Zamilkli wszyscy czekając co odpowie zapytany, gdy dał sie słyszeć stukot kopyt kilku koni i krzyk strażnika : - Staaać ? Kto idzie ? Wróg czy przyjaciel ? - Przyjaciel...
Mariusz zerknął w stronę jeźdźców , choć wciąż słuchał Pana Brata Mateusza. Słusznie prawił więc i mu przytaknął. „Prawda to, jeńca Rożyńskiemu podsyłać, to niczym do zagrody owieczkę wilkowi głodnemu pchać pod zęby. Gotów na miejscu się z nim rozprawić a jeśli podstęp zwietrzy nic nam to nie da , prócz krwi na darmo przelanej. Prędzej nam za kozaków się przebrać i nająć do służby."
Jednak nie mówił nic tylko w myślach skontastował, bowiem inszy szlachcic głos zabrał. Ostatni jego koncept był prawdziwie godny rozważenia. - Może lepiej by było - przez usta Jaksy przewinął się ledwo dostrzegalny uśmiech - miast z nory go wyciągać pozwolić, by samemu z niej wylazł... Łatwy łup mu podsunąć... - Na przykład piękna, bogata niewiasta, podróżująca z niezbyt liczną eskortą...
- Sam bym do takiej eskorty przystąpił... - dodał. - Tak i na moją szable można w tym planie liczyć, dobry on a Rożyński nie pogardzi czymś czym zawodowo się już zajmuje. Co więcej odciągnijmy wszystko nieco od zameczka, aby móc z łupami jako kozacy wrócić. Wtedy można bronić wejścia nim ukryta w gąszczu reszta zdoła dotrzeć do zameczka. Chyba żeby sam Rożyński z nory się wynurzył, ale na to nie liczyłbym zbytnio.
Tymczasem piękna Pani nadeszła w stronę ogniska. W mroku nocy rozświetlonym przez migające płomienie z ogniska wyglądała nieziemsko. Z tego co dosłyszał kierowała się do dowódcy a jej imię słodko brzmiało wśród ponurej gromady mężczyzn…"Helena…Do tego jaka ostra, szable swą chce ofiarować...Iście ciekawa, warta poznania osóbka." Nie chcą przerywać „wejścia” nieznajomej , milczał już. Więcej też ku niej uwagi zwracać począł niż ku rozmowie, przy której na każdą rozsądną propozycję gotów był przystąpić, niezależnie od ryzyka. Uśmiechnął się do niewiasty i skłonił lekko w geście przywitania, gdyby nie dzieląca ich odległość i wpojony rygor żołnierski przywitanie było by bardziej odpowiednie, teraz jednak nie czas i nie miejsce było na takie zaloty. |