Wątek: Wataha
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-07-2008, 16:33   #124
hollyorc
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
A zatem do karczmy. Amadeusz, pewnym krokiem skierował się w wiadomym kierunku. Miał nosa do tego akurat konkretnego kierunku. Wino, kobiety i śpiew, zawsze go przyciągały. Nie zawsze co prawda w dokładnie takiej kolejności, jednak definitywnie w dokładnie takim zestawieniu. Nie było niczego lepszego, jak dobrze sobie wypić, pośpiewać, a gdy trafi się jakaś młódka... miło spędzić wieczór. Cóż. Amadeusz, miał zamiar zaznać radości związanego ze śpiewem, liczył na jakieś wino (choć zapewne mógł spodziewać się jedynie jakiegoś podrzędnego cienkusza). Co do kobiet. Hm... może nie tym razem. Uwaga barda w tym konkretnym przypadku została zajęta i to w pełni. Przez kogo. Przez Kiti, a jakże by inaczej. Elfka, na prośbę barda o zebranie datków pomyślała chwilę, po czym zniknęła. Pojawiła się trzymając jakiś przedmiot za plecami. Amadeusz prawie od razu wiedział co się święci. Jak? Proste. Kiti powróciła oblana rumieńcem, poza tym temperatura... Panujący na zewnątrz chłodek... hm... wyraźnie odznaczył się to tu, to tam. Amadeusz uśmiechnął się do siebie, ale tak żeby jego uśmiech był widoczny. Czy przeszkadzało mu zachowanie przyjaciółki? Nie! Wręcz przeciwnie. Z każdym wypowiedzianym zdaniem, z każdą przedsięwziętą akcją elfka imponowała mu coraz bardziej. Stawała się coraz bardziej inspirująca. Był zdecydowany pogłębiać tę inspiracje. Zastanawiał się już nad rymami stosownymi do zimnego wieczora i tego co cieszyło tak bardzo jego oczy, jednak z zamyślenia wyrwała go sama karczma.

Jakieś gbury pilnowały wejścia. Jednak czymże są jacyś tam nędzni ochroniarze, gdy naprzeciwko nim staje prawdziwy sługa Pani Poezji. Zostali przepuszczeni i to dość szybko. Mogło na to mieć wpływ to, że byli w sumie prawie tutejsi, no i byli w dużej grupie. Był tu karzeł, znaczy się interes musiał zarobić fortunę na samym piwie jakie ten był w stanie wypić. Tymniemniej bard wolał myśleć, że to dzięki temu, że on (no i ostatecznie jeszcze Lunar) służąc muzyce, staje się wejściówką dla całej ekipy.

Wnętrze zdawało się być miłe, na swój karczemny sposób. Dym był tak gęsty, że można by go ciąć mieczem (bard jednak nigdy tego nie próbował), wszędzie dookoła można było ujrzeć ludzi. Na ich twarzach mieszała się radość, szczęście i pijacki amok. Idealne wręcz miejsce na to aby zarobić parę groszy, lub zarobić w zęby. To drugie jednak nie groziło. Powodem, żeby daleko nie szukać znów mógł być krasnolud, lub chociażby Blacker. Taaaaak! Kapłanowi musiało się tu ewidentnie podobać, pomyślał z przekąsem Amadeusz i uśmiechnął się przyjaźnie do kompana.

- Czy to również, dzięki Twemu Bogu? Zapytał ironicznie i retorycznie zarazem. Uderzył mocniej w struny skinął na Lunar’a i rozpoczął swoje przedstawienie

YouTube - Survivor - Eye Of The Tiger (Techno Remix)

Cóż, jego talent był oczywisty. Ludzie bawili się coraz lepiej, na parkiecie pojawiali się co i rusz nowi amatorzy wygibasów, tudzież mniej lub bardziej skoordynowanych popisów pseudo tanecznych. Kiti biegając z bielizną w dłoniach i zgrabnie kręcąc swymi wdziękami zbierała walutę twardą. Bard z rozdrażnieniem stwierdzał, że ciężko my było się skupić na muzyce w chwilach gdy jego oczom ukazywała się postać elfki. Zbeształ się krztynę w duchu i ponownie zaszczycił plebs odrobiną swych umiejętności. Chciał ich zauroczyć odrobiną piękna. Wzruszyć, rozmarzyć i wprowadzić w stan błogości.

YouTube - LinkinPark - Numb

Tym razem nie odrywał wzroku od strun. I w żaden sposób nie dał się rozproszyć. Gdy skończył po jego policzkach spłynęły dwie perliste łzy.

Szybkim ruchem odłożył lutnię pozostawiając pole i słuchaczy Lunarowi. Podszedł pewnym krokiem do baru i poprosił o wino. Wziął głęboki łyk przynoszący ulgę zaschniętemu gardłu. Po czym obrócił się do Elfki, mrugnął do niej okiem.

- Świetnie sobie poradziłaś. Naprawdę świetnie. Myślę, że ten wieczór zapadnie niejednemu w pamięć. Noc jeszcze młoda. Zatańczysz?

Bard nie czekał na odpowiedź. Uchwycił elfkę, przywarł do niej, delikatnie objął ją prawą ręką odrobinę poniżej talii, lewą dłonią ujął jej prawą dłoń. Dłoń bladą i delikatną niczym kwiat orchidei. Złożył na niej pocałunek i rozpoczął taniec. Taniec szalony i wolny. Taniec pełen swobody i niczym nie skrępowanego szczęścia. Taniec w którym to on znalazł swe szczęście. Swą muzę? Chyba tak. W którym to ona miała zaznać czegoś czego nie czuła od dawna. Czegoś czego jak mniemał jej brakowało. Czegoś co wypełni pustkę w jej duszy.

Bard miał nadzieje, ze nie jedynie tę pustkę będzie mógł wypełnić. Ciesząc się bliskością Kiti, bard oddawał się przyjemnościom tanecznym. Fraszką dlań była klątwa, fraszką był Cunner. Była Ona, był on. Wokoło niosła się muzyka. Czyż trza było czegokolwiek więcej do szczęścia?
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline