Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2008, 22:50   #30
Redone
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Róża starała się oddychać cicho, mrugać oczami cicho, żyć cicho. A i tak wydawało jej się, że bicie serca odbija się echem po sali banku. I miała nadzieję, że to tylko wrażenie.

W tej dziwnej ciszy słuchała rozmów bandziorów, bo co innego pozostało. Zaciekawiła ją szczególnie jedna rzecz.

- Coś chyba tamci namieszali, ale udało się. Mamy skurwiela, rozumiecie?

O co może im chodzić? Kogo mają? To wszystko robiło się coraz bardziej dziwne i przytłaczające, ale dźwięki syren dawały jakąś nadzieję, jakąś wizję przyszłości. Pragnęła wyjść już z tego pomieszczenia, mieć to za sobą. Ucieszyła się kiedy powiedzieli, ze spora część osób zostanie wypuszczona, może w końcu szczęście uśmiechnie się do niej?

Wstrzymała oddech gdy jeden z nich rozpoczął swoją wyliczankę. Patrzenie na losowanie totka to był przy tym pikuś. "Eryk... Nie, tylko nie ty... Dlaczego? Dlaczego biorą osoby, które sprawiają najwięcej kłopotów? Ze łzami w oczach spojrzała w kierunku chłopaka.

Róży wydawało się nie logiczne, że mają zostać właśnie te osoby, z którymi mieli już starcie. Nie wygodniej byłoby dla nich wziąć jakiś potulnych ludzi? Z resztą w umysł takiego zbrodniarza ciężko "wejść", to wręcz nie możliwe zrozumieć jego tok myślenia.

I wtedy palec, niczym palec Boży podczas Sądu Ostatecznego, wskazał ją. Momentalnie do gałek ocznych napłynęło jeszcze więcej słonych łez, szybko spływając po policzkach. Usta wykonały dziwny grymas i rozwarły się szeroko. W oczach dziewczyny widać było czyste przerażenie. Naprawdę miała nadzieję, że wyjdzie z resztą zakładników. I w tej chwili ta nadzieja na której budowała swoją obecną egzystencję, prysnęła jak bańka mydlana.

Nie mogła się poddać, nie chciała tu zostawać, nawet pomimo tego, że byłaby z Erykiem. Tak, była samolubna, była cholernie samolubna. Pomimo tego, że jej życie jest do dupy, nie chciała umierać. Chciała być wolna, chciała być daleko stąd. Przebywanie w obecności tych niebezpiecznych ludzi nie równało się ze słowami "wolność" czy "życie".

- Nie, nie, proszę, nie potrzebujecie mnie, błagam, pozwólcie mi odejść, jestem tylko dzieckiem, nawet nie jestem jeszcze pełnoletnia.. proszę.

Szlochając i błagając zaczęła powoli odczołgiwać się w stronę drzwi, nie w stronę okienka. Sama za żadne skarby nie podejdzie we wskazane przez rabusia miejsce, musieliby zaciągnąć ją tam siłą. A może dadzą się przebłagać, może argument niepełnoletności do nich przemówi. Może zlitują się widząc jak żałośnie wygląda upaprana w błocie, czołgając się ze łzami w oczach.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher

Ostatnio edytowane przez Redone : 15-07-2008 o 23:07.
Redone jest offline