Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2008, 17:47   #672
Markus
 
Markus's Avatar
 
Reputacja: 1 Markus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znany
Bagna Zapomnianego Boga
“Ruiny twierdzy”


Zmrużone powieki, napięte mięśnie, lekko ugięte kolana i pokrzepiający ciężar rapiera w dłoni... Aeterveris była gotowa do walki, a bynajmniej sama tak myślała. Tserrerak powiedział coś do niej, ale dziewczyna była zbyt zasłuchana w bicie własnego serca, by usłyszeć co. Zresztą, to i tak nie było istotne... liczyło się tylko, by wytrzymać jak najdłużej i zdobyć czas dla Liirchy i byłych więźniów...

Gnoll wyszczerzył kły w paskudnym uśmiechu i uniósł gotową do strzału kuszę...

Aeterveris spojrzała wprost w ciemne oczy Tserreraka. Starała się w nich dostrzec choćby cień strachu lub niepewności, jednak nie zobaczyła tam nic, może za wyjątkiem nienawiści...

Powietrze przeszył dźwięk zwalnianej cięciwy, który był jak sygnał do rozpoczęcia...

Dziewczyna błyskawicznie rzuciła się w bok, przetaczając przez zdrowe ramie i unikając wystrzelonego bełtu. Zdążyła jedynie unieść się na kolana, gdy Tserrerak znalazł się tuż przy niej, z wściekłym warknięciem wyprowadzając potężne uderzenie nadziakiem. Aeterveris odskoczyła w tył i broń, zamiast wbić się w głowę nimfy, uderzyła w ziemie odłupując fragment kamiennej podłogi. Gnoll nie czekał jednak ani chwili i postępując za przeciwniczką pchnął mieczem celując w serce. Tym razem dziewczyna nie próbowała uniknąć ciosu... Rapier, w towarzystwie trzasku rozsypywanych dookoła iskier, uderzył w ostrze przeciwnika spychając je ku dołowi, a kolano Aeterveris wystrzeliło w górę, by wybić broń z ręki gnolla. Jednak tym razem Tserrerak okazał się szybszy od dziewczyny. Błyskawiczne kopnięcie wybiło grunt spod nóg nimfy, tak że kobieta wylądowała na plecach u stóp łowcy. Ten natychmiast skorzystał z okazji i odwracając ostrze miecza ku ziemi, z okrzykiem tryumfu, pchnął starając się przybić przeciwniczkę do podłogi. Jednak broń zamiast w ciepłe ciało wbiła się w twardy i zimny kamień. Na nieszczęście Tserreraka, Aeterveris w ostatnim momencie odtoczyła się w bok. Zanim jednak zdołała podnieść się na nogi, łowca już wyrwał wbity w podłogę miecz i skoczył za przeciwniczką, biorąc zamach nadziakiem. Dziewczyna rozpaczliwie próbowała unikać kolejnych ciosów, tocząc się po ziemi we wszystkich możliwych kierunkach...

Ghalagirrr próbował wycelować kuszę, ale „leśna wiedźma” rzucała się po podłodze jak ryba wyjęta z wody, a Tserrerak, uganiający się za nią i wymachując swoim orężem, też nie ułatwiał sprawy. Gnoll przeklął w swoim języku, wciąż czekając na odpowiedni do strzału moment...

Aeterveris odtoczyła się w tył i poderwała na równe nogi, tylko po to, żeby poczuć za sobą płaską, kamienną ścianę. Ostatnim razem, gdy stała tak blisko twardej powierzchni nie skończyło się to zbyt dobrze... Tserrerak rzucił się ku nimfie z wściekłym rykiem. Miecz i rapier zderzyły się ponownie, a siła ciosu rozjuszonego gnolla przycisnęła nimfę do ściany i wyzwoliła kolejną fale bólu w rannym ramieniu. Aeterveris złapała drugą ręką za tępą krawędź swojego ostrza i pchnęła, odpychając przeciwnika o kilka kroków.

- A zatem „wielki” Tserreraku, nadszedł czas żebyś nauczył się posłuszeństwa, jak na psa przystało.

Nimfa liczyła, że zdoła rozwścieczyć wroga i zmusić do popełnienia błędu. Jednak gnoll był zbyt doświadczony, by nabrać się na taką sztuczkę. Zamiast dzikiego ataku Tserrerak uśmiechnął się jedynie ze wzgardą poczym odwrócił miecz szykując się do zadania kolejnego pchnięcia.

I właśnie wtedy nadszedł niespodziewany ratunek... Ryk przypominający ten wydawany przez wielkie i bardzo rozgniewane koty, na krótką chwilę odwrócił uwagę gnolli. Aeterveris wydawało się, że cały świat nagle zwolnił do prędkości malutkiego ślimaka. Widziała głowę Tserreraka powoli odwracającą się w kierunku wejścia do komnaty... idealna szansa na czysty cios. Płomień wściekłości i nienawiści eksplodował w sercu nimfy z mocą jakiej od dawna nie czuła. Nawet nie zauważyła, gdy jej dłonie oburącz zacisnęły się na rękojeści rapiera i z całą siłą jaka pozostała w ciele dziewczyny pokierowała ostrze wprost w kierunku serca przeciwnika...

