Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-07-2008, 17:31   #189
Toho
 
Toho's Avatar
 
Reputacja: 1 Toho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znany
Jaś w nocy spał niezbyt spokojnie, może to wina braku jedzenia? W końcu był wobec ciastek mamy gąski nieufny i ich nie ruszał. A być może to zmęczenie po spotkaniu ze świnkami i mamą gąską? Sam nie wiedział co go trapiło – miotał się w tę i z powrotem, wcale nie mogąc znaleźć sobie miejsca. W końcu zdecydował się zjeść swoje ciastka – byle w brzuchu kiszki marsza nie grały. Co ma być to będzie pomyślał gryzać pierwsze ciastko.

Ciastka wbrew oczekiwaniom Jasia były super extra smaczne, na tip-top. Od pewnego czasu jechał na końcu zamyślony nie wiedzieć nad czym. Później w nocy pojawiła się tęsknota za rodzicami – brakowało mu ich obecności, ciepła i nawet marudzenia o wszystko. Nad ranem wszelkie ciemne i złe chmury Jasiowych myśli poznikały.

Jaś czuł się nieco obolały – nie nawykł do spania pod gołym niebem, ale cieszył się z tego, ze wszyscy są razem, a co ważniejsze cali i żywi. Postanowił nieco się rozruszać i żwawo wskoczył na deskę i robił kilka kółek na rozgrzewkę. Później zeskoczył poprawił nieco włosy i ubranie. O ile ubranie leżało tak jak chciał o tyle niesforne włosy sterczały niepokornym kogutem. Jaś stwierdził, że może tak zostać i poniechał walki o fryzurę.

W czasie drogi początkowo jechał nieco z tyłu – trapiło go nocne wspomnienie rodziców. Brakowało mu ich ciepła i miłości, a nawet marudzenia o oceny w szkole i jazdę na desce. W końcu zebrał się w sobie i gwiżdżąc zawadiackie „riffi-fiffi” ruszył nieco do przodu. Czas wędrówki płynął powoli, Jaś starał się zagadywać wszystkich jak się czują i co im się śniło. Sam opowiadał, że śniły mu się lody malinowe – jego ulubione – w wielkim pucharku podane z polewą i owocami – mniam pychota… nagle, podobnie jak i inne dzieci, Jaś dostrzegł coś błyszczącego na szczycie pagórka. Początkowo myślał że to może jakaś moneta, albo porzucona butelka. Gdy dotarł z innymi do celu okazało się, że to drugie jest bliższe prawdy. To był kwiat przykryty jakimś kloszem czy osłonką.
– Co to za róża i co ona tu robi? zapytał półgłosem. Podobnie jak zapewne wielu innym dzieciom i jemu przypomniał się „Mały Książę”.
– Ciekawe, kto ją tu zostawił? Jaś nachylił się nad kloszem, uczynił to ostrożnie, ponieważ nie chciał poruszyć klosza. Wydawało mu się, że usłyszał błagalne „wypuść mnie spod klosza” …
– Słuchajcie albo mnie się wydawało albo słyszałem, ja ta róża woła, żeby ją wypuścić. Też to słyszycie? zapytał stojących najbliżej niego i róży. Jaś zwrócił się z pytaniem do Misi, Ali i Kuby, którzy akurat stali najbliżej niego.
 
__________________
In vino veritas, in aqua vitae - sanitas
Toho jest offline