Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-05-2008, 20:52   #181
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Ciastko było przepyszne...
I, przynajmniej na razie, nie wywołało żadnych negatywnych skutków.
Kuba z trudem powstrzymał chęć sięgnięcia po następne... Koszyk co prawda nie był malutki i ciastek też było w nim parę, ale nie wypadało przesadzać... Dla innych też musiało starczyć...
Widząc kolejnych potencjalnych samobójców uśmiechnął się lekko.
- Na razie nikt z nas nie urósł jak sosna, ani nie zmalał... Zresztą na ciasteczkach nie było napisu "Zjedz mnie", więc chyba los Alicji nam nie groził...
O innych ewentualnych konsekwencjach, takich jak zapadnięcie w stuletni sen, wolał nie wspominać.
Spojrzał na Piotrusia, który zaczął szykować wygodne siedzisko dla Monisi.
- Proponowałbym, tak jak mówił Jaś - powiedział - iść dalej i to jak najszybciej... Zanim coś się napatoczy... - zacytował słowa kolegi. - Do wieczora jeszcze trochę czasu zostało.

Nagle roześmiał się. Widząc nieco zdziwione spojrzenia powiedział:
- Przypomniał mi się wiersz, który ułożyła moja mama... Idealnie pasuje do tych Zwariowanych Krain...

Chata Baby Jagi

Za górami, za lasami,
gdzieś na końcu świata,
stała między sosnami
piernikowa chata.
A w niej:
Baba Jaga z kotem,
wory ze srebrem,
wory ze złotem,
sroka plotkara,
sowa stara,
kruk – złe ptaszysko,
to wszystko.
Żyli sami dla siebie,
nie wadzili nikomu
i było im jak w niebie
w piernikowym domu.
Aż raz, w późnej porze,
przyszedł Jaś
ze swą siostrzyczką
i, jak w czarnym horrorze,
zmieniło się wszystko.
Baba Jaga kominem
uleciała z dymem,
nie ma sowy ni kruka
(sroka dziupli szuka),
wypędzili kota,
wzięli wory złota,
chatkę z ciasta schrupali
i powędrowali dalej.

Za lasami,
rzekami,
gdzieś,
gdzie się
kończy
ziemia,
jest las,
lecz
pod sosnami
chaty
z piernika
nie ma.


Skończył mówić, po czym ponownie się uśmiechnął, choć może nieco mniej wesoło.
- Oto przed nami nowy, wspaniały świat - wskazał ścieżkę, która niby wstążka wiła się między wzgórzami. - Chodźmy zobaczyć, co czeka nas za tymi wzgórzami.
Ruszył ścieżką. Po paru krokach obrócił się, zatrzymał i powiedział:
- No, chodźcie... Może tam - wskazał ręką kierunek - znajdziemy jakieś schronienie. Nawet jeśli ma to być chatka Baby Jagi...
 
Kerm jest offline  
Stary 20-05-2008, 17:30   #182
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
- Jesteś chyba smutna i zmęczona – powiedział Piotruś, gdy Misia odchodziła od kosza z ciastkami – może usiądziesz odpoczniesz chwilę i tak na razie stoimy w miejscu?

Chłopiec znowu zaskoczył Monikę. Był naprawdę bardzo, bardzo miły. A to przecież rzadkość u chłopaków! Nic na to jednak nie odpowiedziała, tylko obserwowała Piotra, a w oczach jej powoli zaczęły pojawiać się ciepłe gwiazdki.

- Jeśli chcesz usiąść i odpocząć to proszę – wskazał przygotowane miejsce i zaprosił dziewczynkę kolejnym uśmiechem.

- Dziękuję, jesteś naprawdę bardzo... ee... bardzo dobry dla mnie - dziewczynka zająknęła się i zarumieniła po czubek uszu; nie to chciała powiedzieć i w ostatniej chwili ugryzła się w język. Nie wiedziała jak by zareagował albo co by zrobili inni, gdyby powiedziała "jesteś naprawdę bardzo kochany".

Na szczęście (a może nieszczęście?) ową miłą scenę rzeczowo przerwał Kuba. Misia sama nie wiedziała czy mieć mu to za złe czy też nie. Spuściła więc tylko głowę i powiedziała:

- Kuba ma rację... chyba powinniśmy iść. Ale i tak okropecznie Ci dziękuję - ostatnie zdanie wypowiedziała unosząc głowę i patrząc wprost na Piotrusia roziskrzonymi oczami.

Gdy już ruszyli, a Kuba opowiedział im wierszyk, Monika słuchała z zaciekawieniem.

- Wiesz co? Musiałeś mieć bardzo fajną mamę - powiedziała i ostatecznie uznała, że nie będzie miała chłopcu nic za złe.

Sama jednak nawet nie zorientowała się, że użyła czasu przeszłego, a przyszło jej to tak naturalnie, jakby całe ich normalne życie było dawno za nimi i nigdy miało już nie powrócić...
 
Milly jest offline  
Stary 07-06-2008, 13:42   #183
Adr
RPG - Ogólnie
 
Adr's Avatar
 
Reputacja: 1 Adr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputację
Piotruś Czarny


- Dziękuję, jesteś naprawdę bardzo... ee... bardzo dobry dla mnie – odpowiedziała dziewczynka. A rumieniec jaki po chwili ogarnął jej twarz był pełen uroku jak wschodzące słońce zwiastujące nowy dzień.

Piotrek zorientował się, że Misia była troszkę zawstydzona jego propozycją, ale nie przeszkadzało mu to wcale. Chłopiec uśmiechnął się po raz kolejny mrużąc oczy i podrapał się po brodzie. Nic nie mówił nic tylko przyglądał się dziewczynce.

