Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2008, 10:55   #454
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Ruszyliście hurmem w stronę granicy polany. Ku niewielkiemu rozczarowaniu Fosth'ki po drugiej stronie bariery nie było ani ćwierci szkieletu; gdy jednak czarodziejka wpatrzyła się głębiej w las, dostrzegła pomiędzy drzewami ruch... Całkiem dużo ruchu... Teraz, gdy oderwaliście się od własnych myśli i skupiliście na otoczeniu, wszyscy czujecie wpatrzone w Was dziesiątki par oczu... Przez chwilę wszyscy zamarliście, obserwując otoczenie, gdy wtem kątem oka zauważyliście ruch po waszej lewej stronie. To, co zobaczyliście niedaleko Waszego starego obozowiska sprawiło, że omal nie parsknęliście śmiechem. Mały zajączek przekicał swobodnie przez barierę i teraz pasł się w najlepsze, przeszukując przy okazji resztki Waszego wczorajszego posiłku. Wpatrując się w leśną gęstwinę wokół drowy zaczynają rozróżniać ciepłe kształty jeleni, borsuków czy nawet niedzwiedzi - oczywiście trzymające się w odpowiedniej odległości od siebie i od Was. Od czasu do czasu dolatuje Was ostry, piżmowy zapach. Po drugiej stronie jeziora zebrała się nawet grupka wilków z podrośniętymi już młodymi.

Fosth'ko, jako pierwsza zbliżasz się do bariery, która z bliska przypomina ledwie widoczną, migoczącą tęczę. Na jej granicy roślinność rzeczywiście wydaje się nieco bujniejsza, ale do szukania ziół musisz się przyłożyć. Ostrożnie dotykasz bariery - najpierw czubkiem palca, potem całą dłonią. Nie czujesz nic innego, poza delikatnym łaskotaniem, normalnym dla czarodziejki przy zetknięciu się z magicznym tworem. Wysuwasz dłoń, aż do przedramienia na zewnątrz, zastanawiając się, czy zaryzykować przejście na drugą stronę, gdy wtem słyszysz ciche, chrapliwe nawoływanie: "Szefowo...".

Anzelm, wyciągasz do przodu swoją laskę, wsuwając ją w migoczące światło. Na początku nic się nie dzieje, jednak im głębiej wsuwasz kij, tym bardziej czujesz jak drży: najpierw lekko, potem coraz bardziej. Bariera wokół niego zaczyna skrzyć, plując wokoło coraz mocniejszymi, elektrycznymi wyładowaniami.

Phaere, przechadzasz się w bezpiecznej odległości wzdłuż bariery, oceniając stopień skomplikowania czaru. Nie dotykasz jej nie tylko z wrodzonej ostrożności, ale też buzującej w Tobie zazdrości - już na pierwszy rzut oka możesz powiedzieć, że czar jest bardzo skomplikowany. Skupiasz się, próbując rozplątać osnowę przywołanej tu magii, ale bezskutecznie. Wydaje Ci się, że bariera w jakiś dziwny sposób "wyrasta" z otoczenia, stając się - czy już będąc - jego częścią. Czując magiczną aktywację odwracasz się gwałtownie w stronę kapłana. Cóż... przynajmniej będziemy wiedzieć co się stanie po jej dotknięciu...

Maureen, siedzisz obok rannej kobiety, planując w myślach eskapadę zwiadowczą i licząc strzały. Wiązanie kobiety wydało Ci się idiotyzmem - w końcu cóż mogła Wam zrobić w TYM stanie - jednak nie zamierzałaś kłócić się z drowką, zwłaszcza po wydarzeniach ostaniej nocy. Czarodziejka nadal zresztą nie wyraziła swojego zdania na temat Twojej "pomocy"...

Nathiel, spacerujesz obojętnie wzdłuż bariery, obserwując las poza nią. Widok zwierząt uradował Cię. Nie ważne, czy zwabił je zapach krwi, ta dziwna kobieta czy cokolwiek innego - ważne, że dzięki temu będziecie mieć mięso, które wzmocni Wasze ciała i doda sił do walki. Jeszcze nigdy nie widziałeś wojownika-wegetarianina a odkąd opuściliście ostatnią karczmę tęskniłeś za ciepłym, świeżym mięsiwem. W obawie przed wrogami i zagubieniem nie polowaliście zbyt wiele i teraz czułeś, że macie na to ostatnią okazję - nieumarli najpewniej jeszcze bardziej zniechęcą Twoich towarzyszy do wypraw wgłąb lasu.
 
Sayane jest offline