Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2008, 16:41   #21
Aveane
 
Aveane's Avatar
 
Reputacja: 1 Aveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumny
Oddalił się nie oglądając się za siebie. Teraz szedł do swojego świata. Ten zostawiał za sobą. Przepchnął się przez tłum na rynku, nie zwracając uwagi na okrzyki pełne oburzenia. Teraz szedł tam, gdzie oburzenie nie ma wstępu. Tam, gdzie nie ma wstępu żadne negatywne odczucie. Jest tylko on i jego myśli, jego przemyślenia, wspomnienia.

„I tak nie mam co robić… Oni pewnie będą się mizdrzyć, to co się będę pchał… Przyjdą po mnie, jak skończą, mam ze 4 godzinki dla siebie”. W końcu doszedł do miejsca przeznaczenia – pomostu. Znalazł schodki i stanął na niższej części – tam, gdzie można było zacumować mniejsze łodzie. Zdjął buty i usiadł, zanurzając stopy. Czarne paski butów swobodnie upadły na deski, a fale przyjemnie chłodziły stopy Stopowiąza. Zupełnie jak rzeka niedaleko jego domu. Jak rzeka, nad którą stał pobliski młyn. Młyn, z którego mąka trafiała do piekarza. „Ale zaraz, zaraz.”. Jego myśli nagle zmieniły bieg, gdy sobie coś uświadomił. „Co Inee powiedziała? >>Co też przyszło dziś wszystkim do głowy, że niby mogłoby mi przeszkadzać towarzystwo sympatycznych osób!<<? Wszystkim?” – uśmiech zakwitł na ustach niziołka. – „Czyli to znaczy, że prawdopodobnie ten elf, diabli wiedzą, jak mu na imię, też się pytał o to, czy może jej towarzyszyć. Co to znaczy? To znaczy, że znają się albo od dziś, albo od niedawna. On jest elfem, elfy są długowieczne. Co więcej, elfom długo zajmuje zawarcie znajomości, a on już się do niej przystawia. Ona elfką nie jest, widać po jej zachowaniu. Tylko co mu odbiło, że już zaczyna? Dziwne, jak na elfa. Chyba, że też jest półelfem. Ale oni też żyją dość długo. I też trochę elfia natura przez nich przemawia. Ciekawe, ciekawe. Zresztą… Co mnie to? Niech sobie tam robią, co chcą. Nic Ci do tego, bękarcie! Zajmij się tym, co Ciebie dotyczy.”

Sięgnął pod poncho i zacisnął dłoń na medalionie. Wyjął go ostrożnie, delikatnie, jak najświętszą relikwię. Wyjął go jednak nie po to, by wspominać. Ma na głowie zbyt ciężkie zadanie, by zatracić się w przeszłości. Wyjął go, by mógł zogniskować myśli. Czeka go ekspedycja, ciężka ekspedycja. Czego może potrzebować? „Plecaka, przede wszystkim. Nie, nie plecaka. Garnka. Posłuży jako tobołek, a przynajmniej będzie praktyczny. Skoro tobołek, to płótno, żeby zwinąć. I kij. Drewniana łyżka. Uzupełnienie przypraw. Pochodnie, zawsze mogą się przydać. Coś do rozpalania. Najlepiej stare, dobre krzesiwo, jak w domu. Co do tego? Pomyślmy. Ej, ja ciągle to robię. No dobra, szmatka do czyszczenia noża. Deska do krojenia. I więcej nie, bo nie zapakuję tego w garnek. To się zmieści idealnie. Ale kupię później.”

Z tymi myślami położył się na pomoście, dalej mocząc stopy. Zorientował się, że w jego ustach nadal tkwi fajka, więc zaczął dalej spokojnie pykać.
 
Aveane jest offline