Budzik zadzwonił o 6 rano dnia następnego, a Ruda wyłączyła go i chcąc, nie chcąc wstała. Przetarła zaspane oczy i ruszyła do łazienki, z zamiarem rozpoczęcia porannej higieny. Gdy już skończyła upiększanie siebie, udała się do garderoby i wzięła jedną z większych walizek. Rzuciła ją na łóżko i zaczęła pakować różne ciuchy i buty. Podeszła do komody i otworzyła szufladę, wyjmując z niej szkatułkę z biżuterią. Jak już gdzieś jechać, to tylko odpowiednio przygotowanym. Gdy skończyła pakowanie ubrała się w lekko wydekoltowaną, białą bluzkę z szerokimi rękawami i jasne dżinsy. Na nogi założyła buty na niewysokim obcasie, a na nadgarstek wsunęła złotą bransoletę. Zerknęła na zegar. 6.45. No cóż, ma jeszcze trochę czasu. Udała się do gabinetu i usiadła za biurkiem, otwierając laptopa. Szybko weszła na pocztę i napisała e-maila do starego znajomego w Berlinie z prośbą o przygotowanie dla niej sprzętu. Postanowiła jeszcze poszukać czegoś o ich celu. Wpisała w wyszukiwarce: "Cris Retson". |