„Zabij albo zgiń.” – stara maksyma, którą wbijano do głowy nimf odkąd świat zaczął się zmieniać, teraz znów wróciła z przeszłości. Ale Aeterveris nie była jedną z nich... Nie chciała stać się taka jak one...

- Nie!

Krzyk nimfy skierował uwagę Tserreraka z powrotem na dziewczynę, ale było już za późno. Rapier wbił się w ciało gnolla prawie po samą rękojeść, nie zatrzymany ani przez zbroje, ani oręż. Na twarzy łowcy odmalował się wyraz zdumienia i niedowierzania, gdy jego spojrzenie skierowało się na zakrwawiony oręż.

Tserrerak cofnął się o kilka kroków, po części dzięki pomocy Aeterveris ześlizgując się z rapiera. Jego broń z głośnym szczękiem uderzyła o podłogę, a zaraz za nią gnoll osunął się na ziemie, wprost w rosnącą kałuże krwi. Dziewczyna nie wiedziała, czy go zabiła, ale wydawało jej się, że widzi jak jego pierś unosi się i opada w rytm słabych, wolnych oddechów. W innej sytuacji z pewnością spróbowałaby mu pomóc, ale teraz miała jeszcze inne sprawy do załatwienia. Uniosła głowę, by rozejrzeć się po pobojowisku, a to co dostrzegła wcale jej się nie spodobało.

Zobaczyła drugiego gnolla, albo raczej jego fragmenty rozrzucane po całej komnacie przez pazury lamii. Widok był tak nieprzyjemny, że nimfa poczuła jak jej żołądek w wyrazie protestu wywraca się na drugą stronę.

Sytuacja nie wyglądała różowo... znacznie bliżej było jej do czerwieni. Krwawe plamy na ziemi, na ciele dziewczyny i Tserreraka, rozbebeszone zwłoki drugiego gnolla i zakrwawiona lamia, w dodatku najwyraźniej lubiąca brutalnie pozbywać się wrogów. Nimfa nie wiedziała co o tym myśleć. Z jednej strony pół kobieta i pół lwica pomogła dziewczynie w walce, ale wcale nie znaczyło to, że ma dobre zamiary wobec nimfy. Na dodatek część gnollów wciąż żyła i podążała za Liirchą, a do tego Aeterveris nie mogła dopuścić.

Dziewczyna zrobiła więc jedyną rzecz jaką w tym momencie uznała za rozsądną. Ruszyła biegiem w kierunku wyjścia, po drodze chowając rapier. Lamia uniosła głowę, dłonią przesłaniając oczy, by ochronić je przed blaskiem bijącym od biegnącej w jej kierunku kobiety. Ilmaxi nie wiedziała czemu dziewczyna ucieka, ale nie próbowała jej zatrzymywać siłą... wystarczało to, że swoimi rozmiarami praktycznie tamowała wyjście. Lamia nie spodziewała się jednak, że nimfa rzuci się jej wprost pod cztery zakończone śmiertelnie niebezpiecznymi pazurami łapy i przetoczy pomiędzy nimi ze zręcznością cyrkowej akrobatki.

Niemal w tym samym czasie, gdy Aeterveris zdołała przetoczyć się pod lamią i zerwać do dalszego biegu, w korytarzu pokazała się twarz młodego mężczyzny, który z ciekawością zajrzał do komnaty... by niemal natychmiast przekonać się, że był to błąd. Zdołał jedynie dostrzec biegnącą w jego kierunku kobietę, od której emanował nieziemski blask. Zaraz potem mężczyzna cofnął się i z sykiem zamknął powieki, by uchronić się przed palącym światłem, które gwałtownie wdzierało się do oczy. Poczuł jeszcze podmuch powietrza, gdy nimfa przebiegała tuż obok niego... Lecz po chwili odgłos biegnącej nimfy całkiem ucichł, gdzieś wśród labiryntu korytarzy twierdzy.

***

Aeterveris była trochę zaskoczona, że tak łatwo zdołała umknąć dwójce nieznajomych... może rzeczywiście nie chcieli zrobić jej krzywdy? Niezależnie od tego dziewczyna i tak nie miałaby czasu na nawiązywanie nowych przyjaźni. Musiała znaleźć Liirche i byłych więźniów nim zrobią to pozostałe przy życiu gnolle.

Dziewczyna postanowiła spróbować odnaleźć miejsce, w którym rozdzieliła się ze staruszką i stamtąd zacząć swoje poszukiwania. Miała nadzieje, że zdoła odnaleźć Liirche zanim będzie za późno.
 

Ostatnio edytowane przez Markus : 16-07-2008 o 12:00.
Markus jest offline