Rozmowa na temat decyzji została praktycznie zakończona, gdy do sali zaczęli schodzić się niedawno poznana paladynka jakiegoś nieznanego mu bóstwa podtrzymująca miejscową paladynkę oraz jej podejrzany towarzysz. Przypominał mu jednego z wielu kolegów po fachu, z miasta, w którym dane mu było trochę pomieszkać. Ale nie wnikał w jego zawód, w końcu sam conieco w tym fachu pracował. Nie zdążył nawet się uśmiechnąć do wspomnień z tamtych czasów, gdy usłyszał o wampirze:
- Wampir?! A jednak! - pomyślał patrząc bezspośrednio w zmęczone i obolałe twarze nowo przybyłych.
- Nie jest dobrze... idę o zakład, że będzie ich tam więcej... - rzekł kręcąc głową, po czym ziewnął donośnie w ostatniej chwili zasłaniając usta dłonią.
- Dobra, na mnie już pora, piwo zrobiło swoje. - uśmiechnął się lekko. Nie miał w końcu już ochoty o tym wszystkim rozmawiać, choć historia o wampirze potwierdziła jedną z teorii. Nie bał się tych bestii, mimo iż należały do jednych z silniejszych, z którymi miał okazję dawniej walczyć. Niestety teraz nie ma u boku jego ojca, najznakomitszego ze znanych mu łowców... Na tę myśl przeszedł mu po plecach dreszcz. Przypomniały mu się kolejne dni z polowań na truposze, wszystkie te pseudo grobowce w jaskiniach i wędrujące tu i uwdzie zwłoki. Nastawił swoje kręgi szyjne jak to miał w zwyczaju, kiedy zamierzał coś zrobić, następnie podszedł do baru, położył dwie złote monety, bo czuł po prostu, że należałoby chociaż tym razem coś zapłacić. A następnie poszedł do pokoju, w którym już kimał Elhan, za nim zaraz wszedł jego zwierzęcy towarzysz:
- No nic, to dzisiaj znowu śpimy na ziemi. - rzekł szeptem do Wherkensa, który zamachał tylko ogonem. Chłopak najciszej jak tylko mógł odłożył cały swój ekwipunek obok legowiska i rozłożył się najwygodniej jak było to możliwe. Nie minęło kilka minut, gdy usłyszał pukanie do drzwi. Podniósł się leniwie i podszedł do źródła dźwięku, którym okazała się być Tara. Zdziwił się widząc ją tu teraz, jednak nie był na tyle "wypity" by nie "zajarzyć" o co jej chodziło. Ledwo odpowiedziała, że pomyliła pokoje, a ten już z wyraźnym uśmiechem spoglądał na śpiącego Wojaka, po czym odwrócił się do kobiety i spytał czy ma go obudzić. Na co ta odpowiedziała:
- Nie, nie, pomyliłam się. - wyraźnie kłamała, w czym jak było widać miała wprawę - Wybacz panie, miłej nocy.
Zmęczony Tropiciel wyłożył się na posłaniu ponownie, a leżący powyżej Elhan przewrócił się na bok, a bynajmniej takie odniósł wrażenie.
- Pewnie nie śpi.. - znowu się uśmiechnął i dodał na głos - Przyszła do ciebie, he he. - zaśmiał się krótko i cicho - Mam was zostawić samych czy co? - zapytał wciąż się uśmiechając do siebie.
- Ech... - skwitował wojownik, co dodatkowo jeszcze potwierdził szybko zasypiając.
- I wszystko jasne... - z nieznikającym z ust uśmiechem również przewrócił się na bok i kilka chwil później spał tak samo twardo.
Nazajutrz typowymi dla niego czynnościami, było wykonanie wszystkich porannch zadań związanych z toaletą, zebranie sprzętu i zasiadnięcie przy stole, w oczekiwaniu na śniadanie i resztę grupy. Kufel czegoś do picia, oraz świeże pieczywo ze smażonymi jajkami było wszystkim o czym teraz marzył, co też wcinał zawsze tak, że aż mu się uszy trzęsły.
__________________ <PEACE> |