Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-07-2008, 14:44   #24
qaz
 
qaz's Avatar
 
Reputacja: 1 qaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie coś
[Ulice miasta- Port]

Laura nie przyjęła złota, Tera była zbyt załamana by kontaktować, co nią kierowało? Piracka duma, a może kobieca wyniosłość? To teraz nie było ważne. Kobiety zatrzymały się na chwilę na wybrukowanej kamieniami ulicy, tuż za bramą dzielnicy. Po lewej stronie wznosiły się magazyny i „stara karczma”, jednakże nie te budynki były celem ich wędrówki. Ruszyły w prawo, do budynku zwanego „Przytulną Sarą”. Kluczyły odrobinę pomiędzy domami. Przez jakiś czas Laura miał dziwne uczucie bycia obserwowaną, spojrzała przez ramię, lecz nikogo nie dostrzegła. Pewnie tylko tak jej się wydawało. Uliczki zrobiły się coraz węższe, to tu to tam stały stosy beczek i skrzyń. Upragniony budynek znajdował się on w głębi uliczki tuż za zbrojownią. Przybrudzone okna w których wisiały ciężkie zasłony doskonale skrywały wnętrze. Przed drzwiami stała para mężczyzn. ~~Eunuchowie~~ pomyślała Tera. Kobieta schowała się za plecami Laury, wyglądały zupełnie jak siostry. Drzwi otworzyły się z głuchym zgrzytem, w blasku promieni słonecznych zamajaczyła jedna z „panien”, rozejrzała się wokoło i nim zawołała odezwała się Laura:

- Witaj, pamiętasz mnie jeszcze? To ja Laura Hildesbrad, bywałam tutaj często swojego czasu. Ja w zasadzie z małą prośbą. Oto moja znajoma - tu Laura dyskretnym gestem wskazała na Terę - Miałyśmy mały eem...wypadek no i potrzebujemy jakichś ciuszków. Jakaś miejskiego kroju suknia powinna być w porządku...

-Pewnie, że cię pamiętam kochanieńka, wchodźcie wchodźcie, bez obaw nie mamy „klientów”.- uśmiechnęła się i zaprosiła gestem ręki- Nadal nie masz ochoty do nas przystać? Nigdy nie pojmowałam co tak bardzo Cię pociąga w tym fachu... No ale nie przyszłaś tutaj się wykłócać o dawne dzieje prawda?

Kobieta którą Laura rozpoznała jako Esriv prowadziła je na piętro. Z początku budynek przypominał bogatą, porządną karczmę i jedynie ilość łoży i panien dawała do zrozumienia z czym ma się styczność. Esriv wprowadziła gości do najodleglejszej komnaty. Schludne małe pomieszczenie zdawało się nie być wykorzystywane zbyt często. Krótka drewniana ława z ledwością pomieściła trzy osoby. Przy ścianach ustawiono wysokie szafy, wypchane po brzegi ubraniami.

-Opowiadaj kochanieńka o tych twoich podróżach, a ty młoda damo wybierz coś sobie, nie krępuj się...

[Dom spotkań]
Ludziom nie było zbyt spieszno do opuszczenia budynku. Zebrali się gromadnie przed biurkiem i dopytywali się o więcej informacji, tak jakby te były niewystarczające. Nierk okazał się nieczuły tak jak większość demonów na ludzkie sprawy, myśli i uczucia. Po tym co zrobił nie wyglądał nawet na takiego, który poczuwa się do winy i nic dziwnego. Demony zawsze miały odmienne spojrzenie na świat i jego sprawy. Starzec przetarł zaciśniętą dłonią oko, był już wyraźnie zmęczony. Spojrzał jeszcze tylko na nieprzyjęte złoto poczym wrócił do dialogu:

-„jastrząb” jak mówiłem wcześniej jest członkiem zakonu rycerskiego, mają siedzibę na centralnym placu. To chyba nie problem dla was Panowie dowiedzieć się samemu czegoś więcej?

Nierk wyszczerzył zęby jak bezpański pies, który pokazuje swoją siłę, w jego mniemaniu mógł być to uśmiech, dla innych groźba. Zebrani popatrzeli po sobie, z wolna tworzyły się większe i mniejsze zespoły. Wy również dobrze zdawaliście sobie sprawę z faktu, iż w pojedynkę mało uczynicie.

-Jestem samotnikiem i pracuję sam, jeżeli jednak taka wola naszego pracodawcy ruszę razem z resztą na poszukiwania.

Starcowi zrzedła mina, nie spodziewał się tak wielu indywidualistów. Westchnął ciężko i zamyślił się. Ktoś z sali ziewnął przeciągle, cóż siedzieli tu niemal półdnia. Spojrzał badawczo na Marvina który najwięcej milczał, inni przynajmniej wymieniali spostrzeżenia pomiędzy sobą. W głowie zabłysła mu pewna myśl. Chciał coś powiedzieć, lecz uprzedził go mag Caenvox.

-Dobrze, panowie. Nie marnujmy czasu, trzeba na początek zaciągnąć języka. Miasto jest wielkie, więc najlepiej będzie się rozdzielić i za dwie godziny spotkać się pod tą rezydencją. Co wy na to?

-hmm, całkiem rozsądne, czyli ty również będziesz z nim współpracował- Starzec wskazał na Marvina i pstryknął palcami- Ty tam jak Ci na imię? Mniejsza o to, wasza trójka ma działać razem na pewno się dogadacie, jesteście prawie jak rodzina. Macie czas, wypocznijcie, uzupełnijcie zapasy, róbcie co tylko chcecie. Aha i jeszcze jedno, mój pan opłaci wam pokoje w „starej karczmie” wieczorem będą gotowe

Większość skinęła głową. Zebrali swoje rzeczy i powychodzili. Część rozpoczęła dochodzenie zaraz na ulicach bogatej dzielnicy, wypytywali przechodniów czym zwracali uwagę strażników na siebie. Byliście pewni, że jeśli tak dalej pójdzie, to „jastrząb” odleci nim zdołacie cokolwiek osiągnąć.
 
__________________
Dobry Polak , to mądry i światły człowiek , otwarty na innych ludzi i inne kultury , ale też człowiek ostrożny , człowiek czujny , mający regał książek , komputer z internetem i Ak 47 na strychu <joke>
qaz jest offline