Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-07-2008, 18:31   #115
Kaworu
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Rosa zbudziła się z samego rana. Po jako-tako przespanej nocy była rześka i wrócił jej dobry nastrój. Nie zwracając uwagi na paskudną pogodę pomodliła się do Tyra, wykąpała i założyła zbroję. W pełnym rynsztunku udała się na dwór, by z dala od tłoku ćwiczyć pchnięcia i parowanie. Zwykły poranek.

Gdy Paladynka wracała do świątyni, wybiegła z niej podenerwowana Mara, a za nią Aremi. Bez zastanowienia kobieta dołączyła do grupki, dotrzymując kroku Helmitce.
- Co się stało? Atak potwora?- spytała.
- Zabito Mivala- stwierdziła Mara.

Rosa de Burbon mocniej zacisnęła palce na rękojeści miecza. Wiedziała, że w mieście od miesięcy ginęli ludzie. Było oczywiste, ze jej misja polegała na wytropieniu i zabiciu złego. Ale mimo to śmierć karczmarza była szokiem. Do tej pory masakra, która dotknęła to miasto była dla niej jedynie tłem, niedostrzegalnym powodem jej przybycia. Teraz przyszło jej się zmierzyć z całym tym złem.

Nie mogła jednak zrozumieć, jak mieszkańcy Rath mogą to wytrzymać. Spotykać się w dzień, żyć razem, rozmawiać, bawić się, a następnie zasnąć z świadomością, że mogą nie zobaczyć już swoich rodzin, przyjaciół, albo samemu zginąć w męczarniach. Rosa nie wiedziała, jak to wytrzymują. Przecież byli tylko ludźmi, zwykłymi ludźmi jak ona lub Yon. Burbonówna sama na ich miejscu już dawno by się poddała.

Ale ona nie mogła się poddać. Mimo wątpliwości, strachu i bezsilności musiała walczyć. Była paladynem! Nie mogła tak o stwierdzić „boję się, to mnie przytłacza” i odejść. Po prostu nie mogła. Jeśli mieszkańcy Rath przez miesiące wytrzymywali to napięcie, to ona tez wytrzyma! Nie podda się, choćby zło rzuciło ją na kolana i kopało w dupsko ile wlezie!

Choć po mieście krążyły plotki wykrzykiwane z przerażeniem, to nic nie było w stanie przygotować Rosy na to, co zastała w karczmie. Gdy tylko otworzyła drzwi, w nozdrza uderzył ją mocny, złowieszczy, metaliczny zapach posoki. Był tak mocny, ze aż poczuła go w ustach. Wokół, jak okiem sięgnąć, wypatroszone koty. Ich ciała były wywrócone na wierzch, a z brzuchów sterczały ociekające krwią wnętrzności. Nad każdym z zwierząt fruwały muchy, wściekle bzycząc i osiadając na padlinie.

Najgorszy jednak był środek sali. W kałuży własnej krwi, na zimnej podłodze leżało ciało karczmarza. Brodata, zakrwawiona głowa została oderwana i patrzyła na Rosę pustym wzrokiem. Po białej gałce pełzała mucha, szukając najlepszego miejsca na posiłek.

Przerażona paladynka zachwiała się i zatoczyła do tyłu, siadając na bruku i kryjąc twarz w dłoniach. Chciała zapomnieć o tym co widziała, o tym, co stało się w karczmie. Chciała wyrzucić z głowy myśl, że gdyby była tu zeszłego wieczoru, zamiast plotkować z Marą i wyżalać jej się z swoich problemów, udałoby się jej wykryć zło i je przepędzić. Pragnęła zapomnieć o tym, że gdy mogła ocalić karczmarzowi życie, spała słodko w świątyni.

Przede wszystkim, chciała jednak zapomnieć o pustym spojrzeniu trupa, patrzącemu na nią z wyrzutem.

Rosa niewiele zapamiętała z ceremonii pogrzebowej. Siedziała z tyłu, nie mogąc się otrząsnąć od obrazów i wyrzutów, które ją męczyły. Gdy znalazła się w karczmie, spojrzała tępo na Yona. Przypomniała sobie jego pełne pogardy spojrzenie.

Yon spał obok trupa. Gdy tylko się obudził, zobaczył masakrę. Ale mimo to nie był wstrząśnięty. W każdym razie nie tak jak Rosa. Paladynka spojrzała na niego i uzmysłowiła sobie, czego od niej oczekują. Była paladynem.

- Posłuchajcie, wiem, ze zdarzyła się tragedia i wszyscy bardzo to przeżywamy, ale jeśli chcemy uchronić innych przed bólem musimy teraz pomyśleć co robić.- stwierdziła, starając się zmobilizować innych do wysiłku.
- Na pewno w mieście jest przynajmniej jeden wampir. Możliwe, ze istota, która wczoraj pokonaliśmy z Marą i Yonem stworzyła już swoje sługi. Tak czy inaczej, mamy kłopoty. Patrząc z perspektywy czasu, źle zrobiliśmy, zwyciężając walkę. Potwór wie wszystko o zdolnościach mary, Yona i moich. A my nic nie wiemy o nim. W dodatku wciąż nie wiemy z czym walczymy- podsumowała wiedzę grupy.
- Maro, musisz nam pomóc. Co stało się kiedy monstrum zaatakowało po raz pierwszy? Może otworzono nową kopalnię? Ktoś kogoś wyzywał? Jakiś tajemniczy podróżnik został potraktowany jak śmieć? Co odróżniało tych, którzy zginęli makabrycznie od tych, który po prostu zginęli? Czym kieruje się monstrum? Czy zmasakrowane zwłoki to jedno, a śmierć „bez powodu” to co innego? Czy mamy tu do czynienia z potworem, wampirem, czy może te dwie potęgi działają niezależnie od siebie? I przede wszystkim- czemu monstrum zrobiło się tak śmiałe?- Rosa wyrzuciła z siebie szereg pytań. To prawda, wszystkim było smutno i można uznać, ze takie żywiołowe zadawanie pytań gwałciło świętą pamięć Mirvala, ale paladynka miała na to inny pogląd. Musieli zdwoić wysiłki, by taka tragedia nie wydarzyła się znów.

Musieli zdwoić wysiłki, by przetrwać.
 
Kaworu jest offline