„Może to jest właśnie to magiczne działanie ciastka. Może bez zjedzenia tego ciastka nie dostrzegłbym, że Misia jest smutna i jakby zmęczona.” – Piotruś zaczął sobie tłumaczyć w myślach swoje zachowanie.

Chwilę potem Kuba skupił na sobie uwagę grupy i zaproponował, aby ruszać w dalszą drogę. Piotrek schował ręce głęboko w kieszeniach spodni i wodził wzrokiem po pozostałych dzieciach. Misia przyznała Kubie rację i poparła jego propozycję.

„- Ale i tak okropecznie Ci dziękuję” – zwróciła się do Piotrka i obdarzyła go przenikliwym spojrzeniem.

- Dobrze chodźmy – zgodził się Piotrek podnosząc z ziemi rozłożoną bluzę.

Chwile potem ruszył w ślad za Kubą, który zaczął mówić wiersz.

Nagle jakiś dziwny instynkt kazał sięgnąć chłopcu do kieszeni. Wyciągnął stamtąd chwilowo zapomniany przedmiot, który wydawał się być kokonem jakiegoś owada. Piotruś przyglądał mu się uważnie wyczuwając w nim oznaki utajonego życia. Dostrzegł również że kokon zmienił barwę i stał się jakby bardziej przejrzysty. Przez chwilę nawet wydawało się mu, że dziwnie pociągający obiekt obserwacji poruszył się nieznacznie.

Piotrek był coraz bardziej zafascynowany swoim znaleziskiem. A nieokreśloność tego co jest w środku pobudzała ciekawość i wyobraźnię chłopca. Szczególnie interesująca wydawała się świadomość stawania się i przetwarzania we wnętrzu kokonu.

„Ciekawe co z tego się wyłoni skoro jestem w tak dziwnej krainie. Może będzie to coś przyjaznego, a może coś co będzie niebezpieczne?” – rozpatrywał w myślach.

Niepewność otworzyła drogę dla przeczuć i intuicji. Chwilę później na kokon padł promień światła, który odsłonił przed chłopcem zarys czegoś na kształt skrzydeł. Jednak mimo tego wnętrze nadal fascynowało i stanowiło tajemnicę. Pozostało tylko niecierpliwe oczekiwanie, aż coś się wydarzy.
 

Ostatnio edytowane przez Adr : 07-06-2008 o 15:18.
Adr jest offline  
Stary 17-07-2008, 01:11   #184
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
Rozdział dwudziesty
W którym jest i gwiazdka, i kwiatek, i chłopczyk.
[media]http://schlaufox.googlepages.com/Track05.mp3[/media]

- Gwiazdko, gwiazdko naucz mnie lśnić...

Młody, rozmarzony głos wzniósł się ponad korony drzew i rozpłynął pod kopułą rozgwieżdżonego nieba. Chłopiec, który wypowiedział te słowa, siedział na niewielkim pagórku pośród z rzadka rozrzuconych brzóz. Objął rękoma nogi, a brodę wsparł na kolanach. Nieruchomymi oczyma wpatrywał się w samotną, złocistą gwiazdkę wspinającą się pracowicie po nieboskłonie. Jego zamyślona twarz wyrażała niepowstrzymaną tęsknotę.

- Naucz mnie tak lśnić, by mnie dojrzała, skoro ja nie mogę jej odnaleźć.

Uniósł dłoń i odgarnął z czoła czarne włosy. Blask gwiazd zamigotał w jego oczach. Zimny wiatr zaszumiał wśród koron drzew. Chłopiec wzdrygnął się i mimowolnie skulił. Zebrał razem poły granatowego płaszcza. Niewiele pomogło, mimo to wciąż wpatrywał się intensywnie w iskierkę światła zamrożoną w czerni nieba.

- Nie rozumiem ludzi. Wolą powiedzieć, że wzgórze jest zbyt strome, i mówić wciąż o tym, choć nigdy nie próbowali osiągnąć szczytu.

Chłopiec wstał, nie chcą zupełnie skostnieć z zimna. Chuchnął w dłonie, gdy nagle jego uwagę coś przykuło. Niewielki kwiatek wyrosły pod jedną z brzóz:

- Zamarzniesz tutaj, moja piękna.

***

Ta noc była dość chłodna. Dzieci przespały ją przytulone do siebie. Nie znaczy to, ze tak się kładły spać. Wszak wstyd im na to nie pozwolił. Misia wciąż pamiętała, jak bliska była nazwania Piotrusia „kochanym”. Piotruś wciąż zastanawiał się, czemu dziewczynka tak się zarumieniła. Kuba nie potrafił myśleć o niczym innym jak przetrwaniu w Lesie, a Michaś o swoim kalectwie, Kubie, Alci... Pozostali również byli pochłonięci swoimi problemami. Posileni ciasteczkami Mamy Gąski, nie czuli głodu, toteż szybko zasnęli na miękkim kobiercu z mchu i trawy. Delikatny wiatr utulił ich do snu, a woń leśnych kwiatów uczyniła wieczór tajemniczym i czarownym. A potem zrobiło się zimno. Przez sen się skupili w gromadę i w swoim cieple dotrwali do ranka.

Pierwszy przebudził się Kuba, przytulony z jednej strony do Stasia a z drugiej do Misi zerwał się na równe nogi, czując zażenowanie. Potem zaczął się przechadzać po polanie, podgwizdując wesoło pod nosem, choć wcale mu nie było do śmiechu. O szare, stalowe chmury zniknęły. Na niebie unosiły się nieliczne kłębiaste baranki, a słońce, jeszcze nieśmiało, wychyliło się zza koron drzew. Pozostali też zaczęli się budzić. Jakby zawstydzeni, bez słowa poprawiali swoje ubrania, nie patrząc pozostałym w oczy.

