Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-07-2008, 15:07   #110
Thanthien Deadwhite
 
Thanthien Deadwhite's Avatar
 
Reputacja: 1 Thanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumny
Czarodziej wszedł do swojego pokoju i zamknął drzwi. Zaczął się szykować do snu. Był już zmęczony, dlatego rad był, gdy jego towarzysze przychylili się do pomysłu o odwiedzeniu Barona rano. Ciekawe - pomyślał, gdy zaczął się obmywać wodą z miednicy - słuchają mnie, bo mądrze gadam, czy też tylko, dlatego, że jestem magiem? Przekleństwo Czarodzieja. Czarodzieje zawsze wykorzystują ludzi do swoich celów. Ciekawe, czy ja już jestem tego przykładem.

Po obmyciu się pomodlił się szybko do Mystry i położył na łóżku. Myśli leniwie kręciły się po jego głowie. Miał wrażenie, że dzieje się tutaj coś naprawdę dziwnego. Gdy dowiedział się, że Mara i Rosa wraz z tym mężczyzną pokonały wampira, w Iluzjoniście obudziły się złe przeczucia a także wspomnienia. Był praktycznie pewien, że ten nieumarły, który zginął dziś w magazynie nie jest tym samym przeciwnikiem, który zaatakował grupę w ratuszu. Tamten wróg był sprytny i potężny. Mag wątpił, że gdyby ten, który przygotował "niespodziankę" dla jego i towarzyszy, był tym samym, spotkanym przez paladynki w magazynie, to dałby się pokonać tak "łatwo". Wampiry. Silne, przebiegłe, zwinne i cholernie trudne do pokonania. Gdyby okazało się, że w Rath jest ich więcej, to grupa miałaby nie małe problemy. Tylko jednego nieumarłego, Siabo lękał się bardziej. Licza. Ciarki przeszły po plecach szpiega. Może powinienem wezwać już na pomoc kilku przyjaciół? Jeśli to wampiry są odpowiedzialne za nieszczęścia w Rath to mogą one posiadać tutaj już nie małe wpływy i środki, a także ogromną potęgę. Możemy nie dać sobie rady.

Laumee Harr w końcu usnął pogrążony w myślach. W nocy miał kilka dziwnych snów. Widział swą siostrę Ishvin i swą żonę Carmilę. Widział swoją dawną drużynę a w niej zdrajczynie Kynadię. Na koniec zobaczył siebie leżącego w łóżku. Jakaś postać wyłoniła się z cienia. Cała ubrana na czarno trzymała w dłoni srebrny sztylet. Siabo usłyszał drwiący chichot.

Obudził się zlany potem i w dalszym ciągu słyszał chichot. Tylko tym razem było to coś innego. Poczuł zapach kwiatów. Po chwili Zora przytuliła się do niego i szepnęła:
- Zrób ze mnie swoją uczennicę.

Czarodziej nagle się uspokoił. Jego bijące serce zaczęło zwalniać swój szaleńczy rytm, gdy uświadomił sobie, że to nie wróg. Zora przytuliła się do niego i Siabo poczuł ogromne podniecenie i jednocześnie pragnienie. Przytulił ją mocno i spojrzał w jej zielone oczy. Czuł zapach kwiatów, widział, jaka dziewczyna jest śliczna a do tego, jaka kusząca. Kusi mnie i nawet nie wie, że to robi. Na Mystrę jak mam się opanować? Jego ręka gładziła jej talię i zsuwała się powoli niżej. Mag zdawał sobie sprawę, jaką delikatną skórę ma Zora, jakie kuszące ciało. Pragnął jej teraz ponad wszystko. Pragnął ją całować i pieścić.

Nagle jednak jego ręka się zatrzymała nim było za późno. Nie mogę jej skrzywdzić. Nie mogę! Opanuj się! - Usta czarodzieja złożyły pocałunek na poliku rudowłosej. Usiadł na łóżku i uśmiechnął się do jego kusicielki. Popatrzył na nią i na moment zaparło mu dech w piersiach. Zobaczył ją całą, ubraną tylko w cienką koszulę nocną. Zaczął chłonąć ten cudowny widok całym sobą.
Dziewczyna pociągnęła go za rękę i znowu się do niego przytuliła. Mag wiedział, że musi odpocząć, ale mimo to bardzo mu się podobało to, że jest teraz razem z córką Milvala.

-Wiesz, jakby Twój tata się dowiedział, że tu jesteś to by mnie nabił na pal - szepnął Siabo z uśmiechem. - Mówisz, że chcesz być moją uczennicą? To pozwól, że sprawdzę czy się nadajesz, dobrze? - spojrzał w jej oczy i się podniósł. Podszedł do sakiewki na komponenty i wyciągnął z niej kawałek miedzianego pręta. Odwrócił się do Zory i zobaczył, że ona mu się przypatruje. Uśmiechnął się, przeczesał włosy ręką i usiadł koło dziewczyny.

