Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-07-2008, 21:53   #456
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Nathiel z radością obserwował zwierzęta czując dobrze znane sobie mrowienie w okolicach żołądka. Jego organizm wyraźnie dawał mu do zrozumienia, iż jest bardziej głodny niż jest w stanie przyznać, nawet przed samym sobą. Nie narzekał na smak suszonego mięsa i mógłby nadal się nim żywić, gdyby była taka konieczność. Skoro jednak nadarzała się okazja na to, by znów poczuć w ustach smak dziczyzny... Grzechem byłoby nie skorzystać z okazji, zwłaszcza, że solidny posiłek bardzo by im się przydał by szybciej odzyskać siły po tak ciężkiej walce i - czego się najbardziej obawiał - przed jeszcze cięższymi.

Drow uśmiechnął się nieznacznie, jakby jego niepokój osłabł. Skoro w pobliżu pojawiły się zwierzęta i to w tak znacznej ilości, można było przyjąć, iż zagrożenie ze strony nieumarłych zostało, przynajmniej tymczasowo, zażegnane. W końcu nikt tak jak one nie był wrażliwy na ich bluźnierczą wobec natury obecność. Czy jednak mogli pozwolić, by ogarnęło ich złudne poczucie bezpieczeństwa? Nathiel pokiwał głową w niemym zaprzeczeniu. Nie wiadomo jak długo tajemnicza bariera będzie ich chronić, a poza tym... nie mógł oprzeć się wrażeniu, że to, co wydarzyło się poprzedniego dnia nie było przypadkowe. Z resztą, jeśli w grę wchodziły chodzące szkielety nie mogło być chyba mowy o przypadku - zawsze był ktoś kto je sprowadził i zawsze był ku temu jakiś cel.

- Należałoby postarać się o świeże mięso, dopóki chroni nas ta... bariera - rzekł w końcu do Anzelma - Powinniśmy się posilić i ruszać w drogę. Im szybciej tym lepiej. - zamilkł na chwilę, po czym dodał - Nie podoba mi się to miejsce.

Wcale nie chodziło mu o to, że znajdują się w lesie w którym, jako mroczny elf nie czuł się zbyt dobrze. Po prostu wciąż miał przed oczami wczorajszą walkę i maszerujące przeciwko nim szkielety i to właśnie one, a może raczej ten kto powołał je do nie-życia i nasłał na nich, były źródłem jego obaw. Miał nadzieję, że pragmatyczny kapłan rozumie jego stanowisko.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline