę groźni.

Jeśli na początku wydawało się, że sytuacja jest beznadziejna tak teraz zaczynała być groźna i to bardzo. Porywacze niedługo mogą znaleźć się w naprawdę niewesołym dla nich położeniu a już teraz nerwy mieli najwyraźniej napięte jak postronki. Wedle wszelkich reguł powinni już uciekać a nie zajmować się jęczącym facetem na podłodze. Tymczasem ciągle jeszcze tu byli ...
" Może im wcale nie chodzi o kasę, może to coś więcej"- pomyślała.

Kaśka westchnęła, zrobiła co mogła teraz chyba należy czekać i... modlić się o to aby nikomu nic się nie stało.
 
Xawante jest offline  
Stary 09-07-2008, 14:22   #23
 
MigdaelETher's Avatar
 
Reputacja: 1 MigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwu
Wciśnięta między ściankę z nidagipsu i metalowe krzesełka Mery drżała ze zdenerwowania i przerażenia. Mokre, pośniegowe błoto już doszczętnie przemoczyło jeansy i czarny, wełniany golf. Cały czas napięte mięśnie zaczynały boleć a kończyny drętwiały. Jednak to wszystko było niczym w porównaniu z falą wściekłości i rozdrażnienia jaka wezbrała w dziewczynie. Dziki krzyk bandyty jeszcze brzmiał w jej uszach.

Cholera, facet gadał jak jakiś potłuczony wyborca LPRu albo tego, jak mu tam było...Leszka Bubla! Jeszcze zacznie sprawdzać im dowody albo co lepsze zaglądać w gacie i wypuści stąd tylko prawdziwych Polaków. Co za paranoja! Dobrze, że jednak się nie odezwała a tamci też lepiej trzymaliby gęby na kłódkę. Czy oni nie widzą, że jeszcze bardziej go rozjuszyli.

Marysia uniosła wzrok i ze złością zacisnęła rękę na metalowej nodze krzesła. Nad murem z siedzeń jakie przed nią stały górował uzbrojony mężczyzna w czarnym płaszczu, potrząsający jakimś półżywym biedakiem. Z poziomu podłogi dobiegł do niej kobiecy głos, ten sam, od którego wszystko się zaczęło.

Porąbana baba !!! Co ona sobie, kurwa myśli !!! - w Mery zawrzało - Co ona sobie wyobraża, że to W11 albo inny tandetny serial kryminalny !!! Przecież ten facet zaraz nas wszystkich pozabija, jak dalej go będą drażnić !!!

Marysia miała ochotę wyskoczyć ze swojej kryjówki, podbiec do niej, złapać za szmaty i wrzasnąć w twarz - " Zamknij się idiotko !!! "

Zamiast tego zacisnęła jeszcze mocniej rękę na chłodnej, stalowej rurce, jakby chciała przelać w metal wszystkie swoje negatywne emocje. Zacisnęła usta w wąską kreskę i czekała na dalszy rozwój wydarzeń.
 
__________________
Zagrypiona...dogorywająca:(

Ostatnio edytowane przez MigdaelETher : 09-07-2008 o 14:27.
MigdaelETher jest offline  
Stary 12-07-2008, 21:37   #24
 
nonickname's Avatar
 
Reputacja: 1 nonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputację
To sen.To tylko sen.
Nie. Niestety, to nie był sen. Pociski w magazynkach karabinów były równie realne jak ciężkie gęste krople potu zalewające twarz Eryka.

Eryk bił sie z myślami. Nie wyjdziemy stąd. Nie teraz, nie tak szybko. Policja już tu jest. To fakt. Nie ma odwrotu. Co może nas ocalić? Myślał Eryk.
Identyfikacja i zrozumienie - oswajanie bestii. Eryk nie palił, ale miał zawsze paczkę papierosów, żeby poczęstować drecha gdyby taki kiedyś napadł go w ciemnym zaułku...

-Panom nie chodzi o pieniądze, prawda? Wam przyświeca jakaś inna, głębsza idea. Mam rację?

