Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2008, 12:45   #133
Keth
 
Keth's Avatar
 
Reputacja: 1 Keth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodze
Manfennas
Z radością popędził konia, gdy tylko dostrzegł zrujnowany budynek. Nie było to coś specjalnego, jednak Sokolnik przywykł do gorszych warunków, więc potrafił docenić to co miał teraz przed sobą. A miał przed sobą perspektywę nocy w suchym i osłoniętym od wiatru miejscu. To było coś.

Jego sokół, dzielny Avargonis, powędrował do środka wraz z nim. Szkoda byłoby zostawić go w tej ulewie. Ptak zajął miejsce na starym mosiężnym świeczniku i nastroszył pióra tak, że malutkie krople padły w kierunku ludzi, hobbitów i elfa.

Sam Manfennas zdążył już zdjąć przemoczony płaszcz i wyjąć z jego kieszeni zieloniutkie jabłko. Zdążył nawet raz je ugryźć, lecz nie dane było mu poczekać aż smak rozpłynie się po podniebieniu. Zresztą te nagłe zamieszanie na chwilę odebrało mu apetyt. Ruszył w kierunku drzwi, by zrealizować polecenie Galdora. Konie same pchały się do środka, więc wystarczyło, że przytrzymał uszkodzone wrota. Najgorzej było, gdy przyszła kolej na Admusa. Mając przed oczyma pamiętną lekcję latania uważał, by nie dołączyć do uczniów osiołka. Chwycił go za uzdę i szarpnął co sił w przywykłej do miecza ręce. O dziwo zwierze nawet nie drgnęło. Ponowił więc próbę… i tak kilkanaście razy. Był już bardzo wściekły, gdy wreszcie Adamus ustąpił, co triumfalnie ogłosiło plasknięcie Leona. Sokolnik podał mu rękę i pomógł wstać, a raczej samemu postawił go na nogi.
 

Ostatnio edytowane przez Keth : 15-07-2008 o 13:00.
Keth jest offline