Cała sytuacja z demonem i zbulwersowaną kobietą wreszcie przycichła, a każdy ostudził już swój zapał. Co do starego, ten przytaknął i odpowiedział: -Tak, zgadza się, prawdziwa siła tkwi w środku, każdego. Grupa jest silniejsza od jednostki, zgrana grupa jest niezwyciężona... Samotny „jeździec” nigdy nie dociera do celu.
Caenvox wcześniej się nad tym nie zastanawiał. Miałby współpracować z tą bandą? Jedynie kobieta przypominająca pirata sprawiała wrażenie bardziej rozsądnej. Jednak i ona opuściła dom. Do reszty nie miał ani zaufania. A szczególnie dla tego demona, który wręcz prosił się o osmażenie swojego kupra. Jeśli jednak będzie musiał złączyć z nimi siły zrobi to-mus jest mus. A na pewno lepsze to niż wzajemna gonitwa i walka o skrawki kolejnych stronnic księgi.
Okazało się również, że wcześniej jedynie wystawiano cierpliwość przybyszów na próbę. Dopiero teraz, gdy przybyszów znacznie ubiło prowadzący spotkanie zdradził im: -Jedna stronica jest tu w mieście. Jej posiadaczem jest „Jastrząb”, nie wiemy jak naprawdę się nazywa. To członek zakonu rycerskiego. Jak ją zdobędziecie to już wasza sprawa.
-Jastrząb?-pomyślał, starając się odnaleźć to imię w zaułkach pamięci. Swego czasu znał parę osób z tych okolic, ale na chwilę obecną nie mógł skojarzyć sobie tego osobnika.
Zerknął na resztę. Miny mieli zdeterminowane, ale wątpił aby i oni wiedzieli o kogo chodzi. Do grupki podszedł demon, z którego udziałem zaszedł wcześniej nieprzyjemny incydent. Nieświadomie mag zacisnął ręce czując jak przepływa przez nie gorąca energia. Zaraz jednak opanował się i rozluźnił uchwyt. Nierk począł wypytywać starca o szczegóły, ale wydawało się to być bezsensowne. Zapewne dowiedzieli się już dostatecznie dużo, a teraz nadeszła pora na ich ruch.
Caenvox zwrócił się do pozostałych: -Dobrze, panowie. Nie marnujmy czasu, trzeba na początek zaciągnąć języka. Miasto jest wielkie, więc najlepiej będzie się rozdzielić i za dwie godziny spotkać się pod tą rezydencją. Co wy na to? |