Nastał drugi dzień ich wędrówki.

***

Szlak prowadził początkowo jak i dzień wcześniej przez gęsty matecznik. Ponury i niepokojący. Jedna blisko południa las zaczął rzednieć. Coraz częściej promienie słoneczne przebijały przez listowie. Stare dęby i olchy ustąpiły brzozom i jarzębinom, zniknęły cierniste krzewy. Coraz częściej droga prowadziła przez rozległe polany. Zrobiło się dość ciepło, lecz nie upalnie. Ot tak w sam raz. Słońce było już w zenicie, okolone promykami wesoło uśmiechało się do wędrujących dzieci.



Trakt to wspinał się na łagodne wzgórza, to schodził z nich, to wreszcie meandrował między nimi. O dziwo dzieci nie czuły się zmęczone. Wrócił animusz, choć w zasadzie nie wiedzieli, gdzie wędrują, poczuli, ze ich wędrówka ma jakiś sens. Nagle dostrzegły coś na szczycie porośniętego brzozami pagórka, kilkanaście metrów od nich. Coś od czego odbiły się promienie słoneczka. Podeszli bliżej. To był kwiatek, który ktoś nakrył szklanym kloszem, jakby chcąc ochronić od warunków zewnętrznych.
 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu


kitsune jest offline  
Stary 17-07-2008, 12:35   #185
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Chatki żadnej nie było.
Mech zachęcał swoją miękkością, przyjemnie było usiąść na chwilkę, przestać myśleć o kłopotach...
"Chociaż trzeba by wstać... Ktoś powinien pilnować... Już wsta..."
Znużona myśl zatrzymała się w połowie drogi

Kuba otworzył oczy.
I natychmiast zerwał się na równe nogi.
Nie potrafił sobie przypomnieć, kiedy zapadł w sen, ale z pewnością nie zasypiał przytulony do Misi... W żadnym wypadku nie zamierzał tak spać. Obojętnie, czy byłaby to Misia, czy jakakolwiek inna dziewczyna. To było takie... nienaturalne...
Do chłopaków też nie zamierzał się tulić. Nawet w nocy.
I to, że inni też leżeli przytulani do siebie wcale go nie tłumaczyło. Poza tym - to przecież on powinien spać z brzegu, a nie kraść innym ciepło...

Zrobił kilka kroków na bok i machając rękami w ramach rozgrzewającej, porannej gimnastyki zaczął pogwizdywać wesołą melodyjkę. Po paru taktach przerwał... Z pewnym opóźnieniem zorientował się, jaką melodię podsunął mu złośliwy los. Zdecydowanie nie wypadało gwizdać "Były sobie świnki trzy!"... Na szczęście wszyscy jeszcze spali i nikt nie spojrzał na niego pełnym wyrzutu wzrokiem...

Zrobił jeszcze do kompletu kilka podskoków, a potem rozejrzał sie dokoła.
Las pozostał bez zmian, ale za to niebo... Wyglądało na to, że ponure, szare chmury w nocy postanowiły komu innemu zatruwać życie. Bieluśkie bałwanki, choć nieliczne, wyglądały na błękitnym niebie przeuroczo.

- Jak dobrze wstać, skoro świt(*) - powiedział cichutko. Nie miał zamiaru nikogo budzić, nawet po to, by powitali wstające słońce.
- Dzień dobry, słoneczko - pomachał w stronę złotej tarczy słonecznej, nieśmiało wyglądającej zza wierzchołków drzew.


Malutki promyczek przystanął na chwilę na wyciągniętej w stronę słońca dłoni. Z zaciekawieniem spojrzał na chłopca i pokręcił z niedowierzaniem głową. Widać nie spodziewał się takiego zachowania po pełnym realizmu, nader twardo stąpającym po ziemi Kubie.
Wreszcie uśmiechnął się i skłonił na powitanie głowę, a gdy Kuba odpowiedział równie szczerym uśmiechem promyk zachichotał i strzelił palcami. I zniknął.
Oczy Kuby zapłonęły złotem, a świat stał się kolorowy, jak odbicie rzeczywistości w mydlanej bańce.


Po chwili wszystko zniknęło.
Kuba zamrugał, a potem westchnął z żalem.

"Przydałby sie jakiś strumyk" - pomyślał wracając do rzeczywistości.
Romantyczne drugie "ja" schowało się gdzieś bardzo głęboko. W Paskudnych Krainach nie było miejsca na takie sentymenty. I zachwycanie się widoczkami...

Spojrzał na pozostałe dzieci.
Powoli otwierały oczy. Z pewnym niedowierzaniem spoglądały na sąsiadów. Wstawały z minami nieco niewyraźnymi, jakby zawstydzone...

- Dzień dobry - powiedział Kuba, gdy już wszyscy wyrwali się z objęć Morfeusza. - Piękny dzień się budzi, będzie się przyjemnie wędrowało...
- Ale najpierw, skoro nikomu nie wyrosły ośle uszy
- zażartował - ani ogon, proponowałbym poczęstować się ciasteczkami. - Wskazał na koszyk. - Parę ich jeszcze zostało.

Kto chciał, ten zabrał się do jedzenia.
Przez noc ciastka nie straciły nic ze swego smaku. Przynajmniej według Kuby...
Inni też tak chyba myśleli, bo po skończonym posiłku na dnie koszyka zostały samotne dwa ciasteczka.
A po śniadaniu ruszyli dalej...

