Cread został zbudzony przez strażnika, który wczoraj pomógł mu trafić do toalety. Z głupkowatym uśmieszkiem przywitał się z nim, po czym szybko wyjaśnił szeptem towarzyszom to, czego się dowiedział.
- Strażnicy pilnują wejścia do wewnętrznej świątyni. To dość podejrzane- w kompleksie są tylko wierni. Gdyby nie chcieli, by ludzie się tam dostawali, mogliby po prostu uprzedzić „tam nie wolno”, prawda? Oni coś kręcą. - rzekł w drodze do prysznica.
Po wzięciu odświeżającej kąpieli mag miał czas, by przemyśleć to, co widział. W świątyni było ciemno nawet w dzień. To prawda, były tu pochodnie z nieustającym płomieniem i wentyle, przez które wpadało światło, ale jednak dalej było tu ciemno wedle ludzkich standardów. O ile się Gryf orientował, za kilka tysięcy sztuk złota można było stworzyć przedmiot rzucający piękne, słoneczne i jasne światło w promieniu prawie dwudziestu metrów. Oczywiście, nie było to tanie, ale kościół Mystry miał wśród wiernych wystarczająco dużo magów, by można było wynegocjować sprzedaż takiego przedmiotu po cenach stworzenia lub spłatę w ratach. Po za tym, przecież to kościół Mystry! Jeśli jej kapłani nie są w stanie sprowadzić przedmiotów magicznych, to kto może to zrobić? Jak na Gawryna, wszystko to było tylko fałszem i maską mającą mówić „patrzcie, staramy się rzucić tu światło” a tak naprawdę kryjącą twarz mówiącą „spójrzcie w subtelny mrok Shar”. Oczywiście, samo z siebie to nie wynikało, ale zważywszy na inne dowody było to oczywiste.
Mag został wyrwany z rozmyślań przez śniadanie. Choć skromne, odpowiadało jego gustom. Mimo tego, że Cread był żarłokiem, to jednak lubił proste śniadania i kolacje. Obiad miał być porządny, to fakt, ale reszta posiłków powinna być niezbyt obfita. Choć po prawdzie kapłani mogli się wysilić na jakiś owoc jako dodatek i listek mięty dodany do wody. Niektórzy po prostu nie wiedzą, jak przyrządzać smaczne posiłki…
Po śniadaniu nastąpiło coś znacznie przyjemniejszego- wręczenie ksiąg. Fembrys nie musiał nic mówić, by Gryf zorientował się w ich zawartości. Z nieukrywaną radością wręcz wyrwał książkę z rąk kapłana i zatopił się w lekturze. Choć przesiąknięta dogmatami religijnymi, zawierała wiele przydatnych informacji. W końcu nikt inny nie rozumiał natury Mystry i Splotu jak kapłani Pani Tajemnic- wielu magów zbytnio interesował Splot, a za mało sama Mystra. To bardzo ograniczało ich możliwości.
Reszta dnia była raczej nudna- modły, rytuały itp. Nic ciekawego. Kiedy zaś kapłan otworzył drzwi do tajemniczego pomieszczenia, mag ukradkiem spojrzał w tamtym kierunku. Niestety, pomieszczenie nie kryło żadnych ciekawostek- ot, zwykła zakrystia z przedmiotami kultu.
Gdy mag znalazł się w łóżku, długo rozmyślał. Był tu już drugi dzień, a jak dotąd nic się nie wydarzyło. Pewnie cała prawda o świątyni kryła się w wewnętrznych komnatach. Czy powinien tam się zakraść? A może przeczekać szkolenie i udać się tam oficjalnie, jako „najlepszy z kandydatów”? A może użyć magii?
W głębi duszy maga pojawiła się mała iskierka zwątpienia, szepcząca mu do ucha „myliłeś się, nie możesz mieć zawsze racji”.
Może nawet miała rację.
Ostatnio edytowane przez Kaworu : 28-07-2008 o 13:44.
|