Eryk postawił wszystko na jedna kartę. Wiedział,ze być może na jego barki spadnie ciężar prowadzenia negocjacji, gdy już zjawi się dyskoteka*


*radiowozy ze światełkami i syrenami
 
__________________
Arkham Radio
nonickname jest offline  
Stary 13-07-2008, 19:32   #25
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
(LI, RE, MI) reszta Szok

Napastnik szarpnięciem pociągnął za sobą trzymanego w ręku człowieka. Ten nie mógł i nawet nie próbował się przeciwstawić - tak jak to robił od jakiegoś czasu. Jedyne co mu pozostało to cichutkie jęki i sapanie.
"...Po prostu chcieliśmy WAM pomóc. To wszystko..."
"...Pozwól mu pomóc. Przecież to twój rodak..."
"...Wam przyświeca jakaś inna, głębsza idea. Mam rację?..."
Zmierzając w stronę kontuaru nie zwracał uwagi na to, co do niego mówiono. Jednak po ostatniej, z wyraźną złością cisnął trzymanym w ręku zakładnikiem. Twarz wyraźnie mu poczerwieniała a usta ścisnęły się w wąską kreskę. Podniósł karabin na wysokość klatki. Wyjął z trzaskiem magazynek i ponownie umieścił go w korpusie jakby upewniając się, że wszystko jest na miejscu i jest gotowe do użycia. Przeładował a metaliczny zgrzyt rozległ się z okrutną głośnością po całym pomieszczeniu.

- Nam pomóc? - zrobił kilka kroków w stronę leżących i klęczących zakładników. - Nam? Wy macie tylko leżeć i nie prowokować. To jest to, co macie robić. Nic więcej, żadnego pieprzonego gadania o pomocy!!! Jasne!!! Cholerni samarytanie!!!
Zwrócił się do Eryka. Lufa karabinu podniosła się i celowała w pierś chłopaka.
- Bohaterze...taki jesteś domyślny? Taki jesteś sprytny?
A potem odwracając się już do wszystkich dodał:
- Tak bardzo chcecie pomóc? To dajcie nam pracować i zrobić swoje!!! Czy to kurwa jest jasne!!! I mam coś, co pomoże wam wyciągnąć wnioski odnośnie pytań, bo każda sekunda będzie cenna. Zapamiętajcie to dokładnie, bardzo dokładnie...

Podszedł wolnym krokiem do leżącego przy kontuarze.
- Entschuldigung - szepnął i przystawił karabin do lewej stopy. Nacisnął spust, gdy lufa była oddalona od niej o kilka centymetrów. BAM...BAM...BAM... trzy pociski wystrzelone w krótkim odstępie czasu roztrzaskały stopę na miazgę. Ręka strzelającego odskoczyła i karabin z trzaskiem uderzył w marmurową ścianę przegrody.
- Arrrrhhhhhhhhhh....... - zdążył krzyknąć leżący. Chlipał, ale słabo. Jakby cały pokład bólu i łez wyczerpał już poprzednio. Wokół jego nogi robiła się powolutku kałuża krwi. Widać, że nie ma za dużo czasu zanim wykrwawienie spowoduje, że mężczyzna umrze.
- Jeszcze jakieś pytania czy jesteście usatysfakcjonowani?

Wtem odezwał się dzwonek w komórce. Napastnik sięgnął leniwie do kieszeni i wyciągnął aparat. Położył go na blacie i nie wyłączał. Dzwonek ciągle grał i grał jakby miała być to najważniejsza rzecz w danej chwili.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=60UJ7Qc4_E0[/MEDIA]

- Wreszcie... - westchnął mężczyzna. I uśmiechnął się, ale nie był to uśmiech kogoś, kto właśnie postrzelił człowieka i strasznie się tym przejął. Wręcz przeciwnie. Zupełnie przeciwnie.
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline  
Stary 13-07-2008, 21:03   #26
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Dziewczyna z przerażeniem patrzyła jak zakładnicy jakoś słabo wczuwają się w zakładników i próbują coś zdziałać. A trzeba być chyba ślepym by nie zauważyć, ze z tymi ludźmi nie da się nic negocjować, i na pewno nie w taki sposób, przecież tylko go drażnią i denerwują.

Róża szybko sie przekonała, że miała rację, mężczyzna naprawdę się zdenerwował. Kiedy przystawił lufę do piersi Eryka... Myślała, że jej serce stanęło w miejscu. Przycisnęła twarz do brudnej posadzki i zakryła głowę rękoma. Zacisnęła mocno oczy i zakryła uszy, oczyma wyobraźni widziała już martwe ciało chłopaka opadające na podłogę. Ale nie mogła na to patrzeć. Nie chciała nawet myśleć o tym, że i on miałby ją opuścić.