- Dobrze moja kandydatko na uczennicę. Splotę teraz zaklęcie, które pozwoli mi ocenić czy nadajesz się na maga. Musisz otworzyć na mnie umysł. Musisz mi pozwolić wślizgnąć się moimi myślami do Twych. Mógłbym oczywiście zrobić to na silę nawet jakbyś chciała blokować, ale po co? Magia to nie zabawka. Musisz to zapamiętać. Magia służy rzeczom ważnym. Po co próbować przełamywać Twą blokadę skoro można tego uniknąć. Otwórz umysł. I nie denerwuj się. Nie zaboli. Zapewne nawet nic nie poczujesz. - wytłumaczył jej wszystko spokojnie. Ona tylko kiwała głową i się uśmiechała. Chciała o coś zapytać, przynajmniej tak wyglądało, ale mag zaczął już rzucać czar. Kilka gestów i parę dziwnych słów. Siabo mówił cicho i spokojnie. Po chwili spojrzał na Zorę. Jej wielkie, zielone oczy były szeroko otwarte. Ciekawość, z jaką obserwowała czarodzieja sprawiła, że ten poczuł się niezwykle. Spoglądał na nią i zaczął ją badać. Trochę to trwało więc powiedział - Jak widzisz efekty zaklęć rzadko kiedy są spektakularne. Zazwyczaj - przerwał na moment. Spojrzał na Zorę i szczerze się do niej uśmiechnął. Był, bowiem zaskoczony faktem jej inteligencji. Była ona większa niż u większości ludzi, jakich spotkał. Spotkał kiedyś nawet Czarodzieja, który, co tu nie mówić, był od niej głupszy. Fakt, ze wielu magów czy nawet wojowników miało większa siłę mentalną, ale to byli doświadczeni i o wiele starsi ludzi od Zory. Przez chwilę się zastanawiał, czy aby on sam nie miał mniejszej siły umysłu w jej wieku.
- Czy coś się stało - zapytała zaniepokojona Zora wyrywając Laumee Harra z myśli. Uśmiechnął się do niej jeszcze raz, chwycił ją za dłoń, spojrzał w oczy i powiedział cicho - Od dziś mogę Cię wziąć na nauki. Myślę, że będziesz doskonałą czarodziejką. Masz do tego predyspozycje. Naprawdę. - musiał skończyć gdyż dziewczyna rzuciła mu się na szyję ze słowami podzięki. On zaśmiał się i wyczytał z jej myśli coś ciekawego:

"On jest taki przystojny i miły, a teraz będzie uczył mnie magii. Może zobaczę wielki świat?

Odchylił się lekko do tyłu i powiedział do niej:
- Będziesz spełnieniem jednego z moich marzeń. Zawsze chciałem nauczać Sztuki magicznej. Będę miał najładniejszą uczennicę w Faerunie. - powiedział i pocałował ją w polik.
- Pierwsza lekcja już była. Teraz druga. Czarodziej musi się dobrze wysypiać, aby regenerować swą moc. To dotyczy także uczennicy - powiedział kładąc się na łóżku i ciągnąc za sobą swa nową podopieczną. - Zostań ze mną tej nocy - Szepnął jej na ucho. Objął ją w tali i pocałował delikatnie w czoło. - Niech Mystra czuwa nad Tobą.

Dziewczyna jeszcze przez chwilę nie spała. Czarodziej odczytał z jej myśli, że bardzo jej się podoba wizja używania mocy. Co jednak ciekawsze, bardzo jej się podobał fakt, spędzenia nocy w objęciach maga. Siabo musiał przyznać, że mimo iż miał ochotę ją pocałować, samo zaśnięcie przy niej też sprawiało mu ogromnie dużo radości.

Siabo otworzył oczy. Był rześki i wypoczęty. Spojrzał na dziewczynę, która się do niego przytulała całą noc i stwierdził, że to nie był sen. Przez chwilę gładził ją po policzku i nawet lekko pocałował. Na ostatnią czynność ona się uśmiechnęła i oddała mu pocałunek. Czarodziej spojrzał na nią i szepnął
- Spij, obudzę Cię jak będzie czas.

Delikatnie wyszedł z pod koca zostawiając śpiącą dalej Zorę na łóżku. Uklęknął przy biurku i pomodlił się do Mystry. Dziękował za nowy dzień i za magię a także prosił o ochronę dla siebie, towarzyszy a także mieszkańców Rath. Następnie poprosił by Matka Magii sprawiła, ażeby Zora wyrosła na dobrą czarodziejkę. Po modlitwie podniósł się i postanowił lekko się obmyć. Następnie wyciągnął swoje księgi zaklęć. Za oknem dopiero się rozjaśniało, więc, wiedział, że musi obudzić Zorę po przygotowaniu zaklęć, aby ta nie miała problemów z ojcem i matką.

Laumme Harr zaczął studiować księgi, rozważając przy okazji, jakie zaklęcia mogą mu się przydać. Gdy już kończył poczuł, że jakaś delikatna dłoń dotknęła jego dłoni. Spojrzał na Zorę a ona powiedziała
- Nie przeszkadzaj sobie.
Czarodziej po chwili skończył, ale przyglądał się Zorze udając, że czyta. Ona jednak dość łatwo go rozgryzła i podeszła do niego. Objęła go i delikatnie pocałowała. Czarodziejowi zakręciło się w głowie. Wargi Zory odkleiły się od niego a ona powiedziała, że idzie do siebie. Siabo uśmiechnął się lekko i odprowadził ja wzrokiem, gdy ta szybciutko uciekła z jego pokoju.

Ubrany i pełen dobrego humoru wyszedł z pokoju...
 
__________________
"Stajesz się odpowiedzialny za to co oswoiłeś" xD

"Boleść jest kamieniem szlifierskim dla silnego ducha."

Ostatnio edytowane przez Thanthien Deadwhite : 26-07-2008 o 17:22. Powód: Post MG :D
Thanthien Deadwhite jest offline