Widząc że chybiła, a auto jej zostało uszkodzone, zaklęła. Nim jeszcze weszła do budynku chwyciła swój sztylet i ścisnęła go w lewej dłoni. Serce waliło jej niczym młot kowalski podczas wykuwania jakiegoś oręża. Poruszając się cicho i bezszelestnie niczym kocica weszła do domu Skrzydła, w pogotowiu trzymając i sztylet i pistolet. Nasłuchiwała uważnie i wypatrywała celu. Gdyby tylko go zobaczyła, pierwsze coby zrobiła to byłby rzut ostrzem w klatkę piersiową, a drugą czynnością strzał. Próbowała się uspokoić serią głębokich, wyuczonych wdechów i wydechów. |