Otoczenie stawało się coraz przyjemniejsze - ciemny las zaczął się przerzedzać, jakby maleć... Wysokie drzewa, spoglądające na wędrujących ponurymi, ciemnymi oczami dziupli jakby odsunęły się nieco od ścieżki. Zrobiło ich się nieco mniej. Całkiem jakby grupka dzieci powoli wydostawała się z Ponurego Lasu.
Pojawiające sie coraz częściej smukłe brzozy wglądały o wiele sympatyczniej niż ich posępni krewniacy, dęby. Krzewy, wystawiające długie ciernie i złośliwie czepiające się nieostrożnych nóg i rąk również zostały gdzieś daleko z tyłu.

Słońce przyjemnie grzało, uśmiechając się do całego świata. Wesołe promyki figlowały między liśćmi brzóz i jarzębin, bawiły się w berka na coraz częściej pojawiających się polanach.
Kuba od czasu do czasu rozglądał się, czy nie zobaczy gdzieś znajomego promyczka. Przez moment zdawało mu się, że mały figlarz przysiadł na daszku jego czapki, ale nie był tego pewien. Promyczki były do siebie bardzo podobne.

Widząc mostek położony nad przecinającym ścieżkę strumykiem Kuba zatrzymał się na moment.


Rozejrzał się dokoła. Teoretycznie mógł tu siedzieć jakiś troll. Albo wodnik...
Na szczęście żaden z takich stworów nie czaił się pod mostkiem ani w sitowiu. Jedynie mała żabka zakumkała na widok Kuby i czym prędzej skoczyła do krystalicznie czystej wody.


"Widocznie nie chciała być całowana" - pomyślał rozbawiony Kuba.
Podszedł do mostka i tupnął z całej siły sprawdzając wytrzymałość desek. Mostek zatrząsł się, posypało się trochę kurzu.
- Solidna robota - powiedział Kuba i ruszył jako pierwszy.
- Zrobimy mały postój? - spytał, gdy już znaleźli się na drugim brzegu.

Ruszyli dalej.
Droga, ścieżka prawdę mówiąc, wiła się między wzgórzami, przypominającymi Kubie Bieszczady.
Chłopak skrzywił się nieco. Wędrówka była bardzo przyjemna, nawet się zbytnio nie zmęczył, ale mimo wszystko wolałby wędrować po "prawdziwych" górach. Tak, jak to miał w planach wakacyjnych.
A teraz nie był pewien, czy czasem planów owych nie trzeba będzie odłożyć na święty nigdy...

Blask słońca, odbity od jakiegoś szklanego przedmiotu, wyrwał go z niezbyt wesołych rozmyślań.
A to, co ujrzeli pod brzozą, wydało mu się dziwnie znajome...
"W maleńkiej róży kochał się"(**) - przemknęło mu przez głowę.

Kuba podszedł do róży, przyklęknął i uniósł szklany klosz.
- Dzień dobry, różyczko - powiedział. - Mogłabyś nam powiedzieć, dokąd poszedł Mały Książę? - spytał.


-----------------
(*) "Radość o poranku", słowa: Jonasz Kofta
(**) "Mały Książę", słowa: Krzysztof Dzikowski
 
Kerm jest offline  
Stary 20-07-2008, 18:38   #186
Adr
RPG - Ogólnie
 
Adr's Avatar
 
Reputacja: 1 Adr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputację
Piotruś Czarny


Dzieci usadowiły się na ziemi z zamiarem, aby chwilę odpocząć. Znużenie i zmęczenie wędrówką spłynęło na dzieci niczym bezszelestna fala szarości, która spadła na las wraz z zachodem słońca.

Piotruś przyglądał się zmęczonej Monice. Zrobił kilka kroków w jej stronę. Przez chwilę przystanął i zawahał się. Jednak niepewność trwała tylko chwilkę. Chłopiec podszedł do Misi i pomógł jej wygodnie usiąść. Sam usiadł tuż obok niej i zaczęli rozmawiać. Po kilku minutach rozmowy Piotrek zaproponował, że opowie jej pewną historię, którą czytała mu kiedyś jego mama. Misia zgodziła się wysłuchać opowieści i chłopiec zaczął układać w słowa to co pamiętał jak przez mgłę.

„W pewną ciepłą, księżycową noc mądry, dobry Stwórca przyglądał się światu. Zachwycał się kwiatem lotosu, który delikatnie poruszał się kołysany nocnym powiewem. Listki lotosu otwarły się właśnie pod wpływem srebrnego księżycowego światła.



- Nie ma między ludźmi nic równie pięknego – westchnął Stwórca i zamyślił się głęboko. -Stworzę istotę, która będzie tym między ludźmi czym lotus między kwiatami. Niechaj się stanie radość ludziom i ziemi.

- Lotusie powstań jako żywa dziewica i stań przy mnie – rzekł stwórca.

Początkowo Piotrek opowiadał normalnym głosem. Dopiero przy słowach stwórcy podniósł nieznacznie głos, aby podkreślić znaczenie tego zdania. Dostrzegł jak rozszerzyły się i zabłysły oczy dziewczynki. Misia słuchała uważnie, wiec chłopiec kontynuował opowieść.

Noc zadrżała i rozjaśniła się, księżyc zabłysnął mocniej. I czar spełnił się. Przed stwórcą stanął lotus w dziewczęcej postaci.

- Byłaś kwiatem jeziora, bądź odtąd kwiatem myśli mojej i przemów! – rzekł stwórca.

