Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2008, 20:11   #36
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zbyt przyjemne to nie było... Gwałtowny ból sprawił, że Kurt skrzywił się mimo woli. Chrupnięcie też zabrzmiało w jego uszach zdecydowanie zbyt głośno. W dodatku Wyraz twarzy Julii sugerował, że wolałaby mieć do czynienia ze wspomnianym wcześniej misiem. Ale ból zdecydowanie się zmniejszył...
Gdy Verbena skończyła bandażowanie uśmiechnął się do niej.
- Wdzięczny ci jestem, Julio. I będę pamiętać, żeby oszczędzać rękę.

Odprowadził wzrokiem wychodzącą dziewczynę, a potem zamyślił się przez moment.
Przez głupiego Faustina i przez swój głupi heroizm został w zasadzie wyłączony. Przed chwilą potrzebował pomocy Julii żeby ubrać koszulę...
Nie bardzo sobie wyobrażał, co będzie dalej. Ma sobie wynająć pielęgniarkę? Służącego, który będzie mu pomagał w ubieraniu się?
Roześmiał się na samą myśl o minach, jakie mieliby jego towarzysze...
Na szczęście zostały mu jeszcze szare komórki...

Rozejrzał się dokoła.
Przedział wyglądał zdecydowanie niegościnnie. Zbita szyba. Pokrwawione kawałki szkła rozsypane na podłodze. Wiatr wdzierający się przez rozbite okno.
- Nie sądzisz, że nie powinniśmy tu dłużej zostawać? - zwrócił się do Andreasa. - Inni już sobie poszli. Nie chciałbym świecić oczami przed konduktorem...
- Pomożesz mi? - spytał sięgając lewą ręką po plecak.
Wyszedł z przedziału.

Korytarz był w zasadzie pusty. Chórzyści stali daleko, nigdzie nie było Julii. Ani też konduktora.
Kurt ruszył w stronę przeciwną do tej, w którą udali się Faustin i Justin. Chwilowo zamierzał znaleźć się jak najdalej od szalonego Chórzysty.
Przedział, jaki zajęła Julia, znalazł od razu, ale mina dziewczyny wskazywała na to, że zdecydowanie wolałaby samotność. A wpychanie się na siłę "w gości" było ostatnią rzeczą, jaką miał zamiar zrobić.

Kolejny pusty przedział znalazł się kawałek dalej.
- Mam nadzieję, że Faustin już nas nie zaszczyci swoją obecnością - powiedział Kurt, rozsiadając się przy drzwiach. Plecak położył obok siebie. - I że reszta podróży minie spokojnie...
"I że Faustin wpadnie w ręce konduktora" - pomyślał. Może niezbyt szlachetnie, ale Chórzysta zasłużył na jakąś karę...
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 18-07-2008 o 13:11.
Kerm jest offline