I usłyszała strzały, głośny huk, trzy razy. NIE ŻYJE, ON NA PEWNO NIE ŻYJE! Dziewczyna zaczęła szlochać, ale najciszej jak potrafiła. Nie mogła zdobyć się na odwagę by patrzeć jak na klatce piersiowej Eryka wykwitają trzy czerwone plamy.

Ciekawość w końcu jednak przemogła. Może jeszcze żyje, może będzie mogła mu pomóc. Podniosła wzrok i odczuła ulgę jakiej jeszcze nigdy nie czuła. Chłopak była cały i zdrowy... na razie. Po tym co zrobili temu mężczyźnie widać, że nie zawahają sie przed niczym. Przed niczym.

Róża nadal szlochała, patrząc z wyrzutem na Eryka. Starała się przekazać mu swoje myśli, skupiała się na tym najbardziej jak mogła, chociaż do końca nie wierzyła, że to możliwe.

"Połóż się, proszę, połóż się, daj już spokój, proszę, proszę..."

Nagły dźwięk komórki sprawił ze dziewczyna wzdrygnęła się. Ta piosenka tak bardzo tu nie pasowała! Znała ten utwór, lubiła go, zawsze kojarzył jej się z wakacjami, które jakiś czas temu spędziła z mama nad jeziorem. Teraz będzie jej sie kojarzył tylko, z krwią, strachem i łzami. I marzyła by ktokolwiek dzwonił, w końcu przestał.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher

Ostatnio edytowane przez Redone : 13-07-2008 o 21:06.
Redone jest offline  
Stary 13-07-2008, 22:53   #27
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Joanna widziała wyraźnie jak napastnik oddał serię prosto w nogę zakładnika. Poczuła, że krew odpływa jej z głowy a usta lekko drgają z powodu wzburzenia. Zacisnęła mocno powieki i położyła twarz na zimnej podłodze.

Do jasnej cholery. To banda ewidentnych psychopatów. Chcieliśmy facetowi pomóc a tylko pogorszyliśmy sprawę. - pomyślała. Zaczęły jej ciążyć wyrzuty sumienia. – Trzeba się było w ogóle nie odzywać, chociaż czy to wiele by zmieniło? W każdym razie obiecuję solennie już się nie narażać. Niech robią co im się rzewnie podoba, mojej reakcji się nie doczekają. Z dwojga złego wolę budzić się w środku nocy targana poczuciem winy, że komuś nie pomogłam niż zakończyć tu i teraz mój żywot. Bandyci grają ostro, zbyt ostro. Może faktycznie nie chodzi o pieniądze. Gdyby to była napaść czysto na tle rabunkowym to chcieliby po prostu szybko i gładko dobrać się do gotówki. I przede wszystkim unikaliby rozlewu krwi. Złodzieje, to przecież nie mordercy, nie garną się zazwyczaj do zabijania. Ale ci tutaj zupełnie o to nie nie dbają, a może wręcz przeciwnie. Wygląda na to, że ranienie zakładnika sprawiło skurwielowi sporo satysfakcji. Są zdeterminowanie do granic możliwości. Ciekawe tylko co jest w takim razie ich prawdziwym celem?

- Jeszcze jakieś pytania czy jesteście usatysfakcjonowani? - wrzasnął napastnik.
Tym razem nie odpowiedziała już nic. Potulnie leżała z policzkiem przyklejonym do podłogi i czekała na rozwój wypadków.

Po chwili rozległ się dzwonek telefonu. Wibrujący drażniący dźwięk, który wbijał się w jej czaszkę niczym wiertło.
- Wreszcie... - westchnął bandyta. Podświadomie Joasia była przekonana, że ten telefon zwiastuje kolejne kłopoty.
 
liliel jest offline  
Stary 15-07-2008, 15:58   #28
 
MigdaelETher's Avatar
 
Reputacja: 1 MigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwu
Nie musiała długo czekać. Znowu odezwał się młody, męski głos.

Co on kurwa w psychoanalityka się bawi! Może jeszcze porozmawiamy o tym czemu ci panowie tu są. Pewnie jednego tatuś nie zabierał w zimie na saneczki, a drugiego mamusia nie kochała i na dodatek szczał w nocy do łóżka! - ukłucie bólu w prawej ręce na chwile odwróciło uwagę Marysi od wydarzeń w głównej sali.

