Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2008, 21:27   #29
Yarot
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
All

Dzwonek zamilkł. Te kilkadziesiąt sekund wystarczyło by szlochy, pytania i szepty zamilkły i schowały się głęboko w najgłębsze szpary. Karabin w ręce napastnika opuszczał się powoli aż zwisł kompletnie bezużytecznie wyglądając jak zabawka. Tylko że nieopodal leżał człowiek, któremu ta "zabawka" strasznie skomplikowała życie.

Za oknami dźwięk syren narastał świdrując w uszach. Niebiesko czerwone błyski pojawiły się na szkle i zaczęły wściekle migotać tworząc wielobarwną scenerię rodem ze starego wodewilu. Otworzyły się drzwi na zaplecze, po drugiej stronie kontuaru. Pojawiła się w nich pozostała dwójka napastników.
- Udało się! - krzyknął ten w zawiązanej na szyi arafatce. Trudno było znaleźć w jego głosie radość, ale coś na kształt satysfakcji na pewno.
- Słyszałem właśnie - odparł ten, który pilnował sali z zakładnikami. - Dobrze że to już prawie koniec, bo miałem tu mały problem... - spojrzał na leżącego Eryka wzrokiem przepalającym ściany.
- Ale chyba nie... - zaczął ten ze żmiją na szyi.
- Nie, no coś ty... - chłopak w długim płaszczu odwrócił się do swoich towarzyszy. Podszedł do okienka, gdzie był zawieszony zegarek i popukał lekko w szkiełko.

- Nie mamy za wiele czasu.
- Zgadza się - chudzielec z chustą przesadził kontuar jednym skokiem i znalazł się w sali z zakładnikami.
- To co? Zaczynamy? - zacharkotał łysy. - Tam na dole trochę mnie poniosło i lepiej kończmy.
- Jak to poniosło? Mak, nie mów mi tutaj, że coś poszło nie tak. Kurwa, nie rób mi tego...
- Udało się, kurwa, udało. Nawet lepiej niż zakładaliśmy. Coś chyba tamci namieszali, ale udało się. Mamy skurwiela, rozumiecie? - łysy zwany Makiem ścisnął dłoń w pięść i machnął nią w stronę leżącego w kałuży krwi człowieka.
- Mamy już towarzystwo panowie - odezwał się trzeci z napastników.
- Dobra, koniec tego dobrego. Zaczynamy kolejną fazę. Mamy... - twardziel w płaszczu spojrzał na wiszący zegarek - ...jakieś 20 minut. Psy zaraz będą i nie będą mili. Dajmy im trochę czasu. A potem...sami wiecie.
Wszyscy pokiwali głowami. Jakby stwierdzenie tego faktu było najważniejsze i otwierało nowy rozdział z historii ich życia.

Dobrze znany zakładnikom człowiek w płaszczu wskazał na jednego ze swoich.
- Zenek, bierz ścierwo i za kontuar go. Mak, idź do drzwi - podał mu klucze. - Wiesz co mówić, jak gliny zaczną się wiercić. A ja wybiorę sobie ochotników. I zrobię to z dziką przyjemnością.
Wszyscy rozeszli się do swoich zajęć. Zenek podszedł do leżącego i nie zważając na jego coraz słabsze protesty chwycił go za kołnierz i pociągnął w stronę uchylnej części kontuaru. Krwawa smuga znaczyła jego drogę wyznaczając granicę między rzeczywistością a szaleństwem tego, co się tu dzieje. Mak ruszył do drzwi. Karabin w jego rękach spoczywał pewnie i przechodząc pomiędzy zakładnikami czujnie patrzył, gdzie stawia kroki. Dostrzegł leżącą Marysię. Podniosła na chwilę głowę i uśmiechnął się do niej. Był to smutny uśmiech, ale bez cienia złośliwości czy złości. Taki...ludzki.
Tymczasem dowodzący wszystkimi stanął na środku sali.

- Słuchajcie wszyscy bardzo uważnie. Może nie wspomniałem na początku, ale to jest napad. Teraz właśnie przyjechała policja i nie chcemy mieć problemów. Dlatego jako znak dobrej woli większość z was opuści to miejsce. Zostawimy tylko nielicznych, jako gwarancja tego, że nikomu nic się nie stanie. Jeśli będziecie współpracować, to tak naprawdę będzie. Jeśli nie...sami widzieliście, co może się stać. Dlatego teraz wybiorę spośród was tych, którzy zostaną i proszę ich o przejście pod okienko numer 1. Zróbcie to w spokoju i bez bohaterstwa, a dziś wieczór obejrzycie "Wiadomości".
Mówiąc ostatnie słowa patrzył już na Eryka. Z satysfakcją w głosie powiedział:
- Pan dociekliwy. ProszÄ™ pod okienko.
Wskazując na Joasię oraz na Kasię dodał:
- Panie pomocne, również proszę dołączyć pod okienko.
Ruszył wzdłuż sali stukając podkutymi butami. Za oknem zabrzmiały stłumione pokrzykiwania, trzaskania drzwi oraz tupot wielu nóg.
- Pani, tam przy tym okienku właśnie - palec wskazał na Różę. - Ma pani blisko do okienka, zapraszam.
Podkute buty znów zadzwoniły na posadzce. Wszyscy mocno zaciskając oczy liczyli, że nie trafi na nich. Chłopak podszedł do leżącej kobiety, która dostała kolbą w twarz. Obejrzał ją, uśmiechnął się i ... ruszył dalej.

- Uwolnijcie zakładników i wyjdźcie z podniesionymi rękami!! - zabrzmiało wykrzyczane przez megafon hasło znane z każdego niemal kryminalnego serialu.
- Mak! - huknął dowódca. - Gadaj z nimi. - A potem dodał - o i jeszcze pani- wskazał leżącą Mery, jako że najbliżej miała do Maka, który zaprzątał uwagę napastnika. - Proszę pod okienko. I wystarczy. Resztę państwa proszę o przesunięcie się pod duże okno witrynowe. Jak tylko będzie można, proszę wychodzić przez drzwi.
Zaczął się ruch. Zakładnicy pośpiesznie zmieniali pozycję w duchu ciesząc się, że już opuszczą to miejsce.

Zgrzytnął zamek w drzwiach wejściowych. Klęczący przy nich napastnik obrócił klucz i zaraz chwycił pewnie karabin. Odskoczył, gdy drzwi rozsunęły się.
- Kurwa mać! - zaklął, ale nic się nie stało. - Pieprzona fotokomórka.
Świeże powietrze, przepełnione spalinami, wilgocią oraz szumem wtargnęło do środka i wywiało stęchliznę strachu i oszołomienia. Praca silników, migotanie kogutów, komunikaty radiowe - to wszystko mieszało się w jednej kakofonii dźwięków i zwiastowało rychłą zmianę sytuacji.
- Wypuszczamy część zakładników!! - ryknął Mak. - Jeśli ktoś tu wejdzie, resztę rozwalimy!! Za pół godziny przedstawimy nasze żądania!!
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._

Ostatnio edytowane przez Yarot : 15-07-2008 o 21:30.
Yarot jest offline