- Panie! Zmieniłeś mnie w żywą istotę – szeptała dziewczyna tak cichutko jak szemrzą białe płatki lotosu całowane letnim powiewem – Gdzie mi rozkażesz zamieszkać? Gdy byłam kwiatem, drżałam i tuliłam listki za każdym tchnieniem wiatru. Bałam się ciężkich dżdżów i burzy, bałam się grzmotów i błyskawic, bałam się także palących promieni słońca. Panie kazałeś mi być wcieleniem lotosu i zachowałam dawną naturę. Teraz boję się ziemi i wszystkiego co na niej się znajduje. Gdzie mi rozkażesz zamieszkać? – powtórzyła dziewczyna drżącym głosem.

- Może chcesz żyć na szczytach gór?
- Tam śniegi i zimno. Panie, boję się.

- Może zbuduję ci pałac z kryształu na dnie jeziora?
- W głębinach żyją węże i inne potwory. Panie, boję się.

- A może zechcesz mieszkać na niezmierzonych stepach?
- Wichry i burze tratują stepy na kształt dzikich stad. Panie, boję się.

- Co mam z tobą uczynić kwiecie wcielony? Może zechcesz zamieszkać pieczarę, w której żyją pustelnicy oddaleni od zagrożeń i pokus świata?
- W pieczarze czai się ciemność. Panie, boję się.

Kiedy Piotrek wypowiadał kwestie spersonifikowanego lotosu ściszał głos, aby nie przeszkadzać innym dzieciom, które właśnie zasypiały. Monisia musiała zbliżyć się do Piotrka, aby usłyszeć niektóre kwestie. Po kilkunastu chwilach chłopiec szeptał kolejne słowa opowieści prosto do ucha małej dziewczynki.

Stwórca popadł w zadumę, a dziewczyna stała zlękniona i drżąca z zimna. Tymczasem niebo na wschodzie pojaśniało i zorza poranka zaczęła rozświetlać ziemię. Słychać było głosy ptaków i innych zwierząt witających nowy dzień. Wśród tych różnorakich głosów wyróżniał się ludzki śpiew spleciony z dźwiękami drgających strun.

Stwórca obudził się z zamyślenia i rzekł: - To Poeta wita śpiewem wschód słońca.

Po kilku chwilach nadszedł Poeta. A ujrzawszy lotus w kobiecej postaci przestał grać, zamilkł i stał oniemiały.

- Zbudź się Poeto i przemów – rozkazał Stwórca.
- KOCHAM – rzekł Poeta, bo było to jedyne słowo, które pamiętał i potrafił wypowiedzieć.

Stwórca uśmiechnął się zadowolony:
- Dziewczyno znalazłem dla ciebie godne miejsce. Zamieszkaj w sercu Poety.
- KOCHAM – powtórzył oniemiały Poeta.

Wola potężnego stwórcy zaczęła popychać dziewczynę ku sercu Poety, które stało się przejrzyste niczym kryształ. Lotus wstępowała w przeznaczony sobie przybytek. Nagle gdy głębiej wejrzała w serce Poety twarz jej pobladła i strach ją ogarnął.

Mała główka dziewczynki coraz częściej opierała się o ramię Piotrka. W półprzymkniętych oczach Misi czaił się tajemniczy, senny odblask. Piotrek ciągnął dalej opowieść.

- Kwiecie wcielony – spytał Stwórca – czy boisz się serca poety?
- O Panie w tym jednym sercu ujrzałam śnieżne szczyty gór, głębiny wód pełne dziwnych istot, step z wichrami i burzą oraz ciemną pieczarę z dala od świata. Panie, znowu boję się.

- Uspokój się – rzekł stwórca. – Jeśli w sercu Poety leżą samotne śniegi, bądź ciepłym tchnieniem wiosny, który je stopi. Jeśli jest głębia wodna, bądź perłą w tej głębi. Jeśli jest pustka stepu, posiej w niej kwiaty szczęścia. Jeśli jest mroczna głębia pieczary, bądź promieniem słońca rozpędzającym ciemności…

Poeta nagle odzyskał głos i dodał:
- I bądź błogosławiona!”

Gdy chłopiec wypowiedział ostatnie słowa zorientował się, że ciepła główka dziewczynki leży na jego piersi. Chwilę później powieki Piotrusia zaczęły niemiłosiernie ciążyć. Ogarnęła go senność, której się nie spodziewał. Piotruś coraz słabiej reagował na bodźce otoczenia. Zmęczenie osaczyło go ze wszystkich stron i wyraźnie spychało go w stronę snu. Uszczypnął się kilka razy oby odpędzić od siebie sen. Oczy kleiły mu się, powieki opadały nieuchronnie jak jesienne liście.

Postanowił złapać głęboki, chłodny oddech i wciągnąć w płuca małą cząstkę nocy. Na nic się to zdało. Wszechogarniający sen chwytał chłopca w objęcia jednak Chłopiec raz po raz wyswobadzał się z tych lepkich ramion snu i spoglądał na resztę śpiących dzieciaków. Piotruś ziewnął po raz ostatni i zamknął oczy. Zasnął.

* Opowieść Piotrka jest parafrazą legendy indyjskiej opracowanej przez Henryka Sienkiewicza pt. „Bądź błogosławiona”.

****

Kiedy Piotrek przebudził się czuć było jeszcze chłód poranka. Kuba był już na nogach i wykonywał jakieś dziwne gesty rękami. Chyba to poranna gimnastyka. Piotrek podniósł delikatnie głowę Misi i podsunął pod nią swoją zwiniętą kurtkę. Wstał i rozejrzał się po lesie.

„Przydałby się coś do jedzenia. Może rozejrzę się po okolicy.” – postanowił chłopiec. Planował wejść w gęsty las, ale większość dzieci wstała już i szykowała się do wędrówki.

