- Teraz to ja rozumiem. – odburknął krasnolud, kiedy estalijczyk mówił.
- Spokojnie, jeszcze sam potrafię się przedstawić. – odparł, kiedy Diego skończył.
- Pani – krasnolud ukłonił się, niezgrabnie naśladując swojego większego przyjaciela. - Imię me Thalgrim Aragruz Skragnisson Gurgarng, i zaszczytem było dla mnie uratować taką damę z opresji. – nie przejął się, że Lili zagadała po estalijsku, gdyż Diego wytłumaczył mu, o czym mowa.
- I niech te szuje poża…! – chciał widocznie coś krzyknąć, ale przeszkodził mu w tym skutecznie mały karzeł, który wskoczył mu na twarz. Krasnolud padł na ziemię, rozdrabniając kilka skrzynek w drobny mak. Nastała głęboka cisza…
- Jam jest Wulryk Person – po kilku chwilach, kiedy wszystko się uspokoiło, głos zabrał odświętnie przystrojony mężczyzna, ubrany był w ciepłe kolory, jednoznacznie kojarzące się z pewnymi ludźmi za czasów imperium, gdy magia była na porządku dziennym.
- A to mój towarzysz, Pip. – karzeł, który właśnie się wgramolił na skrzynkę, również wstał i się przestawił.
- W nieciekawych czasach przyszło nam żyć… – stwierdził.
Krasnolud, który właśnie się otrzepywał, zamrugał wesoło jedynym okiem, które mu pozostało. Zniknął za kilkoma skrzynkami, i powrócił za chwilę, dzierżąc w małą beczułkę.
- Jesteśmy w…! – i nie dokończył, bo Pip znów się na niego rzucił, i znowu nastała niezręczna cisza. W pomieszczeniu rozszedł się drażniący nos zapach piwa…
Ostatnio edytowane przez Revan : 19-07-2008 o 13:44.
|