Kawałek pomalowanego na czarno paznokcia dyndał bezwładnie, a po palcu dziewczyny sączyła się strużka krwi. Mery zwolniła uścisk dłoni na rurce i z powrotem skupiła się na dramacie, który rozgrywał się zaledwie kilka metrów od niej.Twarz napastnika przybrała ciemnoczerwony odcień, mężczyzna przymknął na chwilę oczy, mięśnie szczęki drgały konwulsyjnie. Dziewczyna wstrzymała oddech, czuła, że zaraz stanie się coś złego. Złość napastnika eksplodowała. Podszedł do leżących na podłodze ludzi, którzy śmieli się odezwać. Zaczął krzyczeć i poszturchiwać ich bronią, by po chwili zapadła cisza... Złowróżbna cisza, którą jak odgłos gromu przerwał wystrzał, potem kolejny i jeszcze jeden. Po sali poniosły się piski i szlochanie, a nad tym wszystkim górował gardłowy, chrapliwy okrzyk bólu ranionego mężczyzny. Marysia jeszcze mocniej przywarła do zimnej, mokrej posadzki. Jej usta drżały, z oczu płynęła łzy złości i bezsilności. Nienawiści do całego świata, tych cholernych bandziorów, głupich ludzi uwięzionych w banku i nieodpowiedzialnego Jacka, bo to przecież przez niego tu się znalazła.

No to macie co chcieliście!!! Pieprzeni bohaterowi!!! Jeśli ten facet umrze będziecie go mieć na sumieniu!!! Gdzie teraz jest harcerzyk od pierwszej pomocy !?! Co teraz zrobisz głupi palancie!?!

Litanię przekleństw i złorzeczeń, jaka przetaczała się przez głowę Mary przerwał dzwonek telefonu.

" Mama they try and break me

The window burns to light the way back home
A light that warms no matter where they've gone

They're off to find the hero of the day
But what if they should fall by someone's wicked way ..."

Zanuciła w myślach razem z dzwonkiem. Ktoś u góry ma cholernie spaczone poczucie humoru. Cyniczny uśmiech wykrzywił buzię dziewczyny, to wszystko zaczynało zmieniać się w jakąś wielką paranoję.
 
__________________
Zagrypiona...dogorywająca:(

Ostatnio edytowane przez MigdaelETher : 15-07-2008 o 16:17.
MigdaelETher jest offline  
Stary 15-07-2008, 21:27   #29
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
All

Dzwonek zamilkł. Te kilkadziesiąt sekund wystarczyło by szlochy, pytania i szepty zamilkły i schowały się głęboko w najgłębsze szpary. Karabin w ręce napastnika opuszczał się powoli aż zwisł kompletnie bezużytecznie wyglądając jak zabawka. Tylko że nieopodal leżał człowiek, któremu ta "zabawka" strasznie skomplikowała życie.

Za oknami dźwięk syren narastał świdrując w uszach. Niebiesko czerwone błyski pojawiły się na szkle i zaczęły wściekle migotać tworząc wielobarwną scenerię rodem ze starego wodewilu. Otworzyły się drzwi na zaplecze, po drugiej stronie kontuaru. Pojawiła się w nich pozostała dwójka napastników.
- Udało się! - krzyknął ten w zawiązanej na szyi arafatce. Trudno było znaleźć w jego głosie radość, ale coś na kształt satysfakcji na pewno.
- Słyszałem właśnie - odparł ten, który pilnował sali z zakładnikami. - Dobrze że to już prawie koniec, bo miałem tu mały problem... - spojrzał na leżącego Eryka wzrokiem przepalającym ściany.
- Ale chyba nie... - zaczął ten ze żmiją na szyi.
- Nie, no coś ty... - chłopak w długim płaszczu odwrócił się do swoich towarzyszy. Podszedł do okienka, gdzie był zawieszony zegarek i popukał lekko w szkiełko.