„Trzeba ruszać” - powiedział sam do siebie. Zrezygnował z wycieczki w las i ruszył wraz z innym dzieciakami przed siebie. Piotrek coraz lepiej i pewniej czuł się wśród nowych znajomych. W czasie wędrówki przyglądał się Kubie, który prowadził całą grupę dzieciaków, pogadał chwilę z Stasiem o leśnych zwierzętach, z Jasiem o jego desce i poczęstował uśmiechem małą Alusię. Jednak mimo tego, że rozmawiał ze wszystkimi dziećmi cały czas myślał tylko o Misi. Kiedy przechodzili przez mostek Piotrek zagadnął do niej:

- Jak się czujesz? – zapytał dziewczynkę i po tych słowach uśmiechnął się. Nagle odkrył, że nigdy nie uśmiechał się tak często jak teraz. Uśmiech stawał się teraz jego naturalnym wyrazem twarzy.
 

Ostatnio edytowane przez Adr : 20-07-2008 o 18:51.
Adr jest offline  
Stary 20-07-2008, 23:16   #187
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Ptaków śpiew
Dzwonków brzdęk
Serce me
Rozczula wdzięk
Co się tli
W czystości tej
Bardzo chcę
Sięgnąć głosem jej
Niestety lecz
Moc uczuć mych
Zbyt mała jest
By...


Księżniczka westchnęła ciężko, spoglądając gdzieś hen przed siebie tęsknym wzrokiem. Tak bardzo chciała znaleźć słowa, by opisać to, co w jej wnętrzu tkwiło niczym malutki, niewidzialny cierń. Może wtedy zrozumiałaby tę pustkę, która ją czasem ogarniała...

- Księżniczko...

Odwróciła się z przestrachem, choć przecież nie miała się czego bać. Była księżniczką, jej przeznaczeniem było żyć długo i szczęśliwie. Skąd więc brał się ten uścisk w sercu?

- Księżniczko, czy wszystko w porządku?

Wierzchem dłoni otarła łzę, która zdradliwie wymknęła się spod powieki, następnie zaś uśmiechnęła jak tylko potrafiła najserdeczniej. Koteczek nie zasługiwał na to, by go martwić czymkolwiek. Był dla niej taki dobry, no i piękny w zdobionym surducie oraz wysokim cylindrze.



- Wszystko w porządku Baronie Koteczku, tak się tylko rozmarzyłam.

- Zwykle marzy się o przyjemnych rzeczach, a ty Księżniczko płakałaś...


Smutne, bursztynowe oczy o pionowych źrenicach wpatrywały się w nią z uwagą. Jak mogła coś zataić przed swym największym, najwierniejszym przyjacielem? Oparła się z wdziękiem o balustradę wieżyczki, z której podziwiała widok na zieloną krainę.

- Dałeś mi wszystko Koteczku. – mówiła pięknym, delikatnym głosem - Mam swój zamek, białego rumaka, ptaszki, które rano śpiewają ze mną, by przywitać dzień... Ty sam jesteś moim księciem, a to jest moja bajka. Jestem szczęśliwa i... tylko czasami... wydaje mi się, że moje miejsce jest gdzieś indziej.

Błękitne oczęta spojrzały z rozmarzeniem w górę, a czyste niebo odbiło się w tafli ich tęczówek. Spoglądając gdzieś wysoko, księżniczka pozwoliła by pieśń sama popłynęła z jej ust i ubrała się w słowa.

Pewnego razu, nie umiem sobie przypomnieć
Byłam, dawno temu, kimś zupełnie innym...*


[media]http://www.youtube.com/v/9hVzoALvBRQ&hl=pl&fs=1[/media]

Ledwie skończyła piosenkę swego serca, gdy poczuła, jak silne ramiona obejmują ją. Ciepła, przyjemna sierść otarła się o jej policzek.

- To minie, kochana... najukochańsza Księżniczko. To minie.

***

Alcia podniosła się ciężko i ziewnęła szeroko. Nie bardzo jeszcze potrafiąc otrząsnąć się z resztek snu, powiodła nieprzytomnym wzrokiem wokół siebie. Inne dzieci powoli się budziły, choć śpiący obok niej Michaś i Kotecek wciąż smacznie chrapali.

Dziewczynka wstała ze swego miejsca i nieudolnie starała wygładzić ubranko oraz założyć to, które zdjęła, żeby wygodniej jej się spało. Nigdy przedtem nie ubierała się sama, ale że była sprytna, metodą prób i błędów wreszcie naciągnęła na siebie bluzę, a nawet spięła włoski w dwa, krzywe kucyki.
Była naprawdę dumna, toteż wyszczerzyła się szeroko do Piotrusia, który przywitał ją uśmiechem.

- Dzieeeń-doooo-bryyyy!

Po tym radosnym okrzyku na pewno nikt już nie spał. Alusia zrobiła kilka pajacyków, bo mama zawsze mówiła jej, że to zdrowo rano się pogimnastykować i pobiegła kawałek wraz z zaspanym jeszcze Koteczkiem. Zatrzymała się dopiero przy osłoniętej jakimś naczyniem różyczce. Tak pięknego kwiatu nie widziała nawet w kwiaciarni swojej mamy. Czyżby to dzięki okryciu zyskał on taką urodę?

- A co to? Ubranie dla kwiatka? – spojrzała pytająco na Kubę, który wydawał się wiedzieć wszystko i być bardzo, bardzo mądrym.



