Lili prze chwilę analizowała swoją beznadziejna sytuację. Właściwe co tu analizować?? Było źle. Rewolta, która właśnie wybuchła w mieście, nie bardzo ją obchodziła. A niech się powyrzynają nawzajem. Cholerni Estalijczycy!! Cholerne miasto!! Wyklinała na czym świat stoi, używając niewybrednych słów ze wszystkich języków jakie znała. To jej trochę ulżyło. A może przypomniała sobie o dobrych manierach?? Wypadało by w końcu podziękować za uratowanie życia. Chwilę zbierała się w sobie.
– Chciałam… – Zaczęła po kislevsku, ale szybko się zorientowała, że może to nie być najlepszy język do tej rozmowy.
– Chciałam podziękować za uratowanie życia. – Zwróciła się do krasnoluda już po estalijsku. – Jestem Elizabeth von Fortenhaf-Stroganow. Komu zawdzięczam życie?? – Starała się przy tym jakoś doprowadzić do ładu to co pozostało z sukni.
Lili nie była podlotkiem, ale czuła się trochę skrępowana, zwłaszcza że już raz stan jej odzienia zachęcił już jednego.
Elizabeth nerwowo zaczęła spoglądać na towarzyszących jej mężczyzn.
__________________ - I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.
"Rycerz cieni" Roger Zelazny |