Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-07-2008, 06:26   #203
Lorn
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Jonas

- Chwalić Świętą Panienkę, że miałem na sobie hełm i napierśnik. – pomyślał odzyskawszy świadomość, gdyż obolała głowa i usta odmówiły posłuszeństwa.
Niemal każdy, w takiej sytuacji padłby zaraz na kolana dziękując bogu za darowane życie i natychmiast stając się wiernym, bogobojnym wyznawcą, ale nie Jonas. Do tej pory nie pojmował, jakim cudem bogowie godzą się jeszcze na to, by chodził po tym świecie. Ale szanował ten ich zamysł, pozwalał on mu bowiem, przez lata, w spokoju sączyć z przyjacielem przednie bretońskie wino i w ten być może sposób, kiedyś, doczekać starości.
Po tym jednak, co widział 22 lata temu pod Maiddenheim… przez co przeszedł, wielokrotnie przypłacając to niemal życiem i obłędem, uniknięcie śmierci pod walącą się ścianą domu było tylko niewinnym zrządzeniem losu.
Kilka osób wywlekło jego ciało z gruzowiska i położyło na ziemi twarzą zwróconą w kierunku błękitnego nieba. Kaszel był bolesny i duszący, Jonas ledwo łapał oddech, krew pulsowała w głowie niemal ją rozsadzając, a czucie całego ciała odpłynęło gdzieś, pozwalając się zastąpić uczuciu potwornego bólu. Jęczał tak chwilę ledwo dysząc, gdy jego oczy odpłynęły zupełnie, poczynając bezwiednie śledzić przepływającą tuż nad nim wielką, kłębiastą, białą chmurę.
- Niebo… czy to już… Piękne. – wyjęczał niezrozumiale, dźwięki z zewnątrz przycichły na chwilę w jego uszach, pozwalając na krótkie "sam na sam" z marzeniem. Po chwili powróciły jednak z nową dawką świadomości i bólu – życia.
- Niestety, jeszcze nie teraz. – jego niebieskie oczy napełniły się łzami, które pociekły strugami po dojrzałej męskiej twarzy, jak po buzi małego dziecka.
Z bólem wracało czucie, z czuciem ciała świadomość tego, ile było w nim życia. Z trudem zaczął wypowiadać słowa.
- Nie czuję swoich nóg – powiedział obolały do dwóch niewyraźnych, rozmazanych postaci pochylonych nad nim.
– Czy wszystko z nimi w porządku? – spróbował poruszyć się, unieść z ziemi zakutą w stal głowę, ściągnąć rękawicę z dłoni, dotknąć nią swoich nóg i twarzy - Gdyby się tak zdarzyło, że zemrę, powiadomcie o mojej śmierci Martina von Krügera z Hamerheim. - wypowiedział z ogromnym trudem jeszcze jedno zdanie.
Rycerz miał na sobie pełny kolczy pancerz, do tego płytowy hełm i napierśnik. Do pasa przypięty był długi, prosty miecz i 2 sztylety, a wszystko pokryte teraz grubo białym pyłem.
 
Lorn jest offline