- Nie mamy za wiele czasu.
- Zgadza się - chudzielec z chustą przesadził kontuar jednym skokiem i znalazł się w sali z zakładnikami.
- To co? Zaczynamy? - zacharkotał łysy. - Tam na dole trochę mnie poniosło i lepiej kończmy.
- Jak to poniosło? Mak, nie mów mi tutaj, że coś poszło nie tak. Kurwa, nie rób mi tego...
- Udało się, kurwa, udało. Nawet lepiej niż zakładaliśmy. Coś chyba tamci namieszali, ale udało się. Mamy skurwiela, rozumiecie? - łysy zwany Makiem ścisnął dłoń w pięść i machnął nią w stronę leżącego w kałuży krwi człowieka.
- Mamy już towarzystwo panowie - odezwał się trzeci z napastników.
- Dobra, koniec tego dobrego. Zaczynamy kolejną fazę. Mamy... - twardziel w płaszczu spojrzał na wiszący zegarek - ...jakieś 20 minut. Psy zaraz będą i nie będą mili. Dajmy im trochę czasu. A potem...sami wiecie.
Wszyscy pokiwali głowami. Jakby stwierdzenie tego faktu było najważniejsze i otwierało nowy rozdział z historii ich życia.

Dobrze znany zakładnikom człowiek w płaszczu wskazał na jednego ze swoich.
- Zenek, bierz ścierwo i za kontuar go. Mak, idź do drzwi - podał mu klucze. - Wiesz co mówić, jak gliny zaczną się wiercić. A ja wybiorę sobie ochotników. I zrobię to z dziką przyjemnością.
Wszyscy rozeszli się do swoich zajęć. Zenek podszedł do leżącego i nie zważając na jego coraz słabsze protesty chwycił go za kołnierz i pociągnął w stronę uchylnej części kontuaru. Krwawa smuga znaczyła jego drogę wyznaczając granicę między rzeczywistością a szaleństwem tego, co się tu dzieje. Mak ruszył do drzwi. Karabin w jego rękach spoczywał pewnie i przechodząc pomiędzy zakładnikami czujnie patrzył, gdzie stawia kroki. Dostrzegł leżącą Marysię. Podniosła na chwilę głowę i uśmiechnął się do niej. Był to smutny uśmiech, ale bez cienia złośliwości czy złości. Taki...ludzki.
Tymczasem dowodzący wszystkimi stanął na środku sali.

- Słuchajcie wszyscy bardzo uważnie. Może nie wspomniałem na początku, ale to jest napad. Teraz właśnie przyjechała policja i nie chcemy mieć problemów. Dlatego jako znak dobrej woli większość z was opuści to miejsce. Zostawimy tylko nielicznych, jako gwarancja tego, że nikomu nic się nie stanie. Jeśli będziecie współpracować, to tak naprawdę będzie. Jeśli nie...sami widzieliście, co może się stać. Dlatego teraz wybiorę spośród was tych, którzy zostaną i proszę ich o przejście pod okienko numer 1. Zróbcie to w spokoju i bez bohaterstwa, a dziś wieczór obejrzycie "Wiadomości".
Mówiąc ostatnie słowa patrzył już na Eryka. Z satysfakcją w głosie powiedział:
- Pan dociekliwy. Proszę pod okienko.
Wskazując na Joasię oraz na Kasię dodał:
- Panie pomocne, również proszę dołączyć pod okienko.
Ruszył wzdłuż sali stukając podkutymi butami. Za oknem zabrzmiały stłumione pokrzykiwania, trzaskania drzwi oraz tupot wielu nóg.
- Pani, tam przy tym okienku właśnie - palec wskazał na Różę. - Ma pani blisko do okienka, zapraszam.
Podkute buty znów zadzwoniły na posadzce. Wszyscy mocno zaciskając oczy liczyli, że nie trafi na nich. Chłopak podszedł do leżącej kobiety, która dostała kolbą w twarz. Obejrzał ją, uśmiechnął się i ... ruszył dalej.

- Uwolnijcie zakładników i wyjdźcie z podniesionymi rękami!! - zabrzmiało wykrzyczane przez megafon hasło znane z każdego niemal kryminalnego serialu.
- Mak! - huknął dowódca. - Gadaj z nimi. - A potem dodał - o i jeszcze pani- wskazał leżącą Mery, jako że najbliżej miała do Maka, który zaprzątał uwagę napastnika. - Proszę pod okienko. I wystarczy. Resztę państwa proszę o przesunięcie się pod duże okno witrynowe. Jak tylko będzie można, proszę wychodzić przez drzwi.
Zaczął się ruch. Zakładnicy pośpiesznie zmieniali pozycję w duchu ciesząc się, że już opuszczą to miejsce.

