Obóz, noc
Rejwach się w obozie uczynił na przyjazd gościa tak wdzięcznego jak pani
Dębska wdowa młoda a majętna, tedy na chwilę i obrady przerwano.
Panowie szlachta na wyścigi rzucili sie kłaniać nisko, wąsy przygładzać, ubiór poprawiać. Świadczyli też na wyprzódki o swych usługach dla niej. Chwalono też jej męstwo że jako niewiasta na wyprawę wojenna przybyła z pocztem paru ludzi, przepraszano za brak dla niewieściej kondycji wygód, posadzono jednak przy ogniu w końcu i obrady rozpoczęły sie od nowa.
Choć teraz jednak już nieco przez wzgląd na panią
Dębską mówiono oględniej i mniej nieco by na głupca nie wyjść.
I tylko strażnik na skarpie głos w obradach nie brał pilnie wypatrując by kto wojska tego nie zaskoczył.
I znów głos zabrał pan
Daniłłowicz.
- Tedy waszmościowie murów nie ma co próbować szturmem wziąć.
- No to może zrobić tak by zrobić by w nich dziura była i na zaskoczonych uderzyć. Wszyscyśmy o panu Bartłomieju Nowodworskim słyszeli bo sławny to był wojownik i Kawalerem Zakonu Maltańskiego będąc Turków bijał, jako to pod Smoleńskiem puszkę prochową uczynił i bramę nią wysadził.
- Albo faktycznie radzić jak owego psubra...- tu uderzył sie po gębie pan
Daniłłowicz, by modestii niewieściej nie urazić, choć po prawdzie pani
Dębska nie wyglądała na taką by długo czuć się urażoną -
tego znaczy chciałem powiedzieć zbója jak liszkę z jamy go wyciągnąć ?
- Jak kto co innego jeszcze mówił niech powtórzy bom przepomniał.
Pan
Władysław na wojnach to po prawdzie mało bywał, ale tyle się o owych po knajpach i szynkach nad kuflem nasłuchał, że faktycznie mógł jako żołnierz mówić.
Widząc zaś że jakaś postać ku nim idzie ozwał się jeszcze.
-
Widzę że i jakiś jeszcze gość co na żołnierza dobrego wygląda k'nam idzie. Tedy przedstaw sie panie Bracie z kim to honor ?