Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2008, 20:55   #114
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Z radością stwierdził, że głowa go wcale nie boli. Nos, jak zdołał stwierdzić, również był w porządku. Widocznie obrażenia, jakie doznał w walce z wampirem, okazały się bardziej widowiskowe niż poważne i porządny odpoczynek wystarczył, by zniknęły.
Dzięki temu nie musiał zdać się na umiejętności Mary lub pełne wyższości spojrzenia Rosy i jej z łaski rzucone zaklęcia lecznicze.
Świetnie sobie zdawał sprawę z niczym nie uzasadnionej niechęci, jaką żywi do niego kapłanka.
Jedna rzecz nie dawała mu spokoju... Słodkawy zapach, który coś mu przypominał...

Usiadł przecierając zaspane oczy. Jeszcze nie do końca obudzony zwinął posłanie, a potem przeciągnął się i otworzył oczy do końca.
Po prostu go zamurowało gdy ujrzał, w jakim towarzystwie spędził resztkę niezbyt spokojnej nocy. Na środku sali leżało bezgłowe ciało mężczyzny. Jego głowa spoczywała kawałek dalej. Co ciekawsze nawet z tej odległości widział, że głowa po prostu została oderwana od tułowia...

Przerażający krzyk wyrwał go z odrętwienia. Gospodyni darła się jak opętana, spoglądając na leżące zwłoki. Prawdę mówiąc wcale jej się nie dziwił, bo widok był zgoła makabryczny.

Bardzo szybko jadalnia zapełniła się pozostałymi gośćmi gospody. Stroje niektórych wskazywały na to. że ubierali się w wyjątkowym pośpiechu. Co również Yona niezbyt zdziwiło, jako że nigdy nie zdarzało się, by tyle osób budziło się równocześnie i czekało w swych pokojach na sygnał do wyjścia...

Yon niezbyt sie dziwił spojrzeniom kierowanym w jego stronę. Jakby nie było wszystko miało miejsce można by powiedzieć na jego oczach. Parę metrów od jego posłania.
Sam by wątpił w swoją niewinność... Gdyby nie to, że nie miał na sobie śladów krwi i nie był na tyle silny, by urwać komukolwiek głowę.

- Trzeba... Trzeba wezwać straż - powiedział niezbyt głośno. - I Marę Bersk.
Strażnicy i Mara stanowili zapewnienie, że nikt nie dokona samosądu...

Po straż poszedł Johan. I wyglądało na to, że niezbyt się spieszył, bo na straż nie można się było doczekać.

Yon usiadł przy jednym ze stołów. Takim, na którym nie leżał żaden kot... Siedział cierpliwie czekając na przybycie strażników. I nie starał się nie wykonywać żadnych podejrzanych ruchów.

W końcu przybyli. Strażnicy. Aremi. Mara. Rosa.

- Co zdarzyło się tej nocy? - spytał Aremi.
- Nic nie widziałem, nic nie słyszałem - powiedział Yon. Co nie do końca odpowiadało prawdzie, jako że dotyczyło tylko i wyłącznie licznych zwłok.

Zlekceważył niedowierzające spojrzenia, jakie skierowali nie niego Aremi i Mara.

- Może przejdziemy w jakieś ustronne miejsce, by nie wszyscy słyszeli to, co mam do powiedzenia. Tylko wy i ja.

Odprowadzani licznymi spojrzeniami skierowali się do kuchni.

- Miała miejsce mała randka. Nie sądzę, by miało to znaczenie, kto z kim. Potem... Potem poczułem chłód... Aurę zimna... Taką, jaka otaczają potężnych nieumarłych. Ale ona szybko minęła. Sprawdziłem zamknięcia i chwilę później zasnąłem.
- Na chwilę - dodał - bo zbudził mnie jakiś krzyk. Chyba kobiecy. Gdzieś tam na piętrze. Ale nie sprawdzałem, kto... Poza tym nie byłem pewien.
- Gdy rano się zbudziłem tamte zwłoki już były. I nie mam pojęcia, jak się tam zjawiły. I dlaczego mi nic się nie stało.
Widząc powątpiewające spojrzenie Aremiego uśmiechnął się. Nieco złośliwie.
- Masz czary... Rzuć czar prawdomówności, czy jak to się zowie, a sam się przekonasz...

Aremi spojrzał na Marę, a ta, z pewną niechęcią, skinęła głową.
Kapłan rzucił czar.
- Co możesz powiedzieć na temat zwłok w gospodzie? I o Sergorze? - spytał.
- Nic nie wiem na temat zabójstw, jakie miały miejsce tej nocy. Nie wiem, kto to zrobił - powiedział Yon. - Na temat Sergora też nic nie wiem.
- A ci nieumarli w środku nocy? - kontynuował przesłuchanie Aremi.
- Czułem ten chłód. To z pewnością byli nieumarli.

Aremi chciał jeszcze dalej wypytywać, ale Mara mu przerwała.
- To wystarczy - powiedziała.
Poczekali jeszcze moment, a gdy czar przestał działać skierowała się wraz z Yonem i Aremim do głównej sali.
- Przepraszam cię, Yon - powiedziała głośno.
Yon uśmiechnął się.
- Nie ma sprawy. Sam bym tak postąpił.
 
Kerm jest offline