* Piosenka pochodzi z mojego ukochanego filmu (i książki) „Ostatni Jednorożec”. Wrzuciłam wideo, bo tak się składa, że kobieca postać jednorożca pasuje do wyobrażenia Alci jako księżniczki.

 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 24-07-2008, 15:28   #188
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację

Misię bolały nóżki, była strasznie głodna i wcale nie miała już ochoty na wędrowanie tą dziwną krainą. Gdy ogarniała ją senność i zmęczenie, stawała się nieco marudna i kapryśna, a czasem nawet złościła się i płakała. Nie była już przecież małym dzieckiem, a jednak ta cecha nie zniknęła u niej nawet pomimo skończonych ośmiu lat. Na szczęście miała w kieszeni swojej sukienki jeszcze dwa ciastka, które szybko spałaszowała. Przecież innym dzieciom nic się nie stało, a jadły je już dawno temu, więc z pewnością nic im nie grozi ze strony apetycznych i pachnących wypieków. Ciastka nieco ją pokrzepiły i dodały siły, nie było więc obawy, że zacznie grymasić i marudzić. Humor jej się poprawił, a gdy pojawił się Piotruś i pomógł jej wygodnie usiąść na ziemi, poczuła się znowu szczęśliwa w tej krainie. Może sprawiły to ciastka, a może obecność Piotrka?



Gdy przyjaciel zaproponował, że opowie jej bajkę na dobranoc, Misia była zaskoczona, ale jej oczy były pełne iskierek radości. Słuchała każdego słowa Piotrusia, nie mogąc doczekać się co będzie dalej. Jak dawno nikt nie opowiadał jej bajek? Mama już tak długo nie przychodziła do niej w odwiedziny... A nawet jeśli chciałaby jej coś przeczytać, to silne leki przytępiały uwagę dziewczynki i często nawet nie wiedziała co się wokół niej dzieje.


Misia, coraz bardziej senna, starała się nie uronić ani słowa z tego, co opowiadał Piotruś, nie potrafiła jednak zapanować nad swoją głową, która coraz częściej opierała się o ramię chłopca. Wreszcie przestała z nią walczyć, oparta o przyjaciela wysłuchała ostatnich jego słów i niemal natychmiast zasnęła. Było jej ciepło i przyjemnie – do jej pleców przytulił się ktoś inny i ogrzewał jej ciało, a pod głową czuła oddech Piotrusia i słyszała szybkie bicie jego serca. Być może właśnie to sprawiło, że śniła piękny sen o kwiecie lotosu, który zamieszkał w sercu chłopca?


Rano czar magicznej nocy i magicznej opowieści prysł. Obudziła się, gdy Piotruś próbował delikatnie ułożyć jej głowę na swojej kurtce. Nie wstała jednak od razu. Chwilę jeszcze leżała z zamkniętymi oczami, przypominając sobie wszystko, co się wydarzyło. Potem sprawdziła swoje ręce i nogi – nie było na nich śladu po igłach, ani bladości. Pogładziła swoje włosy – były gęste i mocne. A więc to nie był sen. Była zdrowa i silna.


Potem przypomniała sobie, że przecież ubiegłej nocy spała wtulona w chłopca. Rumieniec oblał jej twarz i zauważyła, że reszta budzących się dzieci ma podobne odczucia do niej. Noc musiała być bardzo chłodna i wszyscy przytulili się do siebie, szukając odrobiny ciepła. Rodzice z pewnością nie byliby zadowoleni widząc, że ich pociechy spały na gołej ziemi, bez przykrycia. Nikt jednak nie dostał nawet kataru! Zawstydzające myśli minęły jednak tak szybko, jak się pojawiły i dzieci szybko oswoiły się z nową sytuacją. Zaczęły się krzątać, szykować, poprawiać ubranka, jeść resztę ciastek i wreszcie były gotowe do drogi.


Przy rzeczce do Moniki podszedł Piotr. Ucieszyła się na jego widok i nawet nie zdziwiła się na myśl jak bardzo polubiła tego chłopca w ciągu zaledwie jednego dnia. Wydawało jej się, że znają się dobrze już co najmniej od stu lat!


- Jak się czujesz? – zapytał dziewczynkę i po tych słowach uśmiechnął się.


- Wydaje mi się, że te ciasteczka naprawdę miały magiczną moc. - odpowiedziała – Czuję się tak najedzona i pełna energii, jakbym zjadła wielkie śniadanie! Chyba trochę nieładnie potraktowaliśmy tamtą panią. Musimy ją przeprosić, jeśli jeszcze ją spotkamy. Wpatruję się co jakiś czas w niebo, ale nie widziałam żadnej gęsi. Może jeśli jakaś się pojawi, będziemy mogli zapytać czy nie widziała Mateczki Gąski albo poprosić, by jej przekazała nasze przeprosiny.


- A co słychać u Ciebie? - dodała po chwili. - Śniło Ci się coś fajnego?


Czas wędrówki uprzyjemniali sobie rozmową, gdy nagle zauważyli coś błyszczącego na szczycie pagórka. Wszystkie dzieci czym prędzej się tam udały, ciekawe co tym razem spotkają na swojej drodze. Piękny kwiat najpierw skojarzył się Misi z wczorajszą bajką, a potem przypomniała sobie, że babcia bardzo dawno temu czytała jej książkę, w której pewien chłopiec miał właśnie taką różę i przykrywał ją kloszem.


- Dzień dobry, różyczko – pierwszy odezwał się Kuba. - Mogłabyś nam powiedzieć, dokąd poszedł Mały Książę? - spytał.


No tak, to był „Mały Książę” - przypomniało się dziewczynce. Czyżby spotkali na swojej drodze prawdziwą Różę Małego Księcia?


