Tera zdała się odpuścić i zdecydowała się na odpuszczenie sobie potyczki z demonem za namową Laury. Po chwili po twarzy kobiety spłynęły łzy, następnie wzięła za rękę Laurę i razem ruszyły w kierunku wyjścia. Wtedy staruszek zawołał kobiety i zwrócił się do nich tymi słowy: -Mój pan jest dość bogaty, i ma na dość honoru by zrekompensować Ci tę zniewagę. Po tych słowach rzucił im mieszek ze złotem, którego Laura najzwyczajniej w świecie nie złapała. Zatrzymała się na chwilę, zerknęła na starca, po czym wyszła wraz z poszkodowaną. Gdy były na zewnątrz od razu zdecydowały się ruszyć ku kramom i dzielnicy handlowej. Przeszły całą alejkę uważnie się rozglądając, ale nie znalazły żadnego kramu z materiałami ani suknem. Zamorscy kupcy usiłowali im wcisnąć dzikie zwierzęta, ale ani Laura ani Tera nie miały teraz ochotę na adopcję tych nieszczęsnych stworzeń. ~~ Skoro nigdzie u kupców nie ma sukna, czas ruszyć, tam gdzie moi znajomi ~~
W tym momencie Laura pomyślała o portowych knajpach, a jako pierwsza na myśl przyszła jej ta, w której pracują panie lekkich obyczajów, które znała dość dobrze (bynajmniej nie po fachu). Nie pamiętała nazwy tego lokalu ale była pewna, że trafi. W końcu w porcie Ramptos bywała bardzo często za dawnych czasów. W końcu odezwała się do Tery:
- Chodźmy, wiem gdzie będą potrafili nam pomóc
Gdy już dotarły na miejsce Laura zapytała pierwszej napotkanej 'panny' pracującej w lokalu o pomoc, mniej więcej tymi słowy: - Witaj, pamiętasz mnie jeszcze? To ja Laura Hildesbrad, bywałam tutaj często swojego czasu. Ja w zasadzie z małą prośbą. Oto moja znajoma - tu Laura dyskretnym gestem wskazała na Terę - Miałyśmy mały eem...wypadek no i potrzebujemy jakichś ciuszków. Jakaś miejskiego kroju suknia powinna być w porządku... |