Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2008, 09:00   #105
Sinthael
 
Sinthael's Avatar
 
Reputacja: 1 Sinthael ma wspaniałą przyszłośćSinthael ma wspaniałą przyszłośćSinthael ma wspaniałą przyszłośćSinthael ma wspaniałą przyszłośćSinthael ma wspaniałą przyszłośćSinthael ma wspaniałą przyszłośćSinthael ma wspaniałą przyszłośćSinthael ma wspaniałą przyszłośćSinthael ma wspaniałą przyszłośćSinthael ma wspaniałą przyszłośćSinthael ma wspaniałą przyszłość
Szlachcic wysłany przez barona Chernina odszedł i w karczmie z powrotem zapanowała cisza przecinana co jakiś czas przez szepty i pijackie nawoływania karczmarza do swojej żony i dzieci, aby coś zrobili. Elhan siedział przy stole wygodnie rozłożony na krześle po zjedzeniu większej części kaczki. Spokój przerwało wejście nowo poznanej Rosy oraz Mary wraz z jakimś mężczyzną, którego elf widział tylko raz, zanim poszedł do pokoju z Tarą. Okazało się, że cała trójka niedawno pokonała wampira, a teraz muszą udać się do świątyni, aby nieco się podleczyć.

"Wampira?!" - elf poruszył się niespokojnie, a jego twarz przybrała kamienny wyraz - "Co, do cholery, wampiry robią w tym miasteczku? A może to oni stoją za tym wszystkim? To by nawet wiele wyjaśniało. Zabijają, żeby się pożywić, ale ten potwór... On na pewno nie wyglądał jak wampir. A jeśli to tylko iluzja?" - myśli kłębiły się w głowie wojownika. Nie mógł dojść do jednoznacznego wniosku. Widział teraz przed oczyma zbyt wiele scen, które bynajmniej nie łączyły się w spójną całość. Rosa i Mara wyszli już do świątyni pozostawiają tajemniczego mężczyznę w karczmie. Mara najwyraźniej musiała mocno oberwać skoro Rosa musiała ją podtrzymywać. Ich towarzysz miał natomiast spuchnięty, fioletowy i zakrzywiony nos. Niewątpliwie cios był mocny.

Wkrótce z góry zeszła Luna przygotowana na wyjście. Elhan oniemiał z wrażenia, gdy ją zobaczył. Ze skromnej kronikarki wyrósł dostojny i piękny łabędź. Gdy Luna była już niedaleko stołu, elf wstał z krzesła i obwieścił:
- Przykro mi, Pani, lecz dzisiaj nie możemy się udać na zamek do barona. Niebawem nastanie noc i nie możemy narażać się na takie niebezpieczeństwo, szczególnie, że nie wszyscy chcą wędrować o takiej porze po ulicach Rath. Wyruszymy jutro z samego rana. Myślę, że baron nie będzie miał nam tego za złe. Jeszcze raz przepraszam. - Elhan ukłonił się lekko i zasiadł z powrotem do stołu.

Tara znudzonym głosem wołała już swoje dzieci, aby pozamykali wszystko, gdyż noc się zbliża, a wraz z nią to co nęka Rath. W kilka minut wszystkie okna i drzwi zostały szczelnie zamknięte i zabarykadowane, lampy zapalone, po czym nastała grobowa cisza. Jeszcze chwilę dyskutowano o baronie Cherninie i minionym dniu, aż każdego zmorzył sen. Elhan ruszył w stronę pokoju, który dzielił z Blajndo i Wherkensem. Na podłodze karczmy, przy kominku do snu układał się już towarzysz Rosy, a cała rodzinka karczmarza znikała za drzwiami kuchni. Elf dotarł do swojego posłania, po czym zdjął cały osprzęt i rzucił się na swoją pryczę od razu zapadając w trans medytacyjny.

W środku nocy elf został przebudzony przez skrzypiące drzwi, które teraz stanęły otworem. Po głosie rozpoznał, że Tara przyszła na nocne odwiedziny, jednak gdy ujrzała w drzwiach Blajndo, zmieszała się i poszła do swojego łóżka.
"- Przyszła do ciebie - Zarechotał Półelf - Mam was zostawić samych czy co?."
- Ech... - mruknął elf w połowie śniąc już na jawie. W kilka sekund później pogrążył się w śnie już całkowicie.

Wojownika obudziło słońce świecące prosto w okno pokoju rażąc elf w oczy. Wstał i przetarł oczy jeszcze przeciągając się przy okazji. To była chyba pierwsza noc tutaj po której wstał całkiem wyspany. Założył na siebie zbroję. Przypiął pas z mieczem, sztyletem i innymi przedmiotami, po czym zeszedł schodami do głównego pomieszczenia karczmy i zasiadł przy jednym ze stołów.
 
Sinthael jest offline