Pomysł trafił jak grom z nieba na Areina. Śmierdząca maść piżmowa, alchemia, kamienie grzmotów… nie znał się na alchemii, lecz może coś mógł zrobić, on lub jego „przyjaciel”.
- To jest pomysł! Być może uda nam się przejść obok nich bez walki… powiedz mi Loagheer znasz się nieco na alchemii? Znalazłem parę eliksirów i przedmiotów, które wraz z twoimi alchemicznymi zabawkami mogą okazać się bardzo przydatne. Chodźmy do pracowni byłego władcy tego miejsca i tam przygotujmy się i porozmawiajmy o moim pomyśle. Arein ruszył w kierunku komnaty, z której właśnie uciekł, był tam sprzęt, który mógł mu się przydać i to bardzo.
- Jak już wspominałem, nie znam się zbytnio na alchemii, lecz mam pomysł. Wykurzymy Girrallony z stamtąd. Wymieszamy te śmierdzące substancje z tymi lotnymi, dymnymi, a kamienie grzmotów rozproszą i uaktywnią reakcję dymną w rzuconej buteleczce. Musimy stworzyć coś na tyle śmierdzącego i drażniącego, że Girrallony rzucą się w kierunku wyjścia na powierzchnię do świeżego powietrza, będą starały się chronić samicę w ciąży, więc raczej nie ruszą w kierunku, z którego wydostaje się dym zostawiając ją samą, gdy ona będzie uciekać. Co ty na to? Nie znam się na alchemii, ale mam nadzieję, że moja wiedza o magii tajemnej i intelekt pomogą oraz twoje zdolności, ewentualnie jakieś notatki w tej pracowni. Trzeba będzie je przeszukać.
Mówiąc te słowa zaczął szperać w księgach i notatkach, słuchając uważnie co o tym sądzi gnom. Szazel w tym czasie obserwował gnoma uważnie, aby wyczuć moment, w którym mógłby gnom zaatakować jego mistrza i go ostrzec. |