Zgrzytnął zamek w drzwiach wejściowych. Klęczący przy nich napastnik obrócił klucz i zaraz chwycił pewnie karabin. Odskoczył, gdy drzwi rozsunęły się.
- Kurwa mać! - zaklął, ale nic się nie stało. - Pieprzona fotokomórka.
Świeże powietrze, przepełnione spalinami, wilgocią oraz szumem wtargnęło do środka i wywiało stęchliznę strachu i oszołomienia. Praca silników, migotanie kogutów, komunikaty radiowe - to wszystko mieszało się w jednej kakofonii dźwięków i zwiastowało rychłą zmianę sytuacji.
- Wypuszczamy część zakładników!! - ryknął Mak. - Jeśli ktoś tu wejdzie, resztę rozwalimy!! Za pół godziny przedstawimy nasze żądania!!
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._

Ostatnio edytowane przez Yarot : 15-07-2008 o 21:30.
Yarot jest offline  
Stary 15-07-2008, 22:50   #30
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Róża starała się oddychać cicho, mrugać oczami cicho, żyć cicho. A i tak wydawało jej się, że bicie serca odbija się echem po sali banku. I miała nadzieję, że to tylko wrażenie.

W tej dziwnej ciszy słuchała rozmów bandziorów, bo co innego pozostało. Zaciekawiła ją szczególnie jedna rzecz.

- Coś chyba tamci namieszali, ale udało się. Mamy skurwiela, rozumiecie?

O co może im chodzić? Kogo mają? To wszystko robiło się coraz bardziej dziwne i przytłaczające, ale dźwięki syren dawały jakąś nadzieję, jakąś wizję przyszłości. Pragnęła wyjść już z tego pomieszczenia, mieć to za sobą. Ucieszyła się kiedy powiedzieli, ze spora część osób zostanie wypuszczona, może w końcu szczęście uśmiechnie się do niej?

Wstrzymała oddech gdy jeden z nich rozpoczął swoją wyliczankę. Patrzenie na losowanie totka to był przy tym pikuś. "Eryk... Nie, tylko nie ty... Dlaczego? Dlaczego biorą osoby, które sprawiają najwięcej kłopotów? Ze łzami w oczach spojrzała w kierunku chłopaka.

Róży wydawało się nie logiczne, że mają zostać właśnie te osoby, z którymi mieli już starcie. Nie wygodniej byłoby dla nich wziąć jakiś potulnych ludzi? Z resztą w umysł takiego zbrodniarza ciężko "wejść", to wręcz nie możliwe zrozumieć jego tok myślenia.

I wtedy palec, niczym palec Boży podczas Sądu Ostatecznego, wskazał ją. Momentalnie do gałek ocznych napłynęło jeszcze więcej słonych łez, szybko spływając po policzkach. Usta wykonały dziwny grymas i rozwarły się szeroko. W oczach dziewczyny widać było czyste przerażenie. Naprawdę miała nadzieję, że wyjdzie z resztą zakładników. I w tej chwili ta nadzieja na której budowała swoją obecną egzystencję, prysnęła jak bańka mydlana.

Nie mogła się poddać, nie chciała tu zostawać, nawet pomimo tego, że byłaby z Erykiem. Tak, była samolubna, była cholernie samolubna. Pomimo tego, że jej życie jest do dupy, nie chciała umierać. Chciała być wolna, chciała być daleko stąd. Przebywanie w obecności tych niebezpiecznych ludzi nie równało się ze słowami "wolność" czy "życie".

- Nie, nie, proszę, nie potrzebujecie mnie, błagam, pozwólcie mi odejść, jestem tylko dzieckiem, nawet nie jestem jeszcze pełnoletnia.. proszę.

Szlochając i błagając zaczęła powoli odczołgiwać się w stronę drzwi, nie w stronę okienka. Sama za żadne skarby nie podejdzie we wskazane przez rabusia miejsce, musieliby zaciągnąć ją tam siłą. A może dadzą się przebłagać, może argument niepełnoletności do nich przemówi. Może zlitują się widząc jak żałośnie wygląda upaprana w błocie, czołgając się ze łzami w oczach.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher

Ostatnio edytowane przez Redone : 15-07-2008 o 23:07.
Redone jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:45.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172