Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2008, 21:35   #20
qaz
 
qaz's Avatar
 
Reputacja: 1 qaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie coś
[Dom spotkań]

Starzec uniósł brwi. Zupełnie nie spodziewał się, że jego słowa wywołają taką reakcję. Kolejna grupa zainteresowanych skierowała się do wyjścia. Minęli szerokim łukiem trolla szamoczącego się z Katibem. Dalej już tylko rzucali przelotne spojrzenia na obnażoną kobietę, która podniosła szmaty którymi się zasłoniła. Przycisnęła się do Laury, wydawało się, że czuła się przez to bezpieczniejsza. Spojrzała w oczy demona, próbując stawić mu czoła, jednak szybko odwróciła wzrok. Z oczu pociekły jej błyszczące łzy. Załamała ręce i niemal rozkleiła się na dobre. Nie odezwała się ani jednym słowem. Groźby Nierka jeśli wywarły na niej jakieś wrażenie, to zostały zamaskowane przez łzy. W duszy miała ogromny żal do tego łamagi, jednym ruchem ogona przekreślił jej całe życie. Wstyd i hańba.
Felix ruszył do wyjścia. Minął bez słowa kilkanaście osób, dopiero stawiając nogę na progu drzwi rzekł:

-To pierwszy mężczyzna jest tym krwawiącym.

-Ponownie się mylisz. Kilogram szczerozłotych monet zawsze ma taką samą wartość, niezależnie od wybitego nominału. Liczy się głębia, tu akurat kruszec. Lecz co oznacza to w tej zagadce? Równość, czy równowaga nie jest ważna? To zawsze brzmi jak rozwaga...

Felix wyszedł, za nim najbliżej wyjścia był duet trolla. Nagle Katib wrzasnął nader głośno:

- Dum’alkad!!*

Laura dyskutowała z Nierkiem. Wyglądało na to, że konflikt został zażegnany. Demon nieco się rozluźnił. Cóż to była za kobiet co samym słowem pokonała bestię? A może to raczej należało pochwalić jego, za intelekt i rozwagę? Co by nie mówić, krew się nie polała. W hebanowym biurku otworzyła się szuflada. Starzec rozwiązał rzemyk u pękatego mieszka, sięgnął po dwie duże monety zwane Darenami**. Zawołał kobiety, po czym rzucił im pieniądze.

-Mój pan jest dość bogaty, i ma na dość honoru by zrekompensować Ci tę zniewagę. A co do Ciebie- tu zwrócił się do Nierka a w jego słowach była jakaś siła- Zaczekaj jeszcze chwilę.

Caenvox krążył przy biurku. Wyglądał na zdeterminowanego, zupełnie jak Felix, a mimo to były to zgoła dwie różne osobowości. Gdy starzec uregulował nieoczekiwane długi znów powrócił do głównego wątku spotkania. Wysłuchał argumentacji maga, po jego minie dało się wywnioskować, że taka reakcja go satysfakcjonował.

-Tak, zgadza się, prawdziwa siła tkwi w środku, każdego. Grupa jest silniejsza od jednostki, zgrana grupa jest niezwyciężona... Samotny „jeździec” nigdy nie dociera do celu.

Adept sztuk tajemnych znów się odezwał.

-Sam na nich popatrz. Najchętniej by się pozabijali, czy oni mają być więc bardziej odpowiedni do tej misji? Powiedz mi jak mam ci dowieść swej wartości, albo każ odejść.

-Spójrzcie sami po tej sali. Ilu was tu przybyło, ilu odeszło, ilu pozostało. Przetrwaliście próbę zniechęcenia, niepotrzebny balast sam odpadł. Wreszcie możemy mówić o czymś konkretnym.

Marvin uradował się w duchu, jego przypuszczenia okazały się słuszne. Ten cały teatrzyk, był tylko po to by zniechęcić zbędnych ludzi, zbyt niewytrwałych. Wszak to miała być wyprawa po księgę Hurr, a nie po jakąś zagubioną wiejską dziewkę. Wszystko, co do tej pory wydawało się bezsensowne, nabierało nowego znaczenia. Część z was zaczęła się zastanawiać czy te szarady również były częścią przedstawienia czy może czymś więcej.

