W momencie przebicia napastnika czarną, magiczną macką, w którą transformowało się ramię Ronhaara, wydał on z siebie przeciągłe, ciche warknięcie. Patrzył jak rozerwane ubranie na ciele jego ofiary momentalnie przesiąka krwią, jak martwy już mężczyzna upada na ziemię, a jego kończyny, rozłożone w nienaturalny sposób, powoli odkrywają powiększającą się kałużę czerwonej cieczy. Zaczął ciężko dyszeć, po chwili zakasłał głośno i przebiegł wzrokiem po wszystkich znajdujących się w pobliżu. Spostrzegł rozwścieczonego mężczyznę, pędzącego w jego kierunku z wyciągniętym mieczem. Opuszczona macka, która od momentu wyszarpania jej z ciała martwego napastnika zwisała bezwładnie z rękawa płaszcza Ronhaara, przywodząc na myśl zwiędnięty i wyjątkowo brzydki kwiat, pomknęła błyskawicznie w stronę kolejnego człowieka, który zamierzał go zaatakować. Na samym jej końcu uformował się kanciasty owal, twardniejący z każdą sekundą. Całemu procesowi towarzyszył dziwny, cichy chrzęst. Kiedy biegnący mężczyzna znalazł się w odległości około dziesięciu metrów od Ronhaara, ten zamachnął się ramieniem z niespodziewaną siłą, kierując czarny twór na swoją lewą stronę. Stęknął cicho, nieznacznie opuszczając głowę, a sekundę potem wyprostował rękę, posyłając czarny kształt z powrotem w dzierżącego miecz napastnika.
__________________ "Podróż się przeciąga, lecz ty panuj nad sobą
Sprawdź, czy działa miecz, wracamy inną drogą" |