Szybki
Po 'wyczerpującej pracy' i nadzwyczaj owocnym machaniu kilofem otarłeś 'udawany' pot z czoła i ruszyłeś w stronę Trolla z kieszeniami, w których teraz znajdowało się dokładnie pięćdziesiąt bryłek rudy. Nie owijając w bawełnę rzuciłeś do strażnika, pewien jego przychylności: -Przydałoby mi się jakieś ostrze... ale coś mniejszego. Albo laga. Pewnie wiesz, skąd coś takiego wytrzasnąć... a ja mogę ci za to odpowiednio zapłacić.
Troll popatrzył na Ciebie z góry, jako że był dość wysokim jegomościem. Początkowo zmarszczył brwi, a już po chwili odezwał się: -Mam tu przy sobie zwykły sztylet, dam ci go...nie czekaj, odstąpię ci go za sto bryłek rudy. Tylko nie marudź, że za dużo, w końcu nie codzień kopacz może kupić sobie broń w kopalni, prawda?
I wten sposób pozostawiając Cię bez złudzeń Troll postawił ofertę sprzedaży... Marcon
Złapany przez strażnika, dość miałeś już cwaniakowania, po prostu wróciłeś do roboty czekając aż wszyscy będą gotowi. Strażnik, który z Wami spiskował ciągle czekał na Was tuż przy drewnianej bramie do zamkniętego szybu z pełzaczami...Powoli zacząłeś wystukiwać rytm kilofem uderzając jednostajnie o kamienne ściany... Nestor
Po dłuższych oględzinach postanowiłeś ukryć gdzieś skrzynkę piwa. Chwyciłeś ją oburącz solidnie przytulając do piersi i już obróciłeś się na pięcie by wyjść z szopy złodziejaszka, ale wtedy ujrzałeś w drzwiach nikogo innego jak jego we własnej osobie. Kornel stał ze zmarszczonymi brwiami i z założonymi na piersiach rękami. Po chwili dostrzegłeś też za nim Dariusa, jego kumpla. -No i co? Daliśmy się nabrać na fortel? - z przekąsem wycedził ten pierwszy - nie martw się, nie jesteś pierwszym każdy się nabiera, a teraz grzecznie oddasz wszystko co zrabowałeś a ponadto oddasz nam wszystko co masz przy sobie. Jeśli nie masz nic...cóż - tutaj głos Kornela przybrał bardzo parszywą barwę - po prostu cię zabijemy...
Wtedy widząc całe zamieszanie za plecami dwóch złodziejaszków zjawił się Szakal, sięgnął po kilof i zdzielił przez łeb Dariusa ciosem miażdżacym w dół, wyprowadzonym z zamachem zza głowy. Skazaniec natychmiast padł trupem z rozłupaną czaszką. Wtedy zobaczył to jeden ze strażników słysząc krzyk bólu ofiary i biorąc to za zorganizowany akt zabójstwa bez pytania wyciągnął miecz i ciął nim z rozpędu przez brzuch Szakala. Kopacz natychmiast na ziemię plując krwią.
-Dosyć! - wrzasnął straznik chowając miecz za pas - obaj cwaniacy gryzą piach a wy dwaj - popatrzył na Ciebie i na zszokowanego Kornela, którego twarz teraz miała kolor kredy - wracacie teraz do roboty...
Ostatnio edytowane przez Powerslave : 26-07-2008 o 00:12.
|