-Mam kazać wam odejść, teraz gdy zaszliście tak daleko? Nie, to jest wykluczone. Chcecie dowieść naprawdę swej wartości, połączcie swe siły. Pracujcie w zespołach, sami o tym zdecydujcie. Zostało już dość powiedziane, by wiedzieć gdzie szukać fragmentu księgi, jednakże pokaże wam fragment układanki leżący tuż pod waszymi nogami.

Serca zabiły wam szybciej. ~~Nareszcie~~ szeptaliście w duchu. Starzec ociągał się z odpowiedzią. Wziął do ręki pióro i pisał na czystej karcie. Uniósł wzrok i jakby nigdy nic odparł:

-Jedna stronica jest tu w mieście. Jej posiadaczem jest „Jastrząb”, nie wiemy jak naprawdę się nazywa. To członek zakonu rycerskiego. Jak ją zdobędziecie to już wasza sprawa.

[Ulice miasta]

Mężczyzna bez prawdziwego imienia, zwący obecnie siebie Felixem opuścił dom spotkań, miejsce strasznie parne i duszne. Teraz delektował się świeżym powietrzem. Zaczerpnął go sporo w swe płuca kilkakrotnie i rozejrzał się wokoło. Takie widoki nie robiły już na nim większego wrażenia, bo co było takiego nienormalnego w wiszących w powietrzu budynkach, które pływały na delikatnych wietrzyka wraz ze swymi wiszącymi ogrodami. Domy stały rzędami wzdłuż ulicy. Właśnie przejechał powóz pełen lśniącej broni, mężczyzna postawił nogę na pierwszym z marmurowych stopni, potem na drugim i trzecim. Ilekroć to robił miał duchowy dyskomfort, tak jakby stopnie miały zaraz zniknąć. Ruszył z wolna mijając rzesze ludzi, bestii i potworów. Nagle skręcił w ślepą uliczkę, gdzie skrył się pomiędzy skrzyniami w mocnym cieniu. Wyczekiwał. Po nim z budynku wynurzyły się dwie niewiasty, Laura oraz Tera, jak przedstawiała siebie druga kobieta. Mimo, iż jej strój był w opłakanym stanie radziła sobie całkiem nieźle. Co oznaczało, że mężczyźni nie mieli już takiej uciechy jak wcześniej. Po ulicach maszerowało sporo patroli, i to zawsze trójkami. Kobietą przyszło iść za jednym z takich patroli, co owocowało iście obfitym pyłem i piaskiem wzbijanym w powietrze. Droga była spokojna, tu nie widywało się agresji. Po kilkunastu krokach minęły bramę oddzielającą dzielnice. Ta nazywała się dzielnicą Przybyszów i to tu znajdowała się długa aleja straganów. Ktoś wykłócał się o cenę, ktoś inny prezentował swe naczynia jeszcze inna osoba, trzymająca ptaka za nogi, zachęcała do jego kupna. O dziwo nigdzie nie było kramu ze suknem i strojami. Przeszły przez całą i to wcale nie krótką alejkę o wiele szybciej. Tu na drugim końcu zaraz przed bramą do portu ktoś oferował zwierzęta zamknięte w zbyt małych klatkach.

-Może Pani kupi tego górskiego kota? Nie? Chwileczkę proszę nie odchodzić, mam jeszcze wilki, co prawda nieco zdziczałe, acz wprawny batog nauczy go moresu.-zwierzęta spojrzały na was smutnym wzrokiem, wilk zawył rozpaczliwie wzywając pomocy. Dałbym głowę, że takie wołanie usłyszeli nawet w bogatej dzielnicy. Nikt jednak nie zechciał zakupić żadnego zwierza. Kupiec zaklął i szczerze zastanawiał się czy nie przenieść się do Ortisu.
Laura i Tera minęły go bez słowa. Stanęły właśnie w porcie. Przed nimi rozpościerał się widok krótkiego nabrzeża. Trzy statki stały przy pomostach w tym "paskudna harpia". Grupa tragarzy niosła ciężkie skrzynie, mijali "Starą karczmę" i znikali gdzieś w magazynie.

* oznacza spadającą gwiazdę. Niestety z tym określeniem spotkała się tylko Laura podczas swych morskich wojaży.
* Daren= 10 złotych monet, dość pokaźna sumka.
 
__________________
Dobry Polak , to mądry i światły człowiek , otwarty na innych ludzi i inne kultury , ale też człowiek ostrożny , człowiek czujny , mający regał książek , komputer z internetem i Ak 47 na strychu <joke>
qaz jest offline