- Piękna... ale Lotus była piękniejsza. - szepnęła do Piotrusia.Mam tylko nadzieję, że nie okaże się taka jak Świnki. Ale chyba nie możemy potraktować ją jak Mamę Gąskę, prawda? Trudno się tu połapać kto jest dobry, a kto zły. Tak jakby wszystko było trochę na odwrót.
 
Milly jest offline  
Stary 25-07-2008, 17:31   #189
 
Toho's Avatar
 
Reputacja: 1 Toho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znany
Jaś w nocy spał niezbyt spokojnie, może to wina braku jedzenia? W końcu był wobec ciastek mamy gąski nieufny i ich nie ruszał. A być może to zmęczenie po spotkaniu ze świnkami i mamą gąską? Sam nie wiedział co go trapiło – miotał się w tę i z powrotem, wcale nie mogąc znaleźć sobie miejsca. W końcu zdecydował się zjeść swoje ciastka – byle w brzuchu kiszki marsza nie grały. Co ma być to będzie pomyślał gryzać pierwsze ciastko.

Ciastka wbrew oczekiwaniom Jasia były super extra smaczne, na tip-top. Od pewnego czasu jechał na końcu zamyślony nie wiedzieć nad czym. Później w nocy pojawiła się tęsknota za rodzicami – brakowało mu ich obecności, ciepła i nawet marudzenia o wszystko. Nad ranem wszelkie ciemne i złe chmury Jasiowych myśli poznikały.

Jaś czuł się nieco obolały – nie nawykł do spania pod gołym niebem, ale cieszył się z tego, ze wszyscy są razem, a co ważniejsze cali i żywi. Postanowił nieco się rozruszać i żwawo wskoczył na deskę i robił kilka kółek na rozgrzewkę. Później zeskoczył poprawił nieco włosy i ubranie. O ile ubranie leżało tak jak chciał o tyle niesforne włosy sterczały niepokornym kogutem. Jaś stwierdził, że może tak zostać i poniechał walki o fryzurę.

W czasie drogi początkowo jechał nieco z tyłu – trapiło go nocne wspomnienie rodziców. Brakowało mu ich ciepła i miłości, a nawet marudzenia o oceny w szkole i jazdę na desce. W końcu zebrał się w sobie i gwiżdżąc zawadiackie „riffi-fiffi” ruszył nieco do przodu. Czas wędrówki płynął powoli, Jaś starał się zagadywać wszystkich jak się czują i co im się śniło. Sam opowiadał, że śniły mu się lody malinowe – jego ulubione – w wielkim pucharku podane z polewą i owocami – mniam pychota… nagle, podobnie jak i inne dzieci, Jaś dostrzegł coś błyszczącego na szczycie pagórka. Początkowo myślał że to może jakaś moneta, albo porzucona butelka. Gdy dotarł z innymi do celu okazało się, że to drugie jest bliższe prawdy. To był kwiat przykryty jakimś kloszem czy osłonką.
– Co to za róża i co ona tu robi? zapytał półgłosem. Podobnie jak zapewne wielu innym dzieciom i jemu przypomniał się „Mały Książę”.
– Ciekawe, kto ją tu zostawił? Jaś nachylił się nad kloszem, uczynił to ostrożnie, ponieważ nie chciał poruszyć klosza. Wydawało mu się, że usłyszał błagalne „wypuść mnie spod klosza” …
– Słuchajcie albo mnie się wydawało albo słyszałem, ja ta róża woła, żeby ją wypuścić. Też to słyszycie? zapytał stojących najbliżej niego i róży. Jaś zwrócił się z pytaniem do Misi, Ali i Kuby, którzy akurat stali najbliżej niego.
 
__________________
In vino veritas, in aqua vitae - sanitas
Toho jest offline  
Stary 26-07-2008, 00:17   #190
Adr
RPG - Ogólnie
 
Adr's Avatar
 
Reputacja: 1 Adr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputację
Piotruś Czarny


- A co słychać u Ciebie? – zagadnęła Piotrusia dziewczynka i dodała po chwili. - Śniło Ci się coś fajnego?

Piotruś zaskoczony pytaniem o mało nie potknął się o wystający korzeń. Jego twarz zbladła, a on sam poczuł się zakłopotany. Spuścił wzrok w ziemię.

- No trudno mi o tym opowiedzieć – odpowiedział unikając wzroku dziewczynki - To był dziwny sen…

„Doskonale wiem co mi się śniło. Ale jak mam Ci powiedzieć, że TY mi się śniłaś. Uśmiechałaś się do mnie uroczo i trzymałaś mnie za rękę. A na dokładkę chciałaś mnie pocałować. Wstydzę się tego snu, więc jak mam Ci to wszystko opowiedzieć. To takie dziwne uczucie siedzi wewnątrz mnie i wierci się w moim brzuchu jak stado zwariowanych motyli. Sam nie wiem co się ze mną dzieje…” – myślał onieśmielony Piotrek.

- Sympatyczna jesteś i bardzo ładnie się uśmiechaszPiotrek próbował komplementem wymigać się od odpowiadania snu.

Na wzgórku dzieci dostrzegły różę przykrytą przezroczystym kloszem.

„- Piękna... ale Lotus była piękniejsza” Misia szepnęła do Piotrusia, a on zmrużył porozumiewawczo oczy potwierdzając jej słowa.

- Nie wiem. Czy róża może być niebezpieczna? – głośno zastanawiał się chłopiec.

- Ciekawe kto przykrył tą różę i dlaczego to zrobił? Przecież to takie nienaturalne – zwrócił się w stronę Moniki.
 
Adr jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:04.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172