Starzec popatrzył na Caenvox'a spode łba i odezwał się chłodno. -Słuchaj synek, kilka minut temu ktoś podprowadził Ci laskę, nie zdołałeś jej uchronić. I ty śmiesz mówić ze dasz sobie radę? Nie potrafisz zadbać o swoje, mam powierzyć Ci kart księgi Hurr? Gdzie masz zacząć szukać, najlepiej w twym pusty łbie. Niech Ślepy wyrok ma was w swej opiece.
Sam się zdziwił, ale rozbawiła go ta sytuacja. Ten gospodarz miał tupet, w innej sytuacji zwyczajnie by odwrócił się na pięcie i wyszedł. Ale na razie potrzebował informacji. -Laska? Nie ma wartości, jest ledwie efektownym dodatkiem. Prawdziwy mag potrafi poradzić sobie bez gadżetów.
Zaczął powoli przechadzać się wokół biurka. -Do czego zmierzam? Prawdziwa siła tkwi w środku, prawdziwie godny będzie ten co mało mówi, a dużo działa. Możemy siedzieć tutaj, dysputować i wzajemnie się znieważać. Tyle że jak na razie nie zbliżyliśmy się do żadnego konsensusu. A ja jestem osobą ceniącą sobie swój czas.
Przerwał bo właśnie za nim podniósł się kobiecy głos. Kiedy odwrócił się ujrzał kobietę z rozerwanym ubraniem, która krzyczała na demona. Stwór natomiast szykował się już do walki. W ostatnim momencie pomiędzy dwójkę weszła inna dziewka starając się nieco ostudzić ich zapał. Caenvox tylko pokręcił głową i ponownie skierował wzrok na rozmówcę. -Sam na nich popatrz. Najchętniej by się pozabijali, czy oni mają być więc bardziej odpowiedni do tej misji? Powiedz mi jak mam ci dowieść swej